„ I Lost my only hope"
- Naciesz się jego obecnością, póki jeszcze możesz - Elyas zaśmiał się, spoglądając w oczy Lively, która wciąż przerażona zaciskała dłonie na nadgarstkach przyjaciela.- Co ty chcesz zrobić ? - w jej oczach już dawno zebrały się łzy, które powstrzymywała ostatkiem sił. Nick wciąż był nieprzytomny, nie reagował nawet na głos Lively i jej jakikolwiek dotyk. Dziewczyna tak bardzo chciała, aby chłopak miał chociaż siłę podnieść na nią swój wzrok, chciała mieć pewność że on wciąż żyje.
- To takie przejmujące - Elyas przerwał ciszę, niskim głosem, w którym nie trudno było dostrzec udawaną troskę. Zaśmiał się głośno, widząc przerażenie w oczach swojej siostry i podszedł do dość sporego stołu.
- Nie rozumiem jak możesz być taki? Jak możesz ich zabijać? - Liv wstała z kolan na których klęczała przed sylwetką nieprzytomnego Nick'a i skierowała swoje kroki w stronę brata. Elays niewzruszony stał tuż przy stole, mieszając w dłoni jedną z małych ampułek wypełnioną niebieskim płynem.
- A ty mogłaś zabić ojca? - spojrzał na nią wymownie, zaciskając swoje pięści, gniotąc tym samym szkło w dłoni. Płyn rozlał się po metalowym stole, a z dłoni Elyas'a skapywały krople krwi. Chłopak bez emocji wytarł dłoń w leżąca obok niego szmatkę, nie przyjmując się, że powstałe skaleczenia wciąż krwawią.
- Nic nie wiesz o tym co zrobiłam, zabiłam go to prawda, ale zasłużył na to!
- Zasłużył? Całe życie żyłaś pod jego dachem, za jego pieniądze, był z Tobą! - chłopak warknął, nie odwracając się w jej stronę.
- Poniżanie, okłamywanie i wykorzystywanie uważasz za coś, co można uznać za dobre życie? - Lively nawet nie krzyczała, wiedziała, że podniesionym głosem nie wygra z chłopakiem. - Nie wiesz o nim nic Elyas, dlatego nie rozumiem dlaczego wciąż chciałbyś aby tu był, aby żył wśród nas. Nie wiesz jak wyglądało by nasze życie.
- Wiem o nim wszystko co chce wiedzieć, to mi wystarcza by tego chcieć - chłopak mocno złapał ją za podbródek, ściskając palcami jej rozgrzane policzki - Jak to było celować do własnego ojca? Nie widziałem w tobie strachu.
Lively drgnęła lekko słysząc jego słowa,próbowała wyrwać głowę z jego dłoni, jednak chłopak tylko wzmocnił swój uścisk. Nie rozumiała tego co do niej mówi, nie pamiętała by oprócz niej, Luke'a i Nicka był ktoś jeszcze w ciemnej piwnicy w Blacktown, kiedy nacisnęła spust broni, celując do ojca.
- Nie było cię tam, nie możesz mówić co ja wtedy czułam- sapnęła ledwo słyszalnie, zaciskane dłonie chłopaka, uniemożliwiały jej ruchy szczęki.
- Nie pozwolił mi się zbliżyć, chciał załatwić to sam. Jednak nigdy nie pomyślałbym, że ty możesz to zrobić!
- Uciekłeś jak tchórz?
- Nie uratowałbym już jego życia, mimo że teraz cholernie tego żałuje - chłopak wzmacniaj coraz bardziej uścisk dłoni na policzkach Lively, powodując tym łzy wypływające spod jej powiek. Nie spodziewanie odepchnął ją mocno, co sprawiło, że dziewczyna uderzyła plecami w zimną ścianę za nią. Lively otumaniona uderzeniem, próbowała resztkowym sił odsunąć od siebie zawroty głowy i wstać o własnych siłach na równe nogi. Elyas przyglądał się z kpiącym uśmiechem poczynaniom swojej siostry, jednak nim ta zdążyła podnieść się z podłogi, poszedł do niej szybkim krokiem, zabierając do dłoni jedną ze strzykawek, leżących na metalowym stole. - Teraz ty możesz popatrzeć, jak cierpi ktoś tobie bliski! - podniósł jej podbródek i wysyczał wściekłe przez zaciśnięte zęby, wprost w jej twarz.
YOU ARE READING
Revenge | l.h (EIDS cz.II)
FanfictionLively uwierzyła, że dostała szanse na nowe życie. Nie wracała wspomnieniami do niszczącej ją przeszłości, łapała każdą chwilę na tyle ile tylko mogła. Tęskniła tylko za ciepłem niebieskich oczu, dotykiem który powoli zacierał się w jej wspomnieniac...