Rozdział 15

1.2K 56 3
                                    

Ej, prawie zapomniałam wrzucić rozdział xd

______________________________________________________________________________________________________

- Nigdy wcześniej nie wspominałeś, że masz dom - wysiadłam z Lincolna Michaela, rozlądając się dookoła siebie. Słońce łaskotało moje policzki, a delikatny wiatr rozwiewał nieułożone włosy.

Blondyn wiózł nas przez cały Nowy York, żeby pokazać mi to miejsce. Powiedział, że bardzo rzadko tu przyjeżdżał, bo przyzwyczaił się do wielkiego miasta. Dopiero, gdy powiedziałam, że osobiście chciałabym mieszkać gdzieś, gdzie jest ciszej, doszedł do wniosku, że pokaże mi ten fragment swojego życia.

Od naszej randki w powietrzu minął ponad tydzień. Michael codziennie pisał do mnie kilka razy dziennie i dzwonił, jeśli powiedziałam, że akurat mam chwilę. Zaprosił mnie też na kolejne randki, na które - oczywiście - chętnie chodziłam. Poszlismy do teatru, na kolację i na oglądanie zachodu słońca w One World Observatory.

Każde nasze spotkanie było coraz przyjemniejsze, a my poznawaliśmy się lepiej. Michael nie przestawał być dżentelmenem, czarując mnie coraz bardziej. W jego obecności myślałam o Trevorze zdecydowanie mniej. Zdarzały się chwile, kiedy nie mogłam wyrzucić swojego przyjaciel z głowy, ale przy Michaelu było ich zaledwie kilka.

- To dom po dziadkach. Rodzice rzadko tu przyjeżdżają, a ja nie miałem ochoty odwiedzać tego miejsca sam - twarz blondyna była napełniona spokojem i zdawała się...pasować do tego miejsca.

Osobiście przywykłam do widoku standardowych amerykańskich domów - siding w pospolitym kolorze, przedzielone na osiem niewielkie okna otwierane do góry i podwójne drzwi. Moi rodzice mieszkali w takim domu. Mama Trevora miała taki dom. Jego tata ze swoją młodą żoną też kupili budynek w takim stylu. Ameryka nie zaskakiwała turystów oryginalnością domów, bo większość z nich wyglądała identycznie. Różnił je jedynie rozmiar i kolor sidingu.

Dom, do którego przywiózł mnie Michael, kompletnie odbiegał od tych wyświechtanych projektów współczesnych architektów. Jego elewację zrobiono z czerwonej cegły. Dach i kawałek ściany porastał zielony bluszcz, a nad nim wystawały białe okiennice. Drzwi wydawały się pojedyncze.

Miejsce wyglądało jak najpiękniejszy domek na małej farmie, o jakim można pomarzyć. Idealny na scenerię do wolniejszego życia, wizji szczęśliwej rodziny i gorącego lata pełnego słodkich owoców.

Poczułam to, każdą z tych małych rzeczy. Wystarczyło, że zamknęłam oczy, zaciągając się świeżym powietrzem bez smogu.

Uwielbiałam życie w mieście. Prawdopodobnie nie poradziłabym sobie mieszkając dalej niż dwadzieścia minut drogi od wielkiego miasta, ale z drugiej strony marzyłam o takim domku. Chciałam wolniejszego życia, w którym mogłabym myśleć o zupełnie innych rzeczach niż teraz.

- Widzę, że ci się podoba - głos Michaela wyrwał mnie z zachwytu. Rozchyliłam powieki, obdarzając go szerokim uśmiechem.

- Jest niesamowicie - kiwnęłam głową. Rozejrzałam się po otaczającym nas terenie, który był naprawdę ogromny. Michael musiał to zauważyć i dłonią wskazał na ogrodzoną trawę.

- Kiedyś tam było ranczo. Babcia kochała konie, więc dziadek postanowił zbudować jej stajnię, a potem kupili konia. Jednego, po nim kolejnego, aż doszli do momentu, że trzeba było rozbudować stadninę. - Wtuliłam się w bok ciała Michaela skupiając się na jego słowach.

Trevor nigdy nie opowiadał mi specjalnie dużo o swojej rodzinie. Nie unikał ich tematu, ale był bardzo zamknięty i mówił o swoich korzeniach jedynie, jeśli sam miał na to ochotę. A ja - chociaż aż skręcało mnie z ciekawości - nie pytałam, cierpliwie czekając na właściwy moment.

Still Into You (Into You #1)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt