29 +bonus

1.7K 121 37
                                    

- Wysiadać ! - ktoś krzyknął, a kiedy światło latarki poraziło oczy Lively, dziewczyna posłusznie wysiadła z pojazdu. Zauważyła, że zdezorientowany Johny, również stosuje się do wydawanych poleceń, zakładając ręce za głowę.

- Ręce na maskę nogi szeroko, już! - dziewczyna mocno przez kogoś szarpnięta, wylądowała niemalże twarzą na ciemnej masce samochodu. Zaklęła pod nosem, kiedy usłyszała przeładowanie broni za jej plecami.

- Co to do cholery ma znaczyć! - Johny oburzony wyrywał się dwóm mężczyzną, którzy jednak skutecznie dali mu radę, powalając go twarzą na maskę i mocno do niej przyciskając.

- Komisarz Johnnson - przedstawił się jeden z mężczyzn, który obszedł ich sylwetki zaglądając do samochodu. - Co my tu mamy? - otworzył schowek, który ku jego zaskoczeniu, okazał się pusty.

- Możecie szukać co chcecie, jestem czysty! - warknął ostrzegawczo Johny, nie wyrywając się już, jedynie uspakając swój oddech.

- Nie ruszaj się! - Lively poczuła jak ktoś lekko luzuję uścisk na jej ramionach, a cichy szept niewyraźnie dotarł do jej ucha. Starała się nie poruszyć i stwarzać pozory, że wcale nie usłyszała niskiego głosu, wykonywała polecenia, nie wiedziała co może się stać gdy nie zrobi tego co mężczyzna chce. - Dobrze. Za chwilę do tylnej kieszeni wsunę ci telefon, nie włączaj go aż do chwili, kiedy będziesz pewna że jesteś sama. Schowaj go dobrze!

- Co to ma znaczyć? - dziewczyna szepnęła najciszej jak potrafiła, odwracając się w stronę mężczyzny, który nachylał się nad nią. Nie potrafiła uwierzyć, że może spotkać kogoś, o tak samych pięknych niebieskich oczach jak Luke. Mężczyzna szybko odsunął się od niej tak, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, jednak kiedy zerknął na Johnego i zauważył, że jego głowa odwrócona jest w przeciwnym kierunku, znów się do niej nachylił.

- Próbujemy Cię odbić, dzięki temu będziemy mogli mieć kontakt.

- Pracujesz razem z Luke'iem? - oczy dziewczyny zabłyszczały z nadzieją, że może teraz jest ten moment, kiedy wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku.

- Jestem jego bratem.

- Puścicie ich, samochód jest czysty - komisarz zdjął białe rękawiczki i wrzucił je do worka, podanego przez jednego z młodych chłopaków.

- Mówiłem - warknął Johny, rozmasowując obolałe ramię od uścisku policjanta.

- To nie znaczy, że nie mamy cię na oku Henderson! - warknął komisarz i wsiadając do samochodów odjechali z piskiem opon.

- Nienawidzę ich - warknął mężczyzna - Wszystko okej? - odwrócił się w stronę Lively spoglądając na nią z troską.

- Tak, myślę że tak - dziewczyna oderwała wzrok od niknących w ciemnościach świateł i wsiadła do samochodu Johnego. Nim chłopak zdążył wsiąść za nią, zamykając wciąż otwarty bagażnik, szybko wyjęła telefon z tylnej kieszeni spodni, chowając go w staniku. Jedynie tam miała pewność, że nikt jej nie przeszuka.

***

Ciemne obskurne pomieszczenie baru świeciło pustkami. Luke doskonale wiedział dlaczego Alex chce się spotkać właśnie tu. Chłopak przyglądał się barmance i dwóm mężczyzną, przekręcił z niesmakiem głowę, widząc ich marne starania poderwania dziewczyny. Nie znał ich i był pewien że oni również nie znają jego. Wyglądali na nastolatków, którzy wykorzystując lewe dowody, próbują udawać kogoś kim nie są. W tej chwili obserwowana sytuacja wydawała się Lukowi zabawna, doskonale pamiętał, jak z kumplami to on starał się nie wpaść w kłopoty przez takie akcję. Odrywając się na chwilę od nastolatków, wyjął telefon z kieszeni i odłożył go na stolik, tak aby mieć na niego dobry widok. Czekał, czekał na tą jedną wiadomość która była mu tak bardzo potrzebna. Nie po to by w końcu zakończyć to co nieustannie próbowali zniszczyć, nie po to aby w końcu dorwać Elyas'a, ale aby znów usłyszeć głos Lively. Brakowało mu jej głosu, jej zapachu i ciepła. Nie potrafił tego przyznać, ale ostatnie słowa Shannley uderzyły w niego mocno i zdał sobie sprawę, że przyjaciółka ma rację. Dążył Lively uczuciem, którego wciąż się bał, ale nie mógł dłużej tego przed nią ukrywać.Był świadom tego że może ją ponownie stracić, ale nie chciał do tego dopuścić.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Where stories live. Discover now