Rozdział 6

1.4K 54 7
                                    

Światło było przygaszone, a w lokalu roznosił się zapach pysznego jedzenia. Między stolikami sprawnie poruszali się kelnerzy. Gości nie było dużo, ale stolik Jeffrey'a Hawksa dało usłyszeć się tuż po przekroczeniu progu lokalu.

Największy, najgłośniejszy i pełen ludzi, którzy osiągnęli sukces, mebel stał po środku sali. Dookoła niego siedziały już dziewczyny z Wydawnictwa Romantycznego- Meredith, Willow, Serena oraz Grace - do pełnego składu brakowało tylko Brylee. Obok nich miejsce zajęło dwóch młodych chłopaków, którzy rok wcześniej byli nowymi członkami załogi Hawksa, jeśli dobrze pamiętałam, prowadzili jakiś warsztat z ulepszeniami do samochodów. Na kolejnych krzesłach siedziało kilka właścicieli restauracji, dziewczyna zajmująca się prowadzeniem małego sklepiku z robótkami ręcznymi i brat Jeffa. Dwa siedzenia obok Meredith były wolne - pewnie zarezerwowane z myślą o nas.

Prowadzeni przez jednego z elegancko ubranych kelnerów, podeszliśmy do stolika. Dłoń Trevora spoczywałana moich odkrytych plecach. Jego długie palce wodziły po nieosłoniętej skórze, raz za razem rozpuszczając po moim kręgosłupie dreszcz.

Wszyscy uśmiechnęli się do nas przyjaźnie, a dziewczyny z Wydawnictwa wstały, żeby się przywitać. Objęłam każdą z nich komplementując ich wygląd. Trevor uścisnął im dłonie, wyraz jego twarzy wciąż był obojętny i zdystansowany. Uśmiechnął się dopiero, gdy zjawił się przed nami sam Hawks.

- Dobrze, wreszcie, widzieć was razem - mężczyzna z szerokim uśmiechem spojrzał na dłoń Trevora, która wciąż spoczywała na moich plecach.

Niezręczność, która ogarnęła ten moment, była nie do zniesienia, ale nikt nie mógł temu zaradzić.

Jeff od początku myślał, że byliśmy parą. Zawsze zwracał uwagę na to, jak duzo czasu spędzamy razem i dodawał, że ten związek naprawdę miałby szansę przetrwać - niemal ciąge siedzieliśmy ze sobą w biurze, znaliśmy się kilka ładnych lat, a w dodatku potrafiliśmy zrozumieć to drugie. Zdaniem naszego anioła biznesu absolutnie wszystkie znaki na niebie i Ziemi pokazywały, że powinniśmy oficjalnie zacząć się umawiać.

Szkoda, że Jeff nieustannie zapomniał, że Trevor przecież miał dziewczynę. Mój przyjaciel poznał Heather niedługo przed założeniem firmy, więc gdy zaczynaliśmy, byli już dla siebie kimś więcej niż tylko zauroczonymi. Trevor przypominał Hawksowi, że jego serce było już zajęte, ale on zdawał się puszczać te słowa mimo uszu.

- Wypluj te słowa Jeff - rzuciłam, a potem objęłam mężczyznę. Zamknął mnie w ojcowskim uścisku. - Ktoś mógłby to podciągnąć pod kaziroctwo, poważnym biznesmanom jednak nie wypada - Jeff zaśmiał się z mojego żartu. Trevor nadal pozostawał boleśnie obojętny, ale nie chciałam, żeby jego dąsy zepsuły mi wieczór.

Wypowiedzenie tych słów bolało jak cholera. Szczególnie, że od pierwszego dnia naszej znajomości, wiedziałam, że zobaczę w Trevorze kogoś więcej niż tylko przyjaciela. A przede wszystkim, że on zobaczy we mnie materiał na dziewczynę dla siebie. Tak się jednak wciąż nie działo i nie zapowiadało się na zmianę.

- Co do poważych biznesmanów, chciałbym wam kogoś przedstawić - Hawks odwrócił się i gestem przywołał kogoś do siebie.

Od jednego z dalszych stolików wstał młody mężczyzna. Nie wyglądał na wiele starszego ode mnie lub Trevora. Jasne włosy miał w umiarkowanym nieładzie, a zielone spojrzenie prawie przebijało na wylot. Ubrany był w czarny garnitur, ale wyglądał zdecydowanie mniej oficjalnie niż mój przyjaciel - bez krawata i z odpiętymi pierwszymi guzikami koszuli - sprawiał wrażenie trochę nonszalanckiego.

Kiedy wreszcie znalazł się przy nas, Jeff zarzucił rękę na jego ramiona. Blondyn uśmiechał się, zerkając to na Jeffa, to na nas.

- To jest Michael Rudson. Bardzo chciałem, żebyś poznał tą dwójkę. To Stella Jenkins i Trevor McVay. Specjaliści od marketingu - blondyn wyciągnął w naszą stronę dłoń z uśmiechem. Najpierw ja podałam mu swoją.

Still Into You (Into You #1)Where stories live. Discover now