19. Pozwól mi zapomnieć.

5.1K 303 130
                                    

#BODwatt

Mercy

Budynek filharmonii był ogromny, ciemny i budzący w sercu pewien rodzaj niepokoju. Gdy tak mijaliśmy z Cassianem kolejnych ludzi, czułam doskonale lepkość ich oczu na swojej skórze. Tak samo zresztą wiedziałam, że gdzieś pomiędzy nimi znajduje się właśnie mój ojciec – jedyny powód, dla którego w ogóle tu przyszłam.

            Sukienka wieczorowa ocierała się nieprzyjemnie o moje biodra, a horrendalnie wysokie szpilki sprawiły, że musiałam trzymać się ramienia Cassiana, by nie upaść.

            Właściwie wszystko wydawało mi się kompletnie do dupy. Czułam się jak wstawiona do jakiegoś innego, nienależącego do mnie życia i wcale nie było mi z tym dobrze. Może i powinnam być przyzwyczajona do odwiedzin w takich miejscach, ale, choć kochałam muzykę, trzymałam się od nich z daleka.

            Za to Cassian zachowywał się jak ryba w wodzie. Doskonale wiedział, kiedy zmusić się do uśmiechu, a kiedy tego nie robić. Z kim się przywitać, a z kim nie. Sprawnie ignorował ciekawskie spojrzenia i trzymał moją dłoń w miażdżącym uścisku, dając mi tym samym znać, że ma wszystko pod kontrolą.

            I, Boże, miałam nadzieję, że tak właśnie jest, bo sama raczej tonęłam.

            Wstąpiliśmy na ogromną salę teatralną. Wówczas Cassian zerknął na nasze bilety i poprowadził mnie na sam tył rzędu, pod ścianę. Miałam jakąś dziwną pewność, że doskonale wie, gdzie usiądą moi rodzice i że z naszego miejsca będziemy mieli na nich idealny widok. No bo skoro w ogóle udało mu się zdobyć informację o tym, że tu będą – co swoją drogą nie przestawało mnie szokować – to na pewno sprawdził też, gdzie będą siedzieć.

            – Więc jaki jest plan? – zapytałam cicho, nachylając się nad nim, gdy już usiedliśmy na czerwonych krzesełkach. Sukienka zmarszczyła się przy moich kostkach, a jedna – ta dłuższa – strona opadła na podłogę.

            – W trakcie występu twoja matka wyjdzie do toalety...

            – A wiesz to skąd? – wtrąciłam, coraz mocniej zaniepokojona informacjami, jakie Cassian potrafi zdobyć.

            Okej, na pewno miał przy swoim boku wiele wpływowych osób – a może nie tyle on, co jego ojciec. Ale żeby wiedzieć, kiedy ktoś wyjdzie do łazienki? No błagam.

            Chyba, że planował zrobić coś, co zmusi ją do wyjścia.

            – Wtedy pójdziesz za nią i z nią porozmawiasz – kontynuował, pozostawiając moje ostatnie pytanie bez odpowiedzi. – Ja będę miał na oku twojego ojca. Ale nie przedłużaj tego zbytnio. Myślę, że po kilku minutach zacznie się niecierpliwić.

            – Jasne – mruknęłam, krzywiąc się.

            Wszystko wydawało się niby banalnie proste, a mimo to miałam wrażenie, że coś pójdzie bardzo, bardzo nie tak. Tak samo nie miałam pojęcia, jak zareaguję, gdy zobaczę na własne oczy ojca po takim czasie. Spanikuję? Wpadnę w jakiś bezdenny dołek? A może nabiorę tak wielkiej chęci, by go zamordować, że nawet Cassian nie zdoła mnie powstrzymać?

            Pewnie nie powinnam fantazjować o śmierci jakiegokolwiek człowieka na tym świecie, ale... No, cóż, fantazjowałam.

            Nienawiść to prawdziwie potężne uczucie. Tworzy z ludzi jedynie marionetki w swoich objęciach i zmusza ich do robienia rzeczy, których normalnie przecież wcale nie chcieliby robić.

Beauty of DarknessWhere stories live. Discover now