❝𝒲𝒜𝒶𝓉 𝒹𝑜 𝓎𝑜𝓊 𝑒𝓍𝓅𝑒𝒞𝓉 𝒻𝓇𝑜𝓂 𝓂𝑒?❞

95 13 15
                                    

Odkąd Jeongguk dowiedział, iż Taehyung ma wyjątkowe zdolności, zdawał się go z jednej strony w pewnym sensie unikać, ale z drugiej strony przyprowadzał coraz to nowe, całkowicie oczywiście zaufane, osoby do rezydencji, które w jego mniemaniu miały pomóc im obu w zrozumieniu co tu jest w właściwie grane. Żadna z nich jednakże tak naprawdę nie pomogła im nawet odrobinę, ponieważ jak się później okazywało każdy z tych "specjalistów" pierwszy raz słyszał o takim przypadku, jakim był Taehyung.

Przetarł zmęczony oczy i westchnął głęboko. Chciał mieć normalnie życie, normalnie funkcjonować i nie musieć martwić się o to, czy przypadkiem nie zrobi komuś krzywdy. Gdyby tylko to było możliwe....

— Taehyung — usłyszał głęboki, dudniący głos od strony drzwi. Jeon stał tam jak gdyby nigdy nic, w czarnych garniturowych spodniach opinających jego umięśnione uda i białej koszuli rozpiętej od góry na parę guzików.

— Słucham?

— Zapraszam — odparł, wskazując głową sugestywnie, żeby chłopak ruszył za nim.

— Jeongguk, nie mam dziś siły na żadne testy, żadne rozmowy z ludźmi, ani w ogóle...na nic nie mam ochoty, okej?

— Zapraszam — powtórzył, patrząc na niego surowo, a Kim prychnął pod nosem, jednak ostatecznie podążył za mężczyzną.

— Gdzie idziemy? Mam tylko nadzieję, że nie znalazłeś kolejnego zajebistego lekarza, który na pewno wie czemu świecę w ciemności jakbym uciekł z Czarnobyla.

— Luzuj, dziś już nie będzie żadnych debilnych pytań. Dziś ani jutro...

— To znaczy?

— Nie będę cię okłamywał, kończą mi się pomysły.

— Więc co takiego będziemy niby robić, huh? — zapytał zniecierpliwiony, a już po krótkiej chwili odpowiedź pojawiła się przed jego oczami. Na tarasie zastawiony był stół pełen jedzenia, a na samym środku leżało gustowne, metalowe wiadereczko z butelką szampana pośród kostek lodu. — Nie rozumiem... Spodziewamy się gości?

— Nie. Pomyślałem sobie, że dziś jest tak urokliwy wieczór, że możemy poznać się trochę...cóż, lepiej. Poza tym, że umiesz kogoś udusić bez dotykania go, to już wiem, ale tak nie wiem nic więcej na twój temat.

— Ani ja na twój.

— No więc widzisz. Usiądź proszę — wskazał na jedno z krzeseł po czym pstryknął palcami, a kamerdyner nalał im do kieliszków białego, gazującego napoju. Przez cały ten czas Jeon lustrował wzrokiem chłopaka, nie spuszczał z niego wzroku nawet na sekundę intensywnie się w niego wpatrując. Taehyung szczerze zakłopotany tak śmiałym spojrzeniem w jego stronę, poprawił kołnierzyk zielono-białej koszuli w paski, którą tego dnia miał na sobie.

— Mam coś na twarzy?

— Nie.

— To czemu tak mi się przypatrujesz?

— Dlatego, że twój widok jest przyjemny dla oka.

— W sensie...co?

— W sensie, że mógłbyś być atrakcyjny dla wielu ludzi, Taehyung.

— Mógłbym? Ale nie jestem... Dlaczego nie?

— Dlatego, że masz męża. I tym mężem jestem ja — uśmiechnął się złośliwie, a Taehyung poczuł jak zalewa go krew. Wprost nienawidził jak mężczyzna wyciągał na wierzch fakt ich małżeństwa, które tak naprawdę znaczyło tyle co nic. — Powiesz mi coś o sobie?

— Yym... Ale co?

— Wszystko.

— Ale tak wszystko wszystko?

☟ 𝘚𝘶𝘎𝘶𝘳𝘳𝘪 𝘚𝘪𝘭𝘊𝘯𝘵𝘪𝘶𝘮 ☟Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz