20.

2.4K 204 11
                                    

„we are to weak for love"

Lotnisko w Newcastle było na prawdę ogromne. Shannley wraz z Luke'iem niecierpliwie oczekiwali na lot z Perth, który miał już ponad dwugodzinne opóźnienie. Luke nerwowo wystukiwał palcami rytm o swoje kolano, a Shannley zmęczona po prostu przysnęła na jego ramieniu, z telefonem w dłoni. Wszystkim ostatnie dni, a nawet tygodnie dawały się we znaki. Blondyn westchnął ciężko, przecierając  wolną dłonią twarz i odchylił głowę lekko w tył. Miał ochotę to wszystko skończyć, tu i teraz i nie myślał tu tylko o Lively i jej porwaniu. Myślał również o całym życiu w gangu. Bo przecież nie od dziś ukrywali się, wymierzali między sobą sprawiedliwość, a co gorsze zabijali. Jednak dopiero teraz każdy z nich dostrzegał, jak bardzo mogą ucierpieć na tym osoby, które kochali. Luke nie potrafił powiedzieć otwarcie co czuję do Lively, jednak nie potrafił zaprzeczyć, że coś zrodziło się w jego sercu. Pierwszy raz w życiu był zmęczony, bycie "gangsterem" nie sprawiało mu tyle przyjemności co kiedyś. Oddałby naprawdę wiele, aby chociaż przez jeden dzień poczuć się tak jak w pierwszych latach collague, beztrosko i bez zmartwień.

Kiedy przez głośniki ogłoszono, że samolot właśnie wylądował, Luke obudził blondynkę i razem udali się pod wyjście, którym przechodzili pasażerowie. Wzrost blondyna ułatwiał mu o wiele odszukanie w tłumie sylwetki Nick'a, która na ich szczęście również pojawiła się wśród pasażerów lotu z Perth.

- Nie spodziewałem się takiego powitania - brunet szeroko rozłożył ręce, uśmiechając się do nich wesoło. Jednak w jego oczach Shannley, bez problemu odkryła strach.

- Wszystko w porządku? - zapytał ostrożnie Luke, obserwując twarz Nicka. Mimo, że nie przepadali za sobą, blondyn wiedział jak ważną osobą dla Lively jest ten chłopak, dlatego mimo swoich przekonań musiał go chronić. Nie chciał aby dziewczyna cierpiała jeszcze bardziej, po stracie przyjaciela.

- Ciężko było zdobyć jakiekolwiek informację, ale to nie jest dobre miejsce na rozmowę o tym - Nick zabrał swoją torbę, którą postawił koło nich i ruszył przed siebie.

- Shann pojedziesz z nim, dobrze? - Luke spojrzał na dziewczynę, która kiwnęła głową na znak, że się zgadza.

- Nadal mi nie ufacie?

- Nie o to chodzi Nick - Shann przyśpieszyła kroku, wyrównując go z brunetem. - Jest teraz coraz bardziej niebezpiecznie, zabito kolejne osoby z listy Blackthorna.

- Sama wiesz, że to musiało nastąpić.

- Miałam nadzieje, że to się skończy, kiedy udało nam się uratować Jamie'go.

- To syn Blackthorna Shan, czy Louis kiedykolwiek odpuścił? - to pytanie chłopak zadał retorycznie. Obydwoje dobrze znali na nie odpowiedź, blondynka nie musiała nic mówić, jednak nie wiedziała jak przekazać chłopakowi, że to on jest kolejny na nieszczęsnym papierku.

****

- Calum, mogę z tobą porozmawiać? - Kira zapukała cicho w uchylone drzwi, prowadzące do pokoju w którym brunet pół leżał na łóżku. Chłopak nie wiedział jak zachować się w stosunku do mulatki. Obserwował ją przez ostatnie tygodnie, a nawet rozmawiali ze sobą, jednak to ona nigdy nie dowiedziała się kim on tak naprawdę jest. Przyjrzał się jej z pod przymkniętych powiek, pamiętał doskonale jej jasne zielone oczy, kiedy rozpoznała go w tej nieszczęsnej piwnicy, ale nie spodziewał się że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy.

- Jasne - odpowiedział cicho i uniósł się na dłoniach, siadając na rogu łóżka.

- Wiem, że możesz mi nie wierzyć, ale ja naprawdę nie chce was w żaden sposób oszukiwać - brunetka oparła się bokiem o szafkę stojącą koło drzwi. Nie wiedziała jak ma zachować się w stosunku do Calum'a. Nie spodziewała się nigdy, że chłopak, do którego poczuje coś więcej, okaże się jej największym wrogiem. Może nie do końca jej własnym, ale należeli do dwóch różnych gangów, które nienawidziły się najmocniej.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz