1.

6.8K 491 29
                                    

„ death for death"

Zmęczona, rzuciła niedbale klucze od mieszkania na komodę, stojącą obok drzwi. W pomieszczeniu panowała głucha cisza, co w tym momencie jej nie przeszkadzało. W pracy jak każdego dnia nie wymagano od niej zbyt wiele, jednak godziny dłużyły się jej w nieskończoność. Rozejrzała się pobieżnie po mieszkaniu, które nie zmieniało się już od kilku miesięcy. Panował w nim względny porządek. Lively nie należała do osób, które lubiły przesiadywać w brudzie i bałaganie. Apartament, który wynajmowała znajdował się w samym centrum Newcastle. Pieniądze, które otrzymała po śmierci ojca, pomogły jej zacząć życie na nowo , mimo że na początku nie chciała ich przyjąć. Od jego śmierci minął dobry rok, chociaż brunetka starała się o tym nie pamiętać, wciąż była to za świeża dla niej sprawa, by wszystko tak po prostu wymazać z pamięci. Znajdowała się 161 kilometrów od Sydney i czuła się tu bezpiecznie, jednak wcale nie potrafiła odciąć się tak na dobre od swojej przeszłości. W kuchni zaparzyła kubek gorącej herbaty, do której wrzuciła plasterek cytryny i wyciągając nogi na szklanym stoliku w salonie, włączyła telewizor. Przeskakiwała beznamiętnie po kanałach, nie mogąc trafić na nic, co przykułoby jej uwagę, na trochę dłużej niż kilka sekund. Szybko udała się ponownie do korytarza, gdzie wcześniej zostawiła torebkę, kiedy przypomniała sobie o wiadomości, którą dostała tuż przed przekroczeniem progu. Wiedziała, że jej nadawcą jest Shanley, z którą nieustannie esemesowała od początku dnia.

   Ich relacja również uległa zmianie, teraz mogła nazywać ją przyjaciółką, bo to dzięki niej udało jej się ułożyć wszystko tu w Newcastle. Co kilka dni odwiedzała ją w mieście, razem przesiadywały jej zmianę w pracy, aby potem udać się do pobliskiego baru, lub spędzić wieczór na plotkach w zaciszu jej mieszkania. Lubiła spędzać czas z dziewczyną mimo, że na początku wydawała się jej ona być z innego świata, obracając się w życiu chłopaków od zawsze. Po bliższym poznaniu znalazły wiele wspólnych tematów, niekoniecznie związanych z sytuacją w jakiej obie się znalazły. Odpisała na ostatnią otrzymaną wiadomość i odłożyła telefon na stolik, tuż obok wciąż parującej herbaty. Odetchnęła głęboko, opierając głowę o zagłówek kanapy. Zmęczenie dawało się jej we znaki, jednak nie tylko to było powodem jej ciężkiego dnia. Jej myśli mimowolnie kierowały swoje tory na wspomnienie wydarzeń z ubiegłego roku. Chociaż tego dnia powinna przebywać na cmentarzu, nie czuła obowiązku by to zrobić. Przytłaczała ją nie tylko myśl o ojcu, ale również o tym, co jej po nim pozostało. Wcale nie było łatwo pogodzić się z myślą, że jej rodzinna spuścizna, to pieniądze i posiadłości pochodzące z handlu narkotykami i nielegalnych interesów. Chociaż teraz wszystko prawnie należało do niej, jako że była jedyną dziedziczką, to nie mogła a raczej nie chciała, brać w tym udziału. Podpisała tylko odpowiednie dokumenty, ale całym dobytkiem zajęli się chłopcy. Co jakiś czas Calum odwiedzając ją, streszczał co działo się u nich i zagłębiał w te sprawy o których musiała wiedzieć. Była częścią tego wszystkiego i nie mogła od tego uciec.
    Wszystko układało się swoim tempem. Nick wciąż żył, doznał jedynie mocnych obrażeń od postrzału, które nie zagrażały jego życiu. Jedyną osobą, która nie dawała znaku był Luke. To za nim Lively tęskniła najbardziej, mimo że myśli starała się możliwymi sposobami oderwać od jego osoby, te same nieustannie wracały na ten tor. Nie wiedziała gdzie jest, ani dlaczego wciąż się ukrywa. Przestała wypytywać o to Calum'a, gdy zrozumiała, że nigdy nie wyciągnie od niego zaspakajających jej zmartwione serce informacji. Jedyną rzeczą, którą czuła była tęsknota i to ona wypełniała jej każdy dzień.
    Przerwała popijanie herbaty, kiedy telefon na stoliku zabrzęczał a na jego wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie przyjaciela, o którym przed chwilą myślała. Szybko przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła urządzenie do ucha.
    - Halo? - zapytała niepewnie, nie spodziewając się tego telefonu.
    - Za pięć minut pod Twoim blokiem, już jadę.   
    - Calum co się stało? - spojrzała na zegarek, zastanawiając się, co o tej porze chłopak może robić w Newcastle.
    - Wyjaśnię Ci później, po prostu zejdź - brunet uciął szybko rozmowę.
    Lively spoglądała jeszcze przez chwilę na wyświetlacz swojego telefonu, czując w sobie narastający niepokój. Wyczuła w głosie Calum'a, że stało się coś złego. Już dawno chłopak nie był tak podenerwowany i nie rozmawiał z nią tak oficjalnie przez telefon. Chwyciła białe trampki, które znalazła w korytarzu i szybko zakładając je na nogi, opuściła mieszkanie. Nie czkając na windę, zbiegła po schodach z piątego piętra i wypatrywała na ulicy czarnego samochodu chłopaka. Auto stało zaparkowane przy krawężniku. Lively szybko wsiadła do niego widząc, że Calum nie zgasił nawet silnika. Ruszył z piskiem opon spod bloku, nim Lively zdążyła zamknąć dobrze drzwi. Spojrzała na przyjaciela pytającym wzrokiem, szybko zapinając pasy, wiedząc, że jego jazda nie będzie należała do najbezpieczniejszych. Brunet patrząc na drogę, mocno zaciskał swoje usta i wymijał wszystkie samochody.
    - Calum, powiesz mi co się stało? - brunetka zapytała po kilku minutach widząc, że chłopak nie ma ochoty niczego mówić pierwszy.
    - Pojawił się mały problem w Blacktown, dobrze by było żebyś zobaczyła to sama.
    Lively nie pytała już o nic więcej, wcisnęła się jedynie w fotel i z mocno bijącym sercem, zaciskała palce na skórzanym materiale. Szaleńcza jazda Calum'a, trwała nieco ponad godzinę. Brunetka odetchnęła spokojniej, gdy chłopak zaparkował pod domem jej ojca i mogła wysiąść z samochodu. Nie odwiedzała tego miejsca od roku i gdy tylko znalazła się przed frontowymi drzwiami przystanęła na chwilę, chcąc odpędzić od siebie wszystkie złe myśli, które kotłowały się w jej głowie. Za drzwiami w jej oczy od razu rzucił się niesamowity bałagan, który ewidentnie wyglądał tak, jakby ktoś zrobił go specjalnie. Powywracane krzesła i porozbijane szkło, znajdowało się niemalże wszędzie. Obrazy ze ścian zostały zerwane i tarasowały cały korytarz. Brunetka przyglądała się wszystkiemu z niemałym szokiem.
    - Chodź do piwnicy - Calum szybko wyminął ją i sam skierował swoje kroki do schodów.
    Pomieszczenie do którego obydwoje weszli, wyglądało jeszcze gorzej niż to, co Lively zastała na górze. Wszystkie krzesła nie były tylko powywracane, ale i doszczętnie zniszczone. Ashton wraz Michael'em, których zdołała rozpoznać, stali przed uchylonym sejfem i przeglądali jego wnętrze. Nikt nie zauważył jej obecności, nawet gdy podeszła do chłopaków i próbowała zajrzeć przez ich ramiona.
     - Co tu się stało? - jej głos wyrwał Ashton'a z własnych myśli, a jego wzrok przeniósł się na jej sylwetkę. Na jej widok uśmiechnął się nieznacznie, jednak szybko jego twarz przybrała grymas złości.
    - Ktoś się włamał i zniszczył niemalże wszystko w domu.
    - Kto to mógł być?
    - Nie wiem, oprócz tego zabrał tylko kilka drobnych rzeczy i towar, który był tu w sejfie - Michael wskazał dłonią na pustą przestrzeń, na której leżała jedynie mała biała kartka zagięta na pół. Lively od razu zainteresowała się białym papierem.
    - Przecież tylko kilka osób zna hasło - stwierdziła brunetka i wyciągnęła dłoń po papier. - Co to jest?
    - Wiadomość, chyba do Ciebie - Ashton zmarszczył czoło, przyglądając się białej kartce w jej dłoni.
    Lively lekko rozchyliła złożony papier, dostrzegając, zapisane na niej starannym pismem, słowa. Szybko przeczytała je i zagryzła mocno wargi. Poczuła, że jej spokojny rok życia właśnie dobiegł końca. Jeszcze raz prześledziła wzrokiem zapisane na kartce słowa, tym razem czytając je nagłos.
    - Śmierć za śmierć.

#####

Dziękuję jeszcze raz za wszystko

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Where stories live. Discover now