#BODwatt
Mercy
Mercy: Potrzebuję tabletek przeciwbólowych. Pęka mi głowa.
Wpatrywałam się w niedawno wysłaną do Cassiana wiadomość, czekając na odpowiedź z nieokiełznaną niecierpliwością.
Właściwie byłam już gotowa do wyjścia. Ubrana w czarne spodnie i workowatą bluzę siedziałam na krawędzi łóżka, zastanawiając się, czy gdy słońce wzejdzie ponownie, będę jeszcze tą samą osobą.
Cassian: Nie wychodź z hotelu.
Wywróciłam oczami.
Mercy: Podrzucisz mi je?
Cassian: Tak. Będę za kwadrans.
Całe szczęście. Nie pozbyłabym się go w inny sposób, więc musiałam posiłkować się kłamstwem. Naprawdę musiałam opuścić hotel. A miałam niemal stuprocentową pewność, że gdybym tylko opuściła mury budynku, Cassian momentalnie zatrzymałby mnie w miejscu i tym samym posłał cały mój plan w piach.
Odczekałam minutę lub dwie. Z balkonu mojego hotelowego pokoju widziałam doskonale wejście i miejsce, w którym stał samochód Cassiana. A gdy tylko ruszył i zniknął, ja zebrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i pomknęłam do wyjścia.
Pistolet ciążył mi za gumką spodni, a każdy kolejny krok nacechowany był szaleństwem. Być może pchałam się w nieznane i moje zachowanie łatwo można by było przypisać do wiekopomnych głupstw, ale żądza zemsty szalała w moich żyłach i czułam, że jeśli nie uwolnię jej natychmiast, to wreszcie mnie zniszczy.
Wychodząc na zewnątrz, wprost w ciemną noc, narzuciłam sobie kaptur czarnej bluzy na głowę. Zerknęłam na zegar w telefonie i czekałam na zamówioną wcześniej taksówkę, a gdy ta podjechała, wsiadłam do środka i podałam kierowcy adres zbliżony do miejsca, w którym mieściła się moja rodzinna rezydencja.
Gdzieś w tym całym szaleństwie miałam na uwadze to, jak wielką powinnam zachować ostrożność. Gdy tylko w świat pójdzie informacja o tym, że mój ojciec nie żyje, zaczną się poszukiwania sprawcy. Ja w tym czasie, wedle mojego planu, miałam znajdować się już daleko od tego miasta.
Droga do celu upłynęła mi w ciszy. Po głowie nie krążyła mi absolutnie żadna myśl prócz tej, że nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Siedziałam jak na szpilkach, od środka rozrywała mnie niesamowita energia.
Taksówkarz w końcu wysadził mnie przy parku. Rezydencja znajdowała się zaledwie kilka ulic dalej, więc bezzwłocznie ruszyłam w tamtą stronę. W tej części miasta, w dodatku o tak późnej porze, po drodze nie spotkałam żywej duszy. Samochody przejeżdżały obok mnie, ale nikt się nie zatrzymał, gdy wściekłym krokiem parłam naprzód.
Gdy na horyzoncie spostrzegłam mury budynku, w którym się wychowałam, po moim kręgosłupie zaczął piąć się dreszcz. Miliony nieprzyjemnych wspomnień próbowało przedrzeć się przez moją morderczą mgiełkę, lecz z całą zgromadzoną siłą odparłam każdą paskudną myśl i każdą napływającą do mózgu wątpliwość.
Chcę to zrobić. I zrobię to. Przysięgam, że go zabiję.
Wąska dróżka poprowadziła mnie do drzwi. Zza okien sączyło się ciepłe światło, co kazało mi sądzić, że ojciec nie dość, że jest w domu, to jeszcze nie położył się spać. Idealnie. Na to właśnie liczyłam i choć wizja ponownego spotkania z tym potworem przerażała mnie na swój sposób, to wizja jego potężnego ciała leżącego w kałuży własnej krwi niosła pocieszenie.
YOU ARE READING
Beauty of Darkness
RomanceCzwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brakiem normalnych, ludzkich uczuć. Nie pojmuje ich istoty... Do czasu, aż na pewnym przyjęciu wymyka się do ogrodu i natyka tam na dziewczynę...