2. Uzależnienie.

5.3K 345 91
                                    

#BODwatt

Cassian

11 lat wcześniej

Każdy oddech wiązał się z przyswajaniem kolejnych i kolejnych pokładów wiszącej w powietrzu energii. Cały wachlarz doznań atakował moje dziecięce ciało. Miałem wrażenie, że tonę i nawet nie próbuję wydostać się na wierzch.

            Gdybym tylko chciał, mógłbym wrócić na salę balową i pożegnać raczkujące w moim sercu emocje. Przekonałem się już, że tyle wystarczy – że gdy tylko spuszczę ją z oka, wszystko zniknie, ucichnie i zamieni się w pyłek wspomnień.

            Tymczasem wcale nie tego chciałem.

            Pragnąłem pławić się w tym nowym doświadczeniu, jakkolwiek ono źle by na mnie nie wpływało.

            Któregoś dnia, to było może rok czy dwa wcześniej, przypadkowo stałem się świadkiem czegoś dziwnego. Zszedłem wieczorną porą do kuchni, głodny kolejnej szklanki wyśmienitej gorącej czekolady robionej przez moją mamę. W domu straszyła cisza, ale również złowieszcze napięcie. Nieustraszony szedłem jednak przed siebie, moje małe stopy uderzały raz po raz o kafelki, ignorując ich chłód.

            Znalazłszy się w progu naszej ogromnej kuchni, zobaczyłem leżącego z głową na stole wujka. Wyglądał tak spokojnie, jakby po prostu zasnął. Poruszał palcami, zostawiał ślady linii papilarnych na szklanym stole, ale poza tym tkwił w bezruchu.

            Przyjąłem ten widok jak wszystko inne – z obojętnością. Planowałem po prostu zignorować wujka i podjąć próbę zrobienia sobie gorącego napoju zgodnie z przepisem wiszącym na drzwiczkach lodówki.

            Ale wtedy do kuchni wszedł tata. Widząc jawne przerażenie na jego zmęczonej, wyblakłej twarzy, wiedziałem już, że stało się coś złego.

            Tydzień później odbył się pogrzeb.

Setki ludzi przyszło pożegnać się z moim wujem, wygłaszano przemowy, które poruszyłyby najczulsze struny w każdym innym człowieku. Składano stosy kwiatów i wieńce na jego grobie. Gdy trumna uderzyła o ziemię, mama rozpłakała się tak bardzo, że tata musiał odejść z nią na bok.

            A ja stałem w mgle i deszczu, obserwując twarze zebranych. Próbowałem zrozumieć, jak to jest czuć tak przygnębiający smutek. Jak to musi być w ogóle coś czuć.

            Wracając do domu tego samego dnia, zapytałem ojca, co było przyczyną zgonu wujka. Nawet nie brałem pod uwagę, że to pytanie mogło uchodzić za niewłaściwe i pogłębić odczuwaną przez mamę rozpacz.

            Pragnąłem posiąść tę wiedzę, zrozumieć.

            Tata zawsze był wobec mnie szczery. Czasem brutalnie. Tak brutalnie, że wielu ludzi nazwałoby go bez wyrzutów sumienia złym ojcem. Ale on, w przeciwieństwie do reszty, wiedział, że mój umysł funkcjonuje nieco inaczej. Nie krył przede mną paskudnego oblicza świata, w którym przyszło nam żyć.

            Wieczorem zaprosił mnie więc do swojego gabinetu. Czas spędzany w tym pomieszczeniu przywodził mi na myśl wszystkie te chwile, w których wspinałem się na najwyższe półki długich po sufit regałów, ściągałem każdą książkę po kolei i pogrążałem w lekturze na długie godziny.

            W powietrzu unosił się zapach cygar, wody kolońskiej ojca i starych kartek.

            Tata wytłumaczył mi wówczas ideę uzależnień.

Beauty of DarknessWhere stories live. Discover now