Prolog

5.6K 395 74
                                    

Cześć, z okazji Halloween wrzucam przedwcześnie prolog :) Pierwszy rozdział pojawi się planowo 6.11

Jak zawsze, prolog napisany jest narracją trzecioosobową, późniejsze rozdziały pisane są już z pierwszej osoby.

Jeśli nie zapoznaliście się jeszcze z ostrzeżeniem, to odsyłam Was tam.

Miłego czytania!

#BODwatt

Kocham światło, ponieważ wskazuje mi drogę. Ale uwielbiam też ciemność, ponieważ pokazuje mi gwiazdy

Og Mandino

Zdolność obserwowania i przenikliwego analizowania człowieczych umysłów, uświadomiła Cassianowi w dość młodym wieku, że znacznie różni się on od innych ludzi. Zrozumienie tych różnic wcale nie było tak trudne, ale w pewien sposób niekomfortowe i tworzyło cały wachlarz pełnych wątpliwości pytań.

            Dlaczego taki jestem? Albo: Dlaczego taki n i e jestem?

            Czy serce, które bije w mojej klatce piersiowej wygląda i funkcjonuje tak samo, jak u innych?

            Ciąży na mnie klątwa? Jestem chory?

            Przede wszystkim jednak: Dlaczego nie czuję nic, a nic?

            Nie płakał po urodzeniu, jak to miały w zwyczaju inne dzieci. Nie krzyczał, nie bał się, ale też nie radował. Przez wiele miesięcy państwo Delmont próbowali zasięgnąć opinii u najlepszych specjalistów w kraju i poza nim, jednak wszystkie te pytania, które dręczyły w równym stopniu ich i samego Cassiana, na zawsze pozostały zamknięte bez odpowiedzi w ich głowach.

            Po prostu taki już twój urok. To nic złego, że trochę różnisz się od innych.

            Może kiedyś to się zmieni.

            Może c o ś poczujesz.

            Cassian nigdy nie zaznał uczucia łez na swoich policzkach. Jego usta nigdy nie rozciągnęły się w szczerym uśmiechu. Nigdy nie dowiedział się, jaki posmak ma złość. Nigdy nie dosięgnął go smutek.

            To zupełnie tak, jakby zgodnie z jego przypuszczeniami, nie posiadał serca.

            Jedni powiedzieliby, że zdolność nie odczuwania zupełnie niczego jest darem. Inni uznaliby to za przekleństwo.

            Cassian miotał się między tymi dwoma stwierdzeniami, nie potrafiąc określić, które jest słuszne. Nie znał bowiem innego życia. Miał tylko tę pustkę i obojętność.

            Nie potrafił zrozumieć śmiejących się ludzi. Na widok łez nawet nie przyspieszał mu puls. Patrzył na te zwykłe ludzkie uczucia jakby były tylko wymysłem jego wyobraźni.

            I tak było do pewnego dnia w jego życiu, gdy niedługo po skończeniu dziesiątych urodzin wybrał się z rodzicami na przyjęcie. Właśnie wtedy bieg jego życia zmienił się bezpowrotnie, a los został przesądzony.

            Wtedy poczuł po raz pierwszy.

            Dzień był parny, naznaczony piętnem niezwykle ciepłego lata. Gorące powietrze lepiło się do skóry, pokrywało ją warstewką potu i kurzu. To nie mijało nawet, gdy słońce schowało się już za horyzontem, rzucając swoje ostatnie promienie do wypełnionej po brzegi ludźmi sali balowej. Inni z tego powodu zapewne odczuwali gryzący ich kości dyskomfort, ale nie Cassian. On kroczył odziany w trzyczęściowy garnitur, czuł doskonale, jak gorąc przenika przez każdą komórkę w jego ciele i jednocześnie nie potrafił sobie nawet wyobrazić, że to mogłoby mu przeszkadzać.

Beauty of DarknessWhere stories live. Discover now