25. eine Überraschung von einer Ärztin

46 7 27
                                    

— Fieber etwas höher als vor drei Tagen, Apathie, Appetitlosigkeit. Dieses Fieber wird wahrscheinlich tödlich sein. Appetitlosigkeit, Bauchschmerzen, abnehmendes Fieber.*

[*Gorączka nieco wyższa niż trzy dni temu, apatia, utrata apetytu. Ta gorączka pewnie będzie śmiertelna. Utrata apetytu, bóle brzucha, nieznaczna gorączka.]

Mamrotanie Geiser przeplatało się gładko z szelestem kolejnych kartek papieru, które układała akurat w adekwatnie opisanych i oznakowanych teczkach. Porządkowała wyniki badań nad lekiem mającym powstrzymywać postępy tyfusu, jednak od ostatnich raportów na ich temat nie poczyniła żadnego znaczącego postępu.

U trzech obiektów nastąpił przewidywalny zgon, pięcioro bez większej zmiany samopoczucia, nasilenie bólu u dwojga i nieznaczna poprawa u innej dwójki. Musiała przeanalizować poszczególne przypadki i dociec, w czym tkwi sedno.

Zamknęła ostatnią kartotekę i sygnowała ją datą w lewym górnym rogu. Wstała, przełożyła wszystkie dokumenty którymi się zajmowała do odpowiedniej szafy i poprawiła stojący w witrynie nieopodal słoik z zalanym formaliną sercem i układem krwionośnym okazu Corvus corax; pamiętała jeszcze jak sama piekliła się nad wypreparowaniem go z ledwie stygnącego truchła znalezionego w pobliżu jej mieszkania, które zajmowała jeszcze w Niemczech.

Miło było przywieźć coś domowego i znajomego do zupełnie nowej pracy, gabinetu, nawet jeżeli były to po prostu preparaty biologiczne w tej czy innej formie. Parę zostawiła oczywiście w domu, ale tutaj takie rzeczy po prostu wpisywały się w estetykę pomieszczenia i aurę poważnej, aryjskiej doktor. Nieważne, czy był to dokładnie oczyszczony z tkanek miękkich szkielet ludzkiej dłoni czy kilka modelowych osobników Melolontha melolontha dumnie przypiętych pinezkami do tekturowego tła.

Grunt że robiły wrażenie, do spółki z paroma stricte lekarskimi akcesoriami walającymi się tu i ówdzie.

Odruchowo zerknęła na nader oficjalne i podpisane osobiście przez Hößa pozwolenie leżące bezpiecznie na biurku. Co dziwne, po przedstawieniu merytorycznych argumentów i paru kruczków prawnych, których szukanie zajęło jej parę dobrych dni, Kommandant nie wydawał się szczególnie sceptyczny co do jej pomysłu, za to paru niżej postawionych tępaków, którzy pałętali się akurat po budynku dowództwa i zasłyszeli, co trzeba...

— Dieser Schwachkopf hätte seine ,,Sekretärin'' und ich habe mir Sorgen um mein Beobachtungsobjekt gemacht? — prychnęła pod nosem, przypominając sobie o konkretnym indywiduum. — Idiotischer, erbärmlicher Mann. Wenn sie alle Jüdinnen nehmen und sogar... Dinge mit ihnen machen, ist es in Ordnung, aber als ich mein Jude für mich selbst nehmen wollte, werden Idioten plötzlich wieder absolut judenhassend!**

[**Ten kretyn miał swoją ,,sekretarkę" a ja mam się martwić jeżeli chodzi o mój obiekt badań? Durny, żałosny facet. Kiedy oni wszyscy biorą sobie Żydówki i... dopuszczają się z nimi różnych rzeczy, to wszystko jest w porządku, ale kiedy ja chcę sobie wziąć mojego Żyda dla siebie, to idioci nagle znowu stają się absolutnie przeciwni Żydom!]

Co jeszcze bardziej denerwujące, główny punkt zaczepienia w pretensjach stanowiło to, że była kobietą. Nie aryjczykiem, tylko aryjką. I co to niby miało do rzeczy w kwestii normalnych potrzeb i kaprysów? 

Po prostu idiota. 

— Was für ein Primitiv. Das hat er verdient, gut, dass ich diese ganze Sache endlich beendet habe. Alle Papiere erledigt, Wochenendeurlaub geplant, alles vorbereitet. Fabelhaft! Zumindest war es höllisch vorteilhaft, diese Schlupflöcher im Gesetz zu finden.***

[***Co za prymityw. Należało mu się, dobrze że skończyłam już z tym całym szajsem. Papiery wypełnione, urlop na weekend zaplanowany, wszystko załatwione. Bajecznie! Cholernie dobrze, że znalazłam parę tych luk prawnych.]

FAHRRADSATTEL [PL]Where stories live. Discover now