Rozdział 5

1.5K 57 5
                                    

Byliśmy strasznie spóźnieni. Tylko to wiedziałam, gdy otworzyłam oczy i spojrzałam na Trevora leżącego obok mnie na szezlongu. Mój przyjaciel wciąż pogrążony był we śnie - jego oczy były zamknięte, a wargi bezwiednie rozchylone. Wyglądał uroczo, gdy spał. Zupełnie nie przypominał gbura, którego widywałam na co dzień po drugiej stronie gabinetu.

Włączyłam zegarek na lewym nadgarstku. Wskazywał pół godziny po jedenastej. Spotkanie zarządu już nam przepadło tak samo jak mój czas na oddanie Scottowi poprawionej kampanii. Jedyne, co zostało to wideokonferencja Trevora z kolejnym potencjalnym klientem, do której zostało piętnaście minut.

- Trevor - szepnęłam, delikatnie potrząsając ramieniem bruneta. - Musimy wstać.

Gdybyśmy tylko nie byli w biurze, błagałabym, żebyśmy nie wstawali i spędzili cały dzień w łóżku. Mogłabym spokojnie nasycić się jego widokiem w otoczeniu przyjemniejszym niż gabinet. Wreszcie byłoby tak, jak w liceum, kiedy zostawał u mnie na noc, bo rodzice nie pozwalali mu wracać po nocy. Za każdym razem musiał spać na podłodze, ale finalnie i tak kładł się obok mnie w łóżku. Zasypiałam z ciepłym oddechem łaskoczącym mój kark, a po otwarciu oczu pierwszym, co widziałam była jego twarz.

Mężczyzna obok mnie zmarszczył nos i przetarł oczy dłońmi. Zanim spojrzał na mnie odchrząknął.

- Już rano? Myślisz, że Heather będzie pytała, czemu nie byłem w domu? - głos Trevora był zachrypnięty. Zapomniałam, jak brzmiał zaraz po obudzeniu się rano. Ode mnie wychodził niedługo po przyjemnym wieczorze albo zanim zdążyłam wstać.

Oczywiście, jego pierwszą myślą była Heather. Nie byłam pewna, czy pamiętał, że końcówkę poprzedniego dnia spędził ze mną, na swoim biurku. Wtedy nie wspomniał o niej ani słowem. Zanim zasnęliśmy złapał moją dłoń pod kocem i splótł nasze palce, a potem jego ledwie słyszalny szept rozdarł ciszę między nami:

- Pokłóciliśmy się o ciebie.

Tyle wystarczyło, żebym poczuła dwie skrajne emocje - piekącą pogardę do mojej osoby, która oblała moją twarz razem z dekoltem, ale równocześnie gdzieś w okolicy serca rozeszło się przyjemne ciepło, bo Trevor jednak walczył o naszą relację i był gotów pokłócić się o nią z własną dziewczyną.

Wróciłam myślami do nas w tej chwili. Mój przyjaciel wpatrywał się we mnie, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

- Przecież się pokłóciliście, jeśli zacznie z tobą rozmawiać, to może zapyta, gdzie byłeś - odparłam, wzruszając ramionami. Zdjęłam ze swoich nóg koc i wsunęłam różowe kapcie na stopy.

Podeszłam do  swojego biurka, żeby wyjąć z szuflady małe lusterko. Z makijażu został mi tylko tusz do rzęs, ale sytuację dało się uratować. Powinnam przeczesać włosy, żeby było lepiej, chociaż to nie załatwiało sprawy. Wygniecione ubranie zdradzało, że robiłam w nim coś więcej niż tylko kampanię reklamową.

Próbowałam ignorować fakt, że Trevor wciąż leżał na szezlongu, a jego spojrzenie śledziło każdy mój krok. Czułam, jak niebieskie tęczówki niemal wypalają dziurę w moich plecach. Nie mogłabym teraz spojrzeć na swojego przyjaciela, bo potem nie opanowałabym się na tyle, żeby wrócić do pracy.

Pomyślałam o kampanii dla Scotta. Miałam ją wysłać do południa, a mój klient nie uwierzy w błędy systemu. Będę musiała się przed nim ukorzyć i przekonać go,  żeby nie zrezygnował z naszych usług.Może trafię akurat na dzień łaskawości wielkiego jubilera. Oczywiście kampanię i tak będę musiała poprawić, ale jeśli Scott przesunie mi datę do wieczora, to dostanie lepszy efekt niż gdybym wysłała mu, to co miałam. Na dobrą sprawę nic nowego.

Still Into You (Into You #1)Where stories live. Discover now