Żołądek coraz bardziej podchodził mu do gardła. Jakim cudem miał niby przetrwać imprezę w domu Yugyeoma, na której miał poznać tuziny osób? Minęła jej dopiero niecała godzina, a on już właściwie po pięciu minutach wiedział, że zaraz zwróci wszystko to, co zjadł wcześniej przez stres. Jak miał to udźwignąć? Ostatni raz, gdy był w większym towarzystwie, skończyło się na jego porwaniu, a poprzednio, jak chciał zawierać przyjaźnie, to zaczął wypytywać dziewczynę Namjoona o średnie zarobki prostytutki.
Przecież ja się do tego nie nadaję, pomyślał przegarniając nerwowo włosy.
Wszedł do łazienki i oparł się o umywalkę, biorąc parę głębokich wdechów. To nie miało prawa się udać.
— Taehyung, jesteś tu...? — zagadnął Jeon, wchodząc do ich sypialni. Zastając nastolatka w dość wątpliwym stanie, jego żołądek wywinął kozła. I to takiego potężnego. — Co się stało? Ktoś coś ci już powiedział? Kto to był? Porozmawiam z nim.
— Nie, spokojnie — westchnął zrezygnowany. — Nikt mi nic nie powiedział...
— No to o co chodzi?
— Stresuję się.
— Czym? Przecież-
— Czym?! Tam jest z setka zupełnie obcych mi ludzi! Nie znam tam nikogo oprócz ciebie i chłopaków, a... A ja wyszedłem tylko na chwilkę, nie wiedziałem, że to się zacznie tak wcześnie i chciałem się napić wody, a tam było tyle ludzi... I totalnie spanikowałem, bo wszyscy... nagle wiedzieli kim jestem i chcieli mnie poznać, a ja... Byłem ubrany w dresy i jakie teraz na nich wrażenie zrobiłem, huh?! Zjebałem wszystko, zanim w ogóle cokolwiek zacząłem.
— Hej, zwolnij trochę — położył mu dłonie na ramionach. — A teraz patrz mi w oczy i słuchaj. Nic nie zjebałeś, gwarantuję ci, że ci ludzie, których spotkałeś na dole albo mają to gdzieś albo już nie pamiętają, co zaszło. Wszystko gra, ale bardzo cię proszę... oddychaj głęboko i nie patrz na swoje dłonie, tak?
— O mój boże... T-to znowu się dzieje, prawda? Dlaczego tak....
— Shh, skarbie, patrz na mnie — polecił, a Taehyung uniósł spanikowane spojrzenie na męża. Głębia jego oczu na tyle go pochłonęła, że przez moment zapomniał o bożym świecie. — Właśnie tak. Widzisz? Już jest dobrze, tak? Poradziłeś z tym sobie.
— Nie jestem tego taki pewien — odparł, po czym wyciągnął przed siebie swoje dłonie, a w miejscu, gdzie wbijał sobie paznokcie i gdzie w domyśle powinny znajdować się wgłębienia po nich, widniały podłużne oparzenia. Wyglądało to tak jak gdyby ktoś wziął zapalniczkę i wypalił mu naskórek.
— Okej, jest okej. Ogarniemy to — mruknął, ruszając do łazienki, gdzie spodziewał się odnaleźć plastry oraz jakieś opatrunki.
— Przepraszam, chyba niepotrzebnie się nakręcam.
— W porządku.
— Pewnie masz mnie teraz za jakiegoś panikarza, huh? — zagadnął, gryząc wewnętrzną stronę policzka. Jeongguk chwycił go za policzki, miażdżąc je delikatnie przy tym.
— Mam cię za mojego męża — powiedział, następnie składając całusa na nosku młodszego. — Nie musisz się niczym stresować.
— A jeżeli nikt mnie nie polubi? Nie jestem zbyt... towarzyski...
— Po prostu... bądź sobą i uwierz mi, wszystko będzie dobrze. No, a teraz daj ręce, opatrzymy ci to.
~***~
— Wielkie nieba, Ggu! — wykrzyknął przyjaciel Jeongguka i zamknął go w szczelnym uścisku. — Jesteś brzydszy, niż cię zapamiętałem!
— Fuck off, Eric — odpowiedział gangster, kładąc dłoń na ramieniu kumpla i odsuwając go lekko od siebie. — Nie wierzę, jesteś tu jakieś dwadzieścia sekund, a już śmierdzisz wódką.
![](https://img.wattpad.com/cover/335083426-288-k445481.jpg)
CZYTASZ
⟠ðð¶ðŽð¶ð³ð³ðª ððªððŠð¯ðµðªð¶ð® âŸ
FanfictionMaÅÅŒeÅstwo dla wielu jest czymÅ piÄknym, zrodzonym z miÅoÅci dwojga bliskich sobie osób. CzymÅ do czego ludzie zakochani dÄ ÅŒÄ , poniewaÅŒ wÅaÅnie to jest ukoronowaniem i zwieÅczeniem ich uczucia i bezwarunkowej miÅoÅci. Jednak nie zawsze. Taehyung t...