21. medizinisches Interview

26 8 13
                                    

Nie nudził się co prawda tak szalenie jak na początku jego pobytu na bloku medycznym, ale wciąż był zdania, że miło byłoby mieć choćby książkę do poczytania na czas nieobecności Niemki w tym lichym biurze. Zabrała ze sobą nawet herbatę malinową, którą mógłby popijać w ramach jakiegoś zajęcia. A ze zwykłej przyzwoitości wypadało zostać i tu poczekać. To, że skusiła go półobietnicą i to, że wolał nie natknąć się na jakiegoś szwaba z kompleksami na korytarzu, stanowiło argumenty czysto marginalne.

Strzykawek obok telefonu wolał nie tykać z przekonania. Mętny płyn w środku szklanych tubek zwieńczonych igłami nie wyglądał na coś, z czym chciałby mieć kontakt, nawet gdyby lubił biologię.

Usiadł na moment na wygodnym krześle Geiser, przedtem rozglądając się przezornie, jak gdyby zaraz miała wyskoczyć zza drzwi z głośnym aha, Żydzie, widziałam to!. Jakby tylko na taką oznakę braku szacunku z jego strony czekała.

Potem podszedł do okna, tracił delikatną firankę palcem i bez specjalnego zainteresowania zerknął na zewnątrz. Z tej strony budynku widok wychodził na kawałek placu apelowego i kilka bloków dla więźniów. Pomachał do paru małych sylwetek z jeszcze mniejszymi kundlami na smyczach krążącymi po przejściach między budynkami, ale chyba nie byli w nastroju na odpowiadzenie mu tym samym. No i żaden nie patrzył w jego stronę, w ogóle niewyczuleni na obecność Żyda tam, gdzie niekoniecznie powinien być. Lepiej dla niego i jego pobratyńców w głównych barakach.

Znowu zatoczył koło wokół nudnego gabinetu. Gdyby jeszcze miała tu książki albo jakieś ciekawe rzeczy do oglądania, w rodzaju dyplomów czy nawet jakiegoś biologicznego szajsu w ramkach. Nawet lustro dałoby radę. Czy tamto okno naprawdę musiało się rozszczelnić?

W akcie postępującej nudy sięgnął po słuchawkę telefonu i parę razy przekręcił tarczę, dla samego wrażenia. Bądź co bądź, dawno nie miał okazji na takie prozaiczne sprawy. Chciałby jeszcze, dajmy na to, założyć normalne spodnie i przejść się do sklepu po pieczywo bez strachu, że wyskoczy na niego banda faszystowskich pajaców. Pocieszył się tym, że prędzej czy później do tego dojdzie. Albo przynajmniej będzie miał takie złudzenie.

— Kommandant Höß ist leider beschäftigt — skrzeknął nagle niesympatyczny głos z słuchawki. — Gibt es etwas Wichtiges?

Pospiesznie się rozłączył, przez ułamki sekundy czując potworny impuls wykrzyknięcia czegoś w rodzaju „szprechajcie po naszemu jak już tu urzędujecie!", ewentualnie „wasz malarz to lamer!". Zdawał sobie jednak sprawę z tego, w czyim gabinecie się znajduje i że mógłby sobie ściągnąć na głowę niezgorsze kłopoty.

Ba, nie tylko sobie. Pani Geiser też i w sumie to go powstrzymało. Opieprzyłaby go pewnie jak burą szmatę, gdyby ten cały Komendant doniósł jej, że ktoś w jej gabinecie wywrzaskuje do telefonu hasła przystające bardziej polskiej partyzantce niż wzorowym nazistom.

Albo gorzej, obcięła racje żywnościowe i kategorycznie pozbawiła wszelkich rozrywek. O możliwości ewentualnego wyjścia z trzysta piątki już nie wspominając.

Zajrzał do szuflady biurka i prawie natychmiast ją zamknął, widząc w niej słoik z jakąś podejrzaną zawartością. Wolał, żeby coś w środku, wyglądające trochę jak mózg, nie wylało się na dokumenty obok. Jak tu żyć w takim otoczeniu?

Od zniknięcia doktor Geiser minęły chyba całe wieki (w istocie jednak były to minuty, nieco ponad czterdzieści, jednak odczucie było zbliżone do wieków), a jego powoli szlag trafiał w tym durnym pokoiku. Tyle dobrego, że było tu na tyle ciepło, że nie dostawał gęsiej skórki w samym pasiaku i glanach.

— 213769 ist genau hier, er ist wohl etwas zu energisch, aber machen Sie sich keine Sorgen über sein Verhalten, es geht nur um seine neuen Pillen. — Doszedł go spokojny głos zza drzwi, niemal zatelepał się z ekscytacji, skoro w końcu pojawiło się coś nowego w otoczeniu, nawet jeżeli byli to niemieccy ważniacy. No dobrze, zatelepał się w istocie, nie było żadnego niemal. — Sie können ihn sehen, da Sie darauf bestanden haben, und dann zeige ich Ihnen, wo Doktor Mengele sein soll.

FAHRRADSATTEL [PL]Where stories live. Discover now