17. Pustka.

3.8K 302 119
                                    

#BODwatt

Cassian

– To numer na kartę – ogłosiłem, odsuwając od siebie laptop.

            Na podwójnej kanapie, naprzeciwko mnie, siedzieli zmartwiona Laurette i, delikatnie mówiąc, wkurzony Aston. Gdy tylko powiedzieli mi o wiadomości, jaką dostała dziewczyna, w mojej głowie od razu pojawiła się jakże paskudna myśl, że oto spełnia się zapowiedź tego gnoja, ojca Mercy.

            Nie byłem ani trochę zdziwiony. W końcu obiecał, że jeśli ja lub mój ojciec zbliżymy się do jego rodziny, on odpłaci się tym samym, tyle że w o wiele gorszy sposób.

            Ale czy spodziewałem się, że uderzy tak szybko? I to nie bezpośrednio we mnie lub tatę, a w moich przyjaciół? Niekoniecznie.

            – Która jest już zniszczona? – dopytywał Richmond.

            Niechętnie przytaknąłem, a wtedy przyjaciel schował twarz w dłoniach i westchnął z frustracją.

            – I nie da rady go namierzyć? – Laurette wydawała się szczerze przerażona, ale jak zawsze kryła ten strach za maską spokoju.

            – Nie muszę go namierzać – odparłem. – Wiem, kto jest za to odpowiedzialny i wiem, gdzie szukać tego człowieka.

            Dla nich z jasnych względów to wcale nie wydawało się tak oczywiste, za co mogłem winić tylko siebie i to, że tak długo trzymałem te wszystkie sekrety z dala od moich przyjaciół. Sądziłem, że w ten sposób ich chronię, lecz nie wziąłem pod uwagę, że tak naprawdę naraziłem ich na bezpieczeństwo. Bo jak niby mieli się bronić i zachować należytą ostrożność, skoro nie mieli pojęcia o czyhającym za rogiem niebezpieczeństwie?

            Ostatnio wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili śledziłem Mercy, a w następnej ta pukała w szybę mojego samochodu. W jednej chwili przysięgałem sobie, że nigdy się do niej nie zbliżę, a w następnej przyjmowałem ją pod swój dach. Tak bardzo skupiłem się na tym, by nie zepsuć tej budującej się między nami więzi i by zachować w tym wszystkim jakikolwiek rozsądek, że zapomniałem o ważniejszych sprawach. I o tym, że wreszcie przyjdzie nam zapłacić za tą całą nową sytuację.

            – No to może nas oświecisz, co? – warknął Aston, łypiąc na mnie wściekłym wzrokiem. – Posłuchaj, zaakceptowałem wreszcie to, że masz te swoje sekreciki, ale gdy zaczynają wadzić na życiu mojej kobiety, to nie ma szans, bym ci popuścił. Więc przestać wszystko przed nami ukrywać, bo naprawdę będę miał w dupie to, że jesteśmy braćmi i zwyczajnie upierdolę ci łeb.

            – To nie jest bezpośredni atak na Laurette – zastrzegłem. – To bardziej ostrzeżenie dla mnie.

            – Jesteś tego pewien? – zadrwił.

            Nie.

            Problem w tym, że niczego nie byłem już pewien. Mój uporządkowany w sztywnym schemacie świat powoli walił się na moich oczach. Wiedziałem, że gdy Mercy wtargnie do mojego życia, tak się właśnie stanie. Była ucieleśnieniem chaosu.

            – Po prostu powiedz nam wreszcie, o co chodzi – zażądała drżącym głosem Laurette. Ciasno obejmowała kolana ramionami, patrząc na mnie w ten błagający sposób, który zawsze mnie rozbrajał.

            I tak długo znosili moje milczenie. Dwie najbardziej uparte osoby na całym tym świecie zaufały mi i odpuściły namolne wypytywanie o Mercy, ale teraz nie mogłem już dłużej tego ciągnąć. Nie, gdy to nie tyczyło się już tylko mnie, mojej rodziny i tej dziewczyny.

Beauty of DarknessWhere stories live. Discover now