❝𝒯𝒜𝑒𝓇𝑒 𝒟𝓈 𝓃𝑜 𝓌𝒶𝓎, 𝐌'𝓂 𝓃𝑜𝓉 𝑔𝑜𝒟𝓃𝑔 𝓉𝑜 𝒷𝑒 𝒶𝓃𝓎𝑜𝓃𝑒'𝓈 𝓌𝒜𝑜𝓇𝑒❞

96 13 12
                                    

— Jeongguk, czy to na pewno konieczne? Nie chcę tego robić — marudził Taehyung, stojąc naburmuszony przed mężczyzną. Nie uśmiechało mu o czwartej, cholernej, nad ranem użerać się z upartą naturą yakuzy, ani tym bardziej paradować przed nim w samych bokserkach. A przecież właśnie o to prosił go mężczyzna. — Po co ci to w ogóle jest, co?

— Myślałem o tym i skoro, jak ty to ująłeś, "poradziłbyś sobie sam" to chcę wiedzieć w jaki sposób.

— I naprawdę obnażanie się przed tobą, ma ci pomóc w tym dochodzeniu? — prychnął lekceważąco.

— Nie. Po prostu muszę mieć pewność, że nie robisz sobie krzywdy.

— Jak?

— Jakkolwiek. Cokolwiek co mogłoby uszkodzić...ciebie. Chcę o tym wiedzieć — oznajmił, rozsiadając się wygodnie na skórzanym fotelu.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że prosisz osobę niepełnoletnią, żeby się przed tobą rozebrała, prawda? To podchodzi już chyba pod molestowanie nieletniego, a to niezgodne z prawem.

— Niezgodne z prawem jest także małżeństwo z nieletnim. A jednak zobacz, jak ślicznie ta obrączka lśni na twym palcu — powiedział mężczyzna, wskazując głową na palec serdeczny u lewej ręki chłopaka.

— Czego ode mnie oczekujesz? Co spodziewasz się zobaczyć na moim ciele? Przez ponad 10 lat tkwiłem zamknięty sam w pokoju, nigdy mnie z niego nie wypuszczano, a ty teraz pytasz mnie, czy nie robię sobie krzywdy? Nie wiem co to znaczy, jasne? Nie wiem, bo nikt mi nie powiedział, że samemu też można robić sobie krzywdę!

— Dlatego-

— Nie przerywaj mi — rozkazał, patrząc na niego rozżalonym spojrzeniem. — Myślisz, że ktoś ze mną rozmawiał? Że ktoś tłumaczył mi to wszystko, jak działa ten świat? Otóż nie. Mieli na mnie wyjebane od szóstego roku życia, a może nawet i wcześniej. Nigdy nikt nie mówił o tym, co ja mogę zrobić sam sobie, więc myślisz, że co znajdziesz? Na moim ciele nie ma nawet jednej, pieprzonej, ryski. Bo niby czym miałbym ją sobie niby zrobić, hm? Czym?

— Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że masz się tu i teraz uspokoić i przestać wydzierać. Areeya i Namjoon najprawdopodobniej już śpią, a ostatnie czego nam trzeba to to, żeby zaraz wpadła tutaj służba i zadawali niezręczne pytania odnośnie tego, czy wszystko dobrze — zmierzył go surowym i zarazem karcącym spojrzeniem, a bojowy nastrój siedemnastolatka w sekundę zgasł. Wystarczyło tylko, że yakuza spojrzał na niego tak jak patrzył na niego na początku ich znajomości - nieufnie, z dystansem i czymś na wzór lekceważenia oraz obrzydzenia. Co się więc zmieniło? Żaden z nich nie umiał tego wyjaśnić, lecz przez ten krótki okres bardzo się do siebie przywiązali. Pomimo tego, że nie znali się prawie w ogóle i nie wiedzieli o sobie w zasadzie nic, nie dzieliło ich tak wiele. Oboje byli typowymi samotnikami, oboje nie znosili niepotrzebnych rozmów, kiedy te nie były wymagane. Przez to...całkiem nieźle potrafili się rozumieć, jednak to nie zawsze działało tak jakby tego chcieli. A to wszystko przez to, że zarówno jeden i drugi w pewnym sensie obawiali się tego drugiego. — No, a teraz zdejmij z siebie wszystko. Chcę cię zobaczyć.

— Brzmisz jak napalony zboczeniec.

— Skąd wiesz, że nim nie jestem?

— Chyba bym zauważył... Ewidentnie nie podoba ci się moja osoba.

— Po czym wnioskujesz?

— Bo wiem, że nie uważasz mnie nawet za atrakcyjną osobę — odpowiedział, stając do niego tyłem i zaczynając powoli rozpinać guziki od swojej koszuli. Dłonie mu drżały, ale serce pozostawało spokojne. Podobnie jak umysł. Dlaczego jego ciało reagowało w tak dziwny sposób? Przecież nic się nie działo.

☟ 𝘚𝘶𝘎𝘶𝘳𝘳𝘪 𝘚𝘪𝘭𝘊𝘯𝘵𝘪𝘶𝘮 ☟Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz