❝𝒜𝓇𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝑔𝑜𝓃𝓃𝒶 𝑔𝑒𝓉 𝓇𝒾𝒹 𝑜𝒻 𝓂𝑒 𝓃𝑜𝓌?❞

111 12 10
                                    

Od pamiętnego zdarzenia minęło parę dni. Pomimo tego, że nie znali się jakoś specjalnie długo, Jeongguk mógł doskonale zauważyć zmianę w zachowaniu Taehyunga. Był bardziej nerwowy, łatwiej było go rozdrażnić niż dotychczas i cały czas chodził zmęczony. Z pozoru zdawać by się mogło, że Jeon miał to gdzieś, gdyż był przecież zimnym, bezwzględnym yakuzą, ale w głębi serca...Jeongguk naprawdę chciałby pomóc Taehyungowi.

Tylko jak, skoro nie wiedział nawet co mu jest?

Domyślał się, że to przez tą okropną sytuacją pomiędzy nim, a jego pracownikiem, który chciał go wykorzystać, jednak Jeon już dawno zajął się tą kwestią tak, żeby temu zboczeńcowi już nigdy nie przyszło na myśl choćby myśleć o Taehyungu w ten sposób. O nikim w ten sposób. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, iż młody wcale nie chciał z nim o tym porozmawiać. Jeongguk nie uważał się za najlepszego kompana do rozmów, ale ze względu na to, że Taehyung z nim mieszkał to wolał, żeby nie miał żadnych problemów ze swoimi myślami, bo zwyczajnie nie chciał pewnego dnia zobaczyć go w stanie...nazwijmy to, o wiele gorszym niż zwykle. Dlatego wiele razy bardzo, ale to bardzo nieudolnie próbował zaczynać ten temat, jednak tamten za każdym razem prychał na niego niczym rasowy kot i wychodził urażony z pomieszczenia. Często w ogóle mu też nie odpowiadał co jeszcze bardziej nadwyrężyło delikatną cierpliwość Jeona i wystawiało go na poważną próbę.

Krótko mówiąc - Taehyung chciał poradzić sobie z tym sam, jak zwykł robić to do tej pory, i przez cały czas naprawdę wierzył w to, że mu się uda, lecz szala goryczy przelała się pewnej nocy...

Deszcz zacinał w każde okno rezydencji, pioruny co chwilę rozświetlały ciemności pomieszczeń, korytarzy i salonów. Porywisty wiatr świszczał przez zamknięte okna sprawiając wrażenie jakby zaraz miał je wyrwać z zawiasami. Przyroda zdawała się przeżywać istną batalię z całym światem i nic nie wskazywało na to, że miało się to zmienić w najbliższym czasie.

Błyskawica rozświetliła całą sypialnię Jeona, a ten poderwał się, ponieważ z uwagi na lekki sen nigdy nie spał zbyt dobrze w trakcie burzy. Przetarł oczy zmęczony i wypuścił powietrze zrezygnowany doskonale wiedząc, iż teraz już na pewno nie zaśnie i zarówno przez szalejącą na dworze burzę, ale także przez...strach. To idiotyczne i w jego przypadku absurdalne, ale nic nie mroziło go tak bardzo jak myśl o burzy. Był yakuzą do cholery! Dlaczego więc bał się zwyczajnej burzy, piorunów, błyskawic i grzmotów? Przecież to nic strasznego! Nawet dzieci już nie bały się burzy, a on był dorosłym mężczyzną, który każdego dnia nosił ze sobą broń palną, który palił elektryczne papierosy, pił 60-letnią irlandzką whisky i który miał pod sobą tysiące pracowników, którzy codziennie wypruwali sobie żyły, aby tylko sprostać jego oczekiwaniom. I ten sam mężczyzna, autorytet dla wielu ludzi, trząsł portkami przed czymś tak zwyczajnym i prymitywnym jak burza.

Żałosne...

Nie mogąc zasnąć przewracał się z jednego boku na drugi. Raz po raz przykrywał się i odkrywał kołdrą licząc, że to w jakiś magiczny sposób sprawi, że znowu poczuje się senny, lecz nic nie wskazywało na to, iż miało się to wydarzyć. W pewnym momencie jednak Jeongguk mógł usłyszeć coś zupełnie innego niż deszcz, trzask piorunów i wycie wiartu. Był to...płacz? Głośny, rozpaczliwy płacz, niemalże wycie, przeplatany pojedynczymi, urywanymi krzykami.

Podniósł się do pozycji siedzącej i zmarszczył brwi rozglądając się po pomieszczeniu jakby to właśnie u niego w sypialni słyszał owy dźwięk. Nasłuchiwał i czekał, aż sytuacja się powtórzy co nastąpiło już po krótkiej chwili, gdyż po raz kolejny usłyszał ten krzyk. Opuścił łóżko i ubrany w czarną, przylegającą koszulkę na grubych ramiączkach i długie, luźne spodnie, i wyszedł z pokoju. Jego intuicja od razu kazała mu iść do pokoju Taehyunga, który był jedynym miejscem, gdzie mógł spodziewać się dziwnych hałasów (w końcu nikt oprócz nich i paru kucharzy, i lokaja nie znajdował się w całym budynku). Powoli wszedł do sypialni Taehyunga i tak jak myślał - nie pomylił się.

☾ 𝘚𝘶𝘴𝘶𝘳𝘳𝘪 𝘚𝘪𝘭𝘦𝘯𝘵𝘪𝘶𝘮 ☾Where stories live. Discover now