❝𝒜𝒹𝓊𝓁𝓉𝓈 𝓉𝑒𝓁𝓁 𝓉𝒽𝑒 𝓉𝓇𝓊𝓉𝒽, 𝒶𝓃𝒹 𝒸𝒽𝒾𝓁𝒹𝓇𝑒𝓃 𝓁𝒾𝑒, 𝒷𝑒𝒸𝒶𝓊𝓈𝑒 𝒾𝓉 𝓈𝓊𝒾𝓉𝓈 𝓉𝒽𝑒𝓂❞

92 11 15
                                    

Lustro może być zarówno wrogiem jak i sprzymierzeńcem. To w końcu ono ukazuje nasze wierne odbicie. To co w nim widzimy może się nam podobać lub nie, ale to już zależy od poziomu samoakceptacji i miłości samego do siebie. Pomimo tego, że Kim Taehyung nigdy raczej nie miał problemów z samoakceptacją to, gdy ostatnimi czasy patrzył w lustro i widział w nim cień siebie, miał ochotę zwymiotować. Widząc cienie pod oczami, zapadnięte policzki, rozczochrane włosy i czerwone, przekrwione oczy, naprawdę odechciewało mu się wszystkiego. Lecz co miał poradzić, skoro nie miał na nic siły, nie miał na nic ochoty ani w ogóle nie widział w niczym sensu, gdyż był najzwyczajniej w świecie zmęczony.

Nie umknęło to oczywiście czujnej uwadze Jeongguka, który pewnego poranka odpowiadając w pośpiechu na różne maile, nie mógł się powstrzymać od rzucania chłopakowi przelotnych spojrzeń.

— Dobrze się czujesz? — zapytał w końcu, kontynuując wystukiwanie czegoś na klawiaturze. Taehyung podniósł głowę i spojrzał na Jeona, a ich spojrzenia spotkały się na sekundę, jednak już podczas tej sekundy, starszemu serce ścisnęło się boleśnie na widok zmęczonych, opuchniętych oczu chłopaka.

— Ta, jest w porządku... — odpowiedział cicho i potarł oczy, bez przekonania dziobiąc widelcem  w swoim śniadaniu.

— Przecież widzę, że coś jest nie tak, więc na co ci te kłamstwa, huh?

— Jeongguk, powiedziałem, że wszystko dobrze — zgromił go rozdrażnionym spojrzeniem, po czym znów wbił wzrok w swoje dłonie.

— No dobrze — westchnął Jeon, dokładając kolejną kartkę na stos papierów i dokumentów po jego lewej stronie. — Nie jesteś głodny?

— Słucham?

— Pytam, czy nie jesteś głodny. Prawie nic nie zjadłeś — wskazał głową na prawie że pełny talerz Taehyunga.— Nie smakuje ci?

— Nie o to chodzi, proszę cię, daj mi dziś spokój.

— W takim razie o co chodzi? Coś cię męczy? — zapytał po raz kolejny, sam nie mogąc uwierzyć w to co robi. Martwi się? Dopytuje o jego samopoczucie? Po co? Przecież to tylko dzieciak, który był zmuszony z nim teraz mieszkać, ale nic poza tym. Byli dla siebie nieznajomymi, są i lepiej niech tak pozostanie, prawda?

— Przepraszam, nie chciałem cię wtedy skrzywdzić — powiedział w końcu młodszy, a Jeongguk odruchowo dotknął blizn po oparzeniach jakich ostatnio zadał mu chłopak. Specjalnie zakładał golf ostatnimi czasy, żeby tamten nie musiał patrzeć jak źle to wygląda i jak się rozpaskudziło, bo wiedział, że obwiniał by się o to przez długi czas.

— Nie szkodzi, już prawie znikło — odparł, marszcząc brwi i przygryzając wewnętrzną stronę policzka.

— Ostatnio jest...trochę gorzej, wiesz?

— Hm? Co masz na myśli?

— Moje zdolności ostatnio nieźle dają mi po dupie. To dlatego tak koszmarnie wyglądam...i uwierz mi, tak samo beznadziejnie się czuję — przyznał, wzdychając głęboko.

— Rozwiń proszę.

— A masz czas, żeby tego słuchać? Z tego co widzę jesteś zajęty i nie chcę ci przeszkadzać.

— Mów, mam podzielną uwagę.

— Prawie w ogóle nie śpię ostatnio, a nawet jeżeli uda mi się zasnąć to śnię koszmary. Wszystko mnie boli, całe ciało jest tak obolałe jakby mnie słonie podeptały... Nie mam apetytu, bo cały czas mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję, rozumiesz?

— Mhm.

— Do tego dochodzi fakt, że... — przerwał na moment, żeby samemu móc pozbierać kłębiące się coraz szybciej myśli. — Miałeś tak kiedyś, że budzisz się z koszmaru i wpadasz w następny?

☾ 𝘚𝘶𝘴𝘶𝘳𝘳𝘪 𝘚𝘪𝘭𝘦𝘯𝘵𝘪𝘶𝘮 ☾Where stories live. Discover now