Rozdział 12

1.3K 50 4
                                    

- W takim razie pani Jenkins do końca tygodnia prześle umowę i ruszamy z kampanią - Bryce uśmiechnął się, zapinając guziki marynarki.

- Panie McVay, interesy z panem to czysta przyjemność - wstał z krzesła, a potem wyciągnął dłoń do mojego przyjaciela. Trevor odwzajemnił gest, a potem skierował rękę do przydupasa Bryce'a. Później obaj interesanci skierowali spojrzenia na mnie.

- Miło było panią poznać, pani Jenkins - Bryce uścisnął moją dłoń. Przydupas zrobił to samo z tą różnicą, że jego spojrzenie prześlizgnęło się po moim dekolcie. Chyba zauważył znak pozostawiony przez Trevora, bo szybko wrócił oczami na moją twarz.

Przyjaciel oplótł ręką moją talię, oczywiście plinując, żeby Przydupas to zobaczył. Nasz klient spiął się, odchrząkując. Bryce chyba poczuł, że atmosfera się zagęściła, bo szybko pożenał się z nami i wypchnął swojego asystenta z restauracji.

- Musiałeś to zrobić - prychnęłam, przewracając oczami. Brunet przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.

Skrzyżowaliśmy spojrzenia. Prąd, który między nami przeszedł spowodował gorące iskry w całym moim ciele. Nagle świat przestał istnieć i w przestrzeni zostaliśmy tylko my. Ręka Trevora wciąż trzymająca mnie w talii i krzywizna mojego ciała niemal wciśnięta w niego.

Brunet chyba pomyślał o tym samym co ja, bo gdy nachylił się do mojego ucha wyszeptał tylko:

- Dokończymy w pokoju.

Nie musiał dodawać nic więcej. Trzymając nasze palce splecione, zabrałam ze swojego krzesła torebkę i byłam gotowa do wyjścia.

Spotkania biznesowe zawsze były nudne, ale to chyba przebiło wszystkie dotychczasowe. Gdy skończyliśmy omawiać podstawowe warunki umowy, Bryce odpalił się z wychwalaniem własnych osiągnięć i mówił o nich zdecydowanie zbyt długo. W czasie całego spotkania zdążyłam wypić trzy lampki wina, co - jak na mnie - było niemałą ilością.

Trevor na tego typu wyjściach odmawiał alkoholu, ale nie zabraniał pić go mnie. Na jednym z pierwszych spotkań wspomniał tylko, żebym się pilnowała z ilością i nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy.

Pod restauracją stała już zamówiona taksówka. Przyjaciel niemal wepchnął mnie do środka, szybko rzucając kierowcy nazwę naszego hotelu. Mężczyzna za kółkiem niespecjalnie się nami przejął, jego uwaga była skupiona na drodze.

- Gapił się - Trevor rzucił, a pełne niezadowolenia spojrzenie wylądowało na mojej twarzy.

- Gapił się. - Potwierdziłam. Uśmiechnęłam się, wodząc dłonią po torsie bruneta. Jego dłoń leżała na moim kolanie, ledwo zauważalnie sunąc w górę.

- Podobało ci się to? - w odpowiedzi jedynie przygryzłam wargę. 

Zdecydowanie bardziej podobało mi się, kiedy Trevor niemal rozbierał mnie wzrokiem w niektóre poranki. Jego przenikliwe spojrzenie prawie przebijało na drugą stronę mojego ciała, rozpalając wewnętrzny żar. Żaden inny pożądliwy wzrok nie działał na mnie w ten sam sposób.

- Podoba mi się to, jak ty teraz na mnie patrzysz - odszeptałam i przyciągnęłam go do siebie. Nasze wargi złączyły się namiętnym pocałunku. Moje palce od razu wplotły się w jego włosy, a Trevor przeciągnął mnie na swoje kolana. Całowaliśmy się przez całą drogę, dopóki naszej uwagi nie odwrócił klakson. Kierowca taksówki patrzył na nas wyczekująco.

- Łóżko jest wygodniejsze niż tylna kanapa. Wiem, co mówię - zaśmiałam się i po szybkim pożegnaniu, wyszliśmy z samochodu. Ulewny deszcz spadł na nas, chociaż zupełnie się go nie spodziewaliśmy. Trevor spojrzał w niebo, a potem - bez chwili zawahania - rozłożył swoją marynarkę nad moją głową. 

Still Into You (Into You #1)Where stories live. Discover now