28.

2K 158 34
                                    

„He's like his father"

W posiadłości Clovely rozbrzmiał dzwonek do drzwi, który nieco zdziwił Calum'a. Odłożył na bok laptopa, z którym pół leżał na sofie i skierował swoje kroki do drzwi, chwytając do dłoń broń, leżąca na niskim stoliku tuż obok niego. Zerknął przez wizjer i mocno zaskoczony przyłożył do niego swoje oko jeszcze raz, zaskoczony widokiem osoby po drugiej stronie. Mimo, że na zewnątrz było już ciemno, uliczna lampa oświetlała twarz mężczyzny, który niespokojnie rozglądał się po okolicy, naciągając na głowę kaptur szarej bluzy. Calum zanim otworzył drzwi zabezpieczył broń i przekręcił szczelnie pozamykane zamki, wpuszczając do pomieszczenia trochę chłodnego wieczornego powietrza.

- Alex?

- Mogę wejść? - blondyn przepchnął się obok bruneta, zamykając za sobą jak najszybciej drzwi. Calum nie był zaskoczony zachowaniem mężczyzny. Pokręcił z politowaniem głową i gestem ręki zaprosił blondyna do kuchni, gdzie mogli spokojnie porozmawiać.

- Policja raczej się tu nie zapuszcza - Calum burknął pod nosem odkładając broń na szklany stół w kuchni, śmiejąc się po cichu z wyglądającego za okno Alex'a.

- Przepraszam - blondyn odsunął się od okna, ściągając z głowy kaptur i rozsuwając szarą bluzę. Podobieństwo mężczyzny do Luke'a było tak ogromne, że Calum nie raz mylił go z jego młodszym bratem. - Wiesz, muszę na takim stanowisku uważać gdzie się pokazuję.

- Oh tak, zastępca komendanta. Nie martw się, nikt z nas nie zapomniał dlaczego Luke musiał ukrywać się przez ponad rok - brunet prychnął pod nosem, wykrzywiając usta w kpiącym uśmiechu.

- Teraz wiem, że źle zrobiłem, ale sytuacja była tak napięta, musiał wyjechać.

- Zawsze myślałem, że rodzina jest dla ciebie ważniejsza niż praca.

- Bo tak jest, zawsze było.

- Może tak, ale chyba zapomniałeś, że Luke też do niej należy. Myślałeś tylko o swojej pozycji i pracy, a on zostawił wszystko, stracił Lively dla ciebie.

Calum doskonale wiedział, że nie musi mówić nic więcej. Alex wiedział co zrobił, jednak wciąż starł się oszukać samego siebie, wmawiając sobie inną prawdę. Blondyn nie spojrzał już w oczy chłopakowi, jedynie spuścił wzrok i intensywnie przyglądał się swoim dłoniom. Po raz pierwszy ktoś miał odwagę powiedzieć mu tą prawdę w oczy. Nie ważne jak bardzo chciał stłumić w sobie poczucie winy, po ostatniej wizycie Luke'a, nie potrafił o tym nie myśleć. Chyba właśnie ta myśl kazała postawić jego kroki w tym domu, nie przejmując się ceną jaką może za to później zapłacić. Znał brata nie od dziś i jeśli ta dziewczyna znaczyła dla niego tak wiele, nie mógł pozwolić, aby przez niego stracił ją kolejny raz.

Luke wywołany z pokoju ich rozmową, pojawił się w kuchni, przyglądając się bratu nie tyle z zaskoczeniem co obojętnością.

- Dlaczego tu przyszedłeś? Ostatnio dałeś mi do zrozumienia, że nie chcesz mi pomóc - Luke wszedł wgłąb pomieszczenia, unikając wzroku brata.

- Zmieniłem zdanie - Alex nie pojawił się w ich domu bez przyczyny. Chciał ponownie zdobyć zaufane brata, ale również wynagrodzić mu chociaż w małym stopniu, to co zrobił dla niego.  Zatrzymał się po drugiej stronie szklanego stołu i rzucił na niego białą teczkę.

- Co to jest? - Luke zabrał do dłoni białą tekturę i wyjął z niej plik dokumentów.

- Poddałem do analizy to co u mnie zostawiłeś - Luke spojrzał na brata z lekkim niezrozumieniem, pamiętając że zabrał strzykawkę z płynem z jego biurka. - Zostawiłeś na podłodze, kiedy pomagałeś Daren'owi zbierać puzzle. Nieważne - Alex machnął ręką. - Ważniejsze jest co to jest, a raczej czym może to być.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz