#BODwatt
Mercy
9 lat wcześniej
Tata był zły.
Nie, nie zły. W ś c i e k ł y. I jak zawsze upchnął ten cały gniew pod maską opanowania – tą straszną maską, która zapowiadała bezlitosność w każdej swej barwie.
Dostałam kilka złych ocen. Ciężko było mi się skupić i funkcjonować tak, jak funkcjonowały inne dzieci w mojej szkole, gdy myśli wcale nie zaprzątała mi nauka, a coś zupełnie innego.
Miałam wrażenie, że mój umysł przepełnia bezkresny mrok. To jak zlepek strachu, obaw, rozterek i druzgocących wątpliwości. Ta wieczna niewiedza, która okrywała mnie swą ciężką płachtą – zbyt ciężką, by jedenastoletnie dziecko zdołało ją z siebie ściągnąć.
Mama przestała wychodzić tak często. Właściwie to całe dnie spędzała w domu. Nie wymykała się już wieczorami ani nie znikała na całe dnie. Była na miejscu, a ja, choć wstydziłam się tej myśli, chyba wolałam, gdy jej nie było.
Jej obecność jak nic innego przyczyniało się do złości taty, jakby była czynnikiem zapalnym dla wszelkiej brzydoty, którą nosił w sercu.
Przez to nie do końca wiedziałam, które z nich jest czarnym charakterem w tej historii. Wydawało mi się, że mama przybiera postać ofiary, ale wtedy tata mówił mi te wszystkie rzeczy, tak sprawnie mną manipulował i... I sama się już gubiłam. Błądziłam w labiryncie bez wyjścia, którego ściany przesuwały się coraz mocniej w moją stronę, gotowe mnie zmiażdżyć.
Teraz, siedząc na wysokim fotelu w naszym salonie, czułam w kościach, że tym razem kara mnie nie uniknie. Już od dawna nie doznałam tej głębokiej bezradności, która chwytała mnie w swe macki, ilekroć tata zamykał mnie w ciemnym pokoju. Właściwie zdołałam poniekąd zapomnieć, jak ciężki strach to we mnie budziło i w jak mocną panikę obrastało moje ciało.
Zapowiedź kary wisiała w powietrzu. Lodowata obręcz lęku trzymała moje serce w mocnym uścisku, a przepełniony płomieniami wściekłości wzrok ojca skutecznie odbierał mi zdolność do prawidłowego oddychania. I choćbym chciała się bronić, zaznaczyć, że jedna zła ocena nie zawali mojego życia i że włożę wszelkie swoje starania w to, by ją poprawić, to żadne słowo nie zdołało przejść mi przez gardło.
Tata często zaznaczał, że jestem ideałem. Jego ideałem. Perfekcyjną córką, o której od zawsze marzył. Dziewczynką, która pewnego dnia ma zmienić się w kobietę wyposażoną w całą gamę prestiżowych cech – cokolwiek miało to oznaczać.
Zawsze nalegał, bym ubierała się schludnie i godnie prezentowała nasze nazwisko. Gdy pewnego razu zechciałam ściąć włosy do ramion, bo tak bardzo spodobała mi się ta fryzura u koleżanki z klasy, zagroził, że zamknie mnie na długich kilka dni bez dostępu do jedzenia i wody, aż ten pomysł wyparuje mi z głowy, przygnieciony ciężarem znacznie poważniejszych zmartwień. Karcił mnie, gdy brudziłam się podczas jedzenia, płakałam lub śmiałam się, w jego mniemaniu, za głośno. I tak samo wielką uwagę przykuwał do moich ocen.
To zupełnie tak, jakbym była jedną z tych moich laleczek Barbie, które ubierałam wedle swojego życzenia i których charakter kreowałam w swojej wyobraźni. Czasem czułam się przez jego działania właśnie jak taka laleczka.
A on tłumaczył to miłością. Głęboką miłością, którą, wedle taty, miałam zrozumieć dopiero wówczas, gdy dorobię się własnych dzieci.
YOU ARE READING
Beauty of Darkness
RomanceCzwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brakiem normalnych, ludzkich uczuć. Nie pojmuje ich istoty... Do czasu, aż na pewnym przyjęciu wymyka się do ogrodu i natyka tam na dziewczynę...