Rozdział 7

1.4K 57 9
                                    

Usnęłam nad ranem, wykończona po kilku godzinach płaczu. Kiedy nad budynkami Nowego Yorku wschodziło słońce, łzy wciąż schły na moich rzęsach.

Trevor wyszedł po telefonie od Heather. Nie zadawał pytań, nie przepraszał. Zapiął koszulę i - bez obdarzenia mnie chociażby jednym krótkim spojrzeniem - opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi. Od tamtej chwili moim ciałem wstrząsały spazmy, a poduszka z każdą minutą robiła bardziej wilgotna od płaczu. Przestała liczyć się sukienka, którą kupiłam z myślą o tej nocy, mało tego zaczęłam ją nienawidzić.

Wiedziałam, że nawet gdyby Trevor wyznawał mi wielką miłość w hotelowym pokoju przy każdym naszym spotkaniu, finalnie wróci do Heather. Nie spodziewałam się, że skoro byłam tylko jego przyjaciółką i dziewczyną, którą pieprzył w delegacjach, mogłoby być inaczej.

Ale miałam nadzieję, że któregoś dnia będzie. Chciałam, żeby Trevor obudził się rano, spojrzał na Heather - albo jakąkolwiek inną dziewczynę, z którą akurat będzie się spotykał - z myślą, że to niewłaściwa. Jedząc śniadanie oznajmiłby jej, że nie może już dłużej oszukiwać żadnego z nich i chyba najlepiej by było, gdyby jednak się rozstali. Ona zapytałaby, czy to z mojego powodu, a on by przytaknął.

Nic nie zapowiadało na taki obrót spraw, ale ja niezmiennie liczyłam, że któregoś wieczora Trevor powie, że zostanie ze mną. Będę mogła położyć głowę na jego piersi i usłyszeć, że serce bruneta bije dla mnie.

Spojrzałam na siebie w hotelowym lustrze. Gdyby nie spotkanie z Michaelem, pewnie zostałabym w łóżku przez cały dzień. Na zmianę płakałabym i jadła lody w asyście jakiejś ckliwej komedii romantycznej albo smutnej muzyki. Może zadzwoniłabym do Meredith, która byłaby zajęta pracą.

Przez całe liceum przyjaźniłam się z zaledwie kilkoma osobami, jak nietrudno się domyślić, z Trevorem trzymałam się najbardziej. Miałam kilka koleżanek, ale gdybym zadzwoniła im się wygadać nie byłyby specjalnie zainteresowane moim życiem. Nie byłyśmy tak blisko, bo całą uwagę poświęcałam Trevorowi. Widzieli to absolutnie wszyscy.

- Dawaj Stella, to tylko kilka godzin. - Podchwyciłam swoje własne spojrzenie w lustrze, próbując brzmieć przekonująco.

Musiałam wyglądać profesjonalne bez dostępu do praktycznie żadnej ze swoich rzeczy, w końcu wrażenie było prawie połową sukcesu. Ubrana w miętową sukienkę na cienkich ramiączkach wyglądałam całkiem nieźle. Na twarzy nie miałam nic poza pomadką i resztką zachniętego tuszu, który znalazłam w najmniejsze kieszonce w torebce.

Mój telefon zawibrował na umywalce, oznajmiając o przychodzącej wiadomości. Podniosłam urządzenie, włączając wyświetlacz.

Trevor: Powodzenia Stella

Jedna wiadomość zawierająca dwa słowa, była w stanie sprawić, że moje serce przyspieszyło, a na policzki zaczął wpływać rumieniec.

Każdy przejaw zainteresowania ze strony mojego przyjaciela tak na mnie działał. Latałam za nim jak szczeniak za właścicielem i merdałam ogonkiem, jeśli tylko na mnie spojrzał.

Nie odpowiedziałam na wiadomość. Musiałam się opanować, żeby iść na spotkanie z czystą głową, gotową ofertą i dobrym nastawieniem. Michael na pewno zgodzi się na nasze warunki, a może nawet wyjść z jakimś własnym - dobrym - pomysłem.

Trevor może mi przysłaniać cały świat, ale niech robi to po godzinach.

***

Spotkanie z Rudsonem przebiegało zdecydowanie przyjemniej niż przypuszczałam. Mężczyzna był szarmancki, nie naciskał, żebyśmy od razu przeszli do biznesów i zabawiał mnie różnymi anegdotami. Gdybym nie miała w głowie konkretnego planu na biznes z nim, zapomniałabym w ogóle, że byłam w restauracji służbowo.

Still Into You (Into You #1)Where stories live. Discover now