„ Let's start a game"
Cichy, ale jednak uporczywy dźwięk dzwonka telefonu, przedarł się przez sen Lively. Brunetka niechętnie sięgnęła po urządzenie, nie spoglądając na nie przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła telefon do ucha.
- Halo? - ziewnęła lekko, przeciągając ręce i mrugając kilkakrotnie powiekami.
- Liv, co się z tobą dzieje? - usłyszała po drugiej stronie zirytowany głos Calum'a i wyprostowała się lekko, przypominając sobie o tym gdzie aktualnie się znajduję. - Od piętnastu minut dobijam się do twojego mieszkania, a ty nawet nie reagujesz - chłopak westchnął a Lively od razu przed oczami widziała, jak nerwowo przeczesuję dłonią grzywkę.
- Ohh cześć Cal - szepnęła cicho - Zapomniałam Ci powiedzieć, nie nocowałam dziś u siebie.
- To gdzie ty jesteś? - brunetka od razu wyczuła w głosie przyjaciela zmartwienie - Byłaś u Shan?
- Nie, ja jestem poza miastem - jęknęła cicho, kiedy otworzyła przymknięte powieki, a mocne słońce poraziło jej źrenice - Jestem w Sydney.
- Co ty robisz w Sydney! Lively powinnaś mi mówić o takich rzeczach - głos Calum'a nie należał już do najprzyjemniejszych. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany i bardzo przejęty.
- Przepraszam Cal, nie było czasu.
- Mam tylko nadzieję, że nie jesteś tam sama - brunet westchnął, trochę uspokajając się - Coś się stało? Coś w sprawie z twoim ojcem?
- Jest ze mną Luke, nie martw się proszę.
- To znaczy, że wszystko między wami znów jest w porządku? - Calum spytał, z wyraźnie wyczuwalną nadzieją w głosie.
- Nie wiem Cal, to jest skomplikowane - Lively westchnęła i jednym ruchem podniosła się, z wygodnego łóżka. - Chyba chciałabym, żeby było jak dawnej.
- Chociaż u was się coś układa - brunet westchnął w słuchawkę, a jego ton automatycznie stał się smętny i ponury.
- Co się dzieje?
- To nie jest rozmowa na telefon Lively.
- Jak wrócę obiecuje, że porozmawiamy Cal - dziewczyna zacisnęła mocno wargi, zdając sobie sprawę, że przez ostatni czas zaniedbywała przyjaciela, kiedy on nigdy jej nie zawiódł.
Kończąc swoja rozmowę z Calum'em, rozejrzała się po pomieszczeniu i ziewnęła przeciągle. Mimo, że przespała ponad osiem godzin, wciąż czuła się na wykończoną i nie było to spowodowane podróżą. Męczyły ją wszystkie nierozwiązane sprawy i tajemnice, które z każdym kolejnym dniem zamiast znikać, wciąż tylko pojawiały się nowe. Przetarła dłońmi zaspaną twarz i niechętnie udała się do łazienki, gdzie po trzydziestu minutach mogła już z pełnym zadowoleniem, spojrzeć w lustro nad umywalką. Przypominała sobie w tej jednej chwili, jak ponad rok wcześniej spoglądała w to samo lustro. Dostrzegała tak wiele zmian, jej naturalnie lekko falujące włosy były o wiele dłuższe i teraz z odcienia karmelu, wpadały w czerwień, bo zaledwie kilka tygodni wcześniej, zdecydowała się je przefarbować. Oczy, w których mimo wszystko wciąż było widać zmęczenie, malowały się nowe uczucia powodując, że błyszczały delikatnie. I może była naiwna, ale wiedziała, że dzieje się tak tylko i wyłącznie przez Luke'a i ich ostatni wieczorny pocałunek. Na jej ustach mimowolnie pojawił się drobny uśmiech, z którym nie czuła się źle. Widziała teraz jak wiele zmieniło się, nie tylko w niej samej ale również w jej życiu.
YOU ARE READING
Revenge | l.h (EIDS cz.II)
FanfictionLively uwierzyła, że dostała szanse na nowe życie. Nie wracała wspomnieniami do niszczącej ją przeszłości, łapała każdą chwilę na tyle ile tylko mogła. Tęskniła tylko za ciepłem niebieskich oczu, dotykiem który powoli zacierał się w jej wspomnieniac...