❝𝐼'𝓂 𝓃𝑜𝓉 𝓈𝓊𝓅𝓅𝑜𝓈𝑒𝒹 𝓉𝑜 𝓉𝑒𝓁𝓁 𝓎𝑜𝓊 𝓉𝒽𝒾𝓈 𝒶𝓉 𝒶𝓁𝓁, 𝐼'𝓂 𝓈𝑜 𝒻𝓊𝒸𝓀𝒾𝓃𝑔 𝓈𝑜𝓇𝓇𝓎...❞

69 9 14
                                    

Jego ciekawskie łapki wylądowały wprost na ramionach Jeongguka, stojącego przy sterze jachtu. Ten obrócił się przez ramię, dostrzegając spokojną twarz nastolatka. Jego cudowne oczy były wlepione w horyzont, przepięknie oświetlony przez ciepłe promienie słoneczne, muskające ich twarze zmęczone wiecznym chłodem chińskiego lasu, gdzie znajdowała się ich rezydencja. Długie, ciemne rzęsy okalały jego oczy, na które delikatnymi falami miejscami opadały pasma gęstych włosów w kolorze przypalanego kasztanowca. Jego wzrok następnie spadł na pełne usta, a potem na wystające obojczyki, spoglądające na świat spod rozpiętej od góry na parę guzików, zwiewnej koszuli. 

Musiał się przyznać, jego karmelowa skóra już od jakiegoś czasu stała się powodem jego najgorętszych fantazji. A raczej ona między jego zębami, gdy podgryzał by ją tak uważnie, aby nie przegapić ani kawałka, ostrożnie naznaczając ciałko młodszego. Jego guilty pleasure stałoby się okazywanie całemu światu, że ta piękność należy tylko i wyłącznie do niego, że każdy mógł sobie tylko pomarzyć o życiu z takim cudem pod jednym dachem z prostej przyczyn -  Taehyungie mógłby być tylko jego i z nikim nie musiałby się już nim dzielić.

— Coś się stało? — zapytał Jeon, powracając spojrzeniem przed siebie. Jego popieprzone marzenia nie były możliwe. Naprawdę powinien przestać robić z siebie debila przed samym sobą... Z tego wszystkiego, naszła go ochota, aby powalić w worek treningowy, tak jak miał w zwyczaju, gdy był wkurzony. Musiał w coś uderzyć, musiał poczuć ból w dłoniach, musiał usłyszeć chrupanie swoich własnych kości. Miał wrażenie jakby ocean przepływał przez jego głowę, a szum był nie do zniesienia. Czuł jak powoli dopada go panika przez własną nieporadność oraz przez to, jak blisko klatka piersiowa Taehyunga znajdowała się od jego pleców. Przed oczami zrobiło mu się ciemno, a serce zaczęło stopniowo przyspieszać swój i tak nierównomierny rytm.

Był w nim kurewsko zakochany, to był fakt. Było to uczucie tak silne, tak przejmujące i tak uzależniające, że gdyby młodszy nagle wyparował, to Jeon najpewniej utopiłby się w łyżce wody. Był tak uzależniony od jego obecności, iż sam nie wiedział już, czy bardziej go to zastanawiało, czy przerażało, czy ekscytowało, jak silnie nastolatek działa na jego organizm.

Istny chaos w jego głowie trwał w najlepsze nawet, gdy starał się skupić myśli na tym, że kieruje jachtem i że jeżeli nie poświęci temu wystarczająco uwagi, to najpewniej rozbiją się na jakiś skałach, których w okolicy Bermudów było całkiem sporo lub po prostu zderzą się z jakąś inną łajbą.

— Dłonie ci się trzęsą — oznajmił Taehyung, kładąc swoją dłoń na tej należącej do Jeongguka. Jego płuca wtedy przestały przepuszczać powietrze, a z gardła yakuzy wydostało się tylko pokasływanie. — Na pewno dobrze się czujesz...?

— Tak, w porządku — odpowiedział, lecz te słowa z ledwością przeszły mu przez ściśnięte gardło. Czuł się jak w pułapce, czuł się jak złapany we własne sidła. Pierwszy raz w życiu był tak bezradny jak teraz - znajdując się w tak niewinnej, ale też w pewnym sensie "intymnej" sytuacji z Taehyungiem. Wiedział, że to wszystko, ta cała otoczka, nie miała nic a nic wspólnego z intymnością, lecz on odczuwał to tak, jakby stał przed chłopakiem... zupełnie nagi. Skrępowany, ale podniecony, chcąc się ukryć jak najprędzej, ale jego serce wołało "spójrz na mnie". — Więc... podoba ci się tu?

— Tak, jest naprawdę bosko — odpowiedział z szerokim uśmiechem. — Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego pierwszego wyjazdu gdziekolwiek, naprawdę.

— To cieszę się w takim razie — odparł zdawkowo. Młodszy przymrużył oczy skanując postawę męża. Nieobecny wzrok, lekko zmarszczone brwi, obojętność wypisana drukowanymi literami na twarzy, zgarbione plecy. Miał nieodparte wrażenie, że coś było inaczej, nie tak jak zwykle.

☾ 𝘚𝘶𝘴𝘶𝘳𝘳𝘪 𝘚𝘪𝘭𝘦𝘯𝘵𝘪𝘶𝘮 ☾Where stories live. Discover now