Dzisiaj dzień powrotu Adriena. Od tamtej nocy nie zadzwonił do mnie w ogóle. Jak ja dzwonię to słyszę tylko pocztę głosową. Do rodziny też się nie odzywa. Chciałam skorzystać z rady Keiry i powiedzieć mu o wszystkich moich obawach, ale najpierw niech on się wytłumaczy. Zła nie jestem tylko zmartwiona albo przygnębiona. Wczoraj Maya mi napisała że będzie rodzić jednego chłopczyka 8 lutego
(jest 28 listopada). Aktualnie z Montym są we Francji i korzystają z ostatnich kilku tygodni bez dziecka. Teoretycznie samolot Adriena powinien wylądować dzisiaj o 18. Nie umiem go sobie wybić z głowy. O 9 poszłam na śniadanie-Hej Shane- Shane siedział w kuchni i pił kawę
-Cześć dziewczynko, chcesz iść na strzelnicę?
-Dlaczego by nie? Tylko daj mi zjeść śniadanie, nie mam ochoty na wykład od Dylana
Dojadłam śniadanie i poszłam z Shane'm na strzelnicę. Gdzie byli wszyscy bracia Monet
-Widzimy że jesteś teraz jakoś przygnębiona- zaczął Will
-Więc chcemy zrobić zawody w strzelaniu- kontynuował Tony
-Zaczynamy Zawody Monetów!- krzyknął Dylan czym wszystkich rozbawił
-Jesteście kochani- przytuliłam wszystkich i zaczęły się zawody. Po skończeniu Dylan zaczął ogłaszać wyniki
-No więc na pierwszym miejscu Vincent Monet.
-Wszyscy mamy nazwisko Monet więc nie musisz go mówić- zaśmiałam się
-Cicho dziewczynko. Drugie miejsce zajmuje Anthony Monet
-Nigdy tak do mnie nie mów- syknął Tony wyraźnie wkurzony
-Trzecie miejsce zajmuje Hailie Monet- Tak, pokonałam Willa, Dylana i Shane'a
-Czwarte miejsce zajmuje najlepsza osoba z tutaj zebranych Dylan Monet
-Na pewno skromna- dorzucił Vince. Na tych zawodach nie zachowywał się jak poważny biznesmen tylko się z nami bawił. Wiem że to dziwne, ale chyba perspektywa ojcostwa go lekko zmienia
-Na piątym miejscu znajduje się William Monet- powiedział ignorując moje słowa
-I nasz największy przegrany dzisiejszego konkursu to Shane Monet- zakończył swój monolog
-Następnym razem wygram!- krzyknął Shane
-Ja idę pracować- powiedział Vince i wyszedł ze strzelnicy
-Idę z Vince'm mam coś do załatwienia- zostawił mnie samą z świętom trójcą Will
-Shane zawieziesz mnie dzisiaj na lotnisko na 18?- zapytałam
-A dlaczego Shane?- dopytał Dylan
-Tak się stęskniłeś za młodszą siostrzyczką?- zażartował Tony
-Tylko się nie kłóćcie chce pobyć w przyjemnej atmosferze z rodzeństwem zanim wrócę do domu i chcę jechać z Shene'm bo ty Dylan nie możesz znieść jak się całuje z Adrienem
-Ja nadal jestem przeciw temu małżeństu, a żeby się wyżyć proponuje przykleić zdjęcie tamtej jego byłej wiesz blondyny na tarczę do strzelania- odpowiedział Dylan
-Tamta, która przyszła du waszego domu i się do niego kleiła, a ty pomyślałaś że ciebie zdradza
-Martina, Maya i Anya wam powiedziały?- Takimi rzeczami dzielę się tylko z dziewczynami
-Właściwie to ty powiedziałaś Martinie, Martina powiedziała Dylanowi, Dylan powiedział Shane'owi, a Shane powiedział mi
-To kto idzie drukować zdjęcie?- zapytałam, a Tony wyjął jej zdjęcie z kieszeni- Przygotowaliście się?
-Tak- odpowiedzieli zgodnie.- zaczęliśmy nowy turniej jak ktoś trafi w oko 3 punky, w czoło 2 punkty, w resztę po jednym punkcie.
-Co tutaj się...? A właściwie puki nie ma tam mojej twarzy to mnie to nie obchodzi. Hailie pójdziesz ze mną?- to Martina weszła
-No jasne już i tak mnie nie przegonią w punktacji- wyszłam razem z nią i pokierowałyśmy się do mojego starego pokoju
-Hailie mam do ciebie wielką prośbę- zaczęła, a ja zaczęłam się martwić
-O co chodzi?
-Wiem że jesteś z braćmi już prawie dwa lata, ale w domu Blanch byłaś tylko raz. Więc cała moja rodzina ciebie nie zna. Muszę tam pojechać żeby wyjaśnić niedokończone sprawy, a że potrzebuje kogoś to wybrałam ciebie
-Dlaczego nie weźmiesz Dylana?- naprawdę chciałam jechać, ale to jest sprawa pomiędzy Martiną, jej ojcem, a moim bratem
-Mój ojciec go do domu nie wpuści
-Kiedy miałybyśmy jechać?- Martina ma dar przekonywania ludzi
-Za tydzień. Proszę Hailie- podniosła ręce w błagalnym geście
-Dobrze muszę to omówić z Adrienem, ale spróbuje pojechać- powiedziałam- A masz prawo jazdy?
-Tak mam. Podwieźć ciebie gdzieś?
-Potrzebuję kogoś kto mnie zawiezie dzisiaj na 18 na lotnisko, a wrócę już z Adrienem jego autem
-To ciebie zawiozę- odpowiedziałam i napisałam do Shane'a że nie musi mnie zawozić i zrobiłyśmy sobie z Martiną paznokcie.
Skip do wyjazdu na lotnisko
-Stresujesz się?- Tylko ona i Maya wiedziały że Adrien się nie odzywał
-Nie wiem, nie odzywa się do nikogo nawet nie wiem czy wyleciał- jakoś pół godziny temu wróciły wszystkie moje obawy
-Za jakąś godzinę go zobaczysz- Chyba zasnęłam wczoraj nie mogłam spać do 4 bo wróciły wszystkie wspomnienia. Składzik na miotły, porwanie, zdezorientowana Ava, pistolet przed twarzą.
-Hailie obudź się- szturchnęła mnie Martina
-Już jesteśmy?- zapytałam zaspana
-Tak, chodź
-Wiesz że możesz już jechać?
-I myślisz że zostawię cię bez oparcia psychicznego?- Poszłyśmy do hali przylotów stanęłyśmy pod apteką. Tam gdzie Will mnie odbierał te niecałe dwa lata temu. Ktoś zasłonił mi oczy, a ja tą osobę podcięłam
-Masz kopa perełko
———————————————————————————
Przepraszam że teraz tak rzadko są rozdziały, ale spróbuje wrzucać częściej. Kocham wasze komentarze🩷🩷🩷 (autorka)
CZYTASZ
Hailie Monet x Adrien Santan
FanfictionCo by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?