Rozdział 2

9.4K 399 32
                                    

  - Meg - usłyszałam dobrze mi znany zachrypnięty głos.

Odwróciłam się w stronę Harrego i spojrzałam się prosto w jego oczy.

- Co chcesz?

- Czy to, co powiedział Niall jest prawdą?

- A nawet jeśli, to co?

- Meg, błagam powiedź mi prawdę.

Nie wiem czemu, ale chciała mu wszystko powiedzieć. Może to przez jego błagalne spojrzenie albo ton głosu. Ten chłopak miesza mi w głowie bardzo szybko i trwale.

- Nie!

Odwróciłam głowę w drugą stronę. Jeśli teraz mu się poddam to jest większe prawdopodobieństwo, że znowu skończę z płaczem w pokoju. Tego wolałabym uniknąć za wszelką cenę. Czy to niedziwne? Jak raz się sparzysz to drugi raz nie chcesz by stało się tak samo. Nie to chyba nie jest dziwne. Raczej myślę, że jest to normalny odruch. Normalny?! Ostatnimi czasy takie słowo u mnie nie istnieje (no dobra od teraz istnieje ), ale, co ono mi da? Raczej nic, trzeba się pogodzić z tym, co się stało i żyć dalej. Nie mam zamiaru z powodu Harrego niszczyć sobie wakacji. Kurde chyba po raz pierwszy użyłam złotej myśli Nialla "Nie patrz w tył, a idź w przód". Tak to ta myśl, chyba muszę mu przyznać rację, jego złote myśli są naprawdę złote.

- Meg proszę!

Znowu on! Czy ten chłopak nie potrafi dać spokoju, musi wszystko wiedzieć? O nie tym razem tak nie będzie. Nie pozwolę mu na to. Nie należę do niego, więc nie może mi rozkazywać.

- Spadaj Harry - warknęłam.

- Tak się mnie nie pozbędziesz - stwierdził.

- A jak wybije tę szybę i cię przez nią wyrzucę, to zdaje mi się, że się ciebie pozbędę - powiedziałam ze wściekłością.

Kurde, co za nowość. Ostatni raz wściekałam się jakieś dwa tygodnie temu. Co ten chłopak ze mną wyprawia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki uruchamia we mnie utracone ponad dwa tygodnie temu uczucia. To wszystko jest dziwne i pojebane.

- Aż tak bardzo mnie nie lubisz?

- Ja cię kurwa nienawidzę - powiedziałam z wściekłością w głosie.

Ku mojemu zaskoczeniu, chłopak uśmiechnął się. Wyglądało to tak, jakby moje słowa sprawiały mu przyjemność, a nie przykrość. Kurwa to wszystko jest pojebane. Myślę, że rzucenie się z tego mostu wcale nie było złym pomysłem, może wtedy miałabym od tego wszystkiego spokój. Nie raczej nie, pomimo tego, że bym nie żyła nic by się nie zmieniło. Na świecie nadal byłoby to wszystko, a w dodatku sprawiłabym przykrość tacie. Nie mogłabym mu tego zrobić.

- Wcale tak nie jest.

- Jest.

- Meg.

- Zostaw mnie w spokoju chodź raz w życiu - fuknęłam.

Wyjęłam z torebki jakąś książkę, otwarłam ją na przypadkowej stronie i zaczęłam czytać.

-"Miłość jest najpotężniejszą siłą na świecie" - powiedział Jace.

- Wiem, ale tego jest za wiele.

- „Niektóre rzeczy są po prostu zbyt nieprawdopodobne, żeby o nich rozmyślać" - wyjaśnił mi.

Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać sens słów wypowiedzianych, kiedyś przez moją matkę.

- Clary, wiesz co teraz będzie? - słowa Alecka odbijały się w mojej głowie jak dźwięczenie budzika.

- "Znasz tyle słów i wszystkie angielskie, ale kiedy łączysz je w zdania, po prostu tracą sens." - wyrecytowałam kawałek zagadki.

Spojrzałam się na Jace i zrozumiałam sens zagadki.

Zaskoczona oderwałam nos od książki. Jak, że te cytaty idealnie opisują to, co się dzieje między mną i Harrym. Szkoda tylko, że on tego nie widzi. Jace to widział po Clary, a Harry po mnie tego nie widzi.

___________________________________________

Nawet nie wiedziałam, kiedy wylądowaliśmy. Musiałam zasnąć czytając dalsze losy Clary i Jace. Nie mogę uwierzyć w to, co się między nimi dzieje. Niby jest super, ale on zaczął się oddalać nic nie mówiąc. Trochę to podobne do mnie i Harrego,tylko że w naszym przypadku jest określony powód. Dobra koniec myślenia o Harrym! Leniwe zeszłam z fotela i udałam się do wyjścia z samolotu. Miałam wielką nadzieję, że jazda do naszego domku letniskowego nie potrwa długo. Jestem zmęczona, rozbudzona i nadal mam zły humor. W dodatku nie poprawia go świadomość spędzenia dwóch miesięcy z Harrym.

- Meg rusz się - ponaglił mnie głos taty.

Szybko zabrałam swoje bagaże i udałam się do wyjścia. Podeszłam do drzwi, które się rozsunęły. Od razu omiotło mnie ciepłe powietrze innego klimatu. Kurde już zapomniałam jak to jest. Kiedy byłam ostatnio na wakacjach? Hmm, chyba dwa lata temu, gdy Princess nie musiała mieć koncertów latem. Teraz już tak nie jest prosto mieć wakacje. Często brakuje mi wolnego czasu, a spraw związanych z Princess przybywa. Nie chcę być złym prorokiem, ale jak tak dalej pójdzie to po skończeniu szkoły, chyba się ujawnię i zajmę się karierą tak całkowicie na serio. Teraz też się nią zajmuję, ale nie w takim stopniu jak powinnam. Kurde, Meg! Masz wakacje, a ty już robisz plany na przyszłość. Lepiej się skup na odprężeniu. Są wakacje czas się rozluźnić i wsiąść coś od życia. Krzyczała moja podświadomość, która jak zwykle ma rację.

- Ziemia do Meg. Kiedy ty zaczniesz w końcu uważać - krzyknął tata.

Stanął centymetr przede mną, patrząc się mi prosto w oczy.

- Przepraszam, po prostu się zamyśliłam - wyznałam.

- Widzę Meg. Dobra, a teraz się skup. Nie chcemy wypadków - powiedział.

Skinęłam tylko głowa i poszłam za nimi. Przeszliśmy przez pół parkingu, po czym jak się okazało zapakowano nasze walizki do jednej z limuzyn. No tak zapomniała, że ojciec jest znanym projektantem i nie bez powodu mamy wakacje. Z tego, co udało mi się podsłuchać, tata ma pomóc tutejszej firmie projektanckiej stanąć na nogi. No i przy okazji udało mu się załatwić godziny, dla Princess. Będą to wakacje, ale mniej pracowite niż kiedyś. Głównie będziemy pracować w soboty i niedziele, bo na te dni tata załatwił Annie wypad do spa, a Harremu darmowe lekcje piłki nożnej, z graczem Barcelony. Super, co?

Kiedy nasze walizki zostały zapakowane, wsiedliśmy do limuzyny, która po chwili ruszyła. Wyjrzałam przez okno, pomimo tego, że był wieczór panorama była śliczna. Po raz pierwszy od bardzo dawna zachwycam się czymś takim jak panorama. Kiedyś pewnie robiłam to cały czas, ale po śmierci mamy to się zmieniło. Chyba czas by stare przyzwyczajenia powróciły na nowo w progi mojego życia.

Przyglądałam się jak mury miasta znikają wraz z ostatnim blokiem, kiedy to nastąpiło wolność uderzyła mi do głowy. Wolna! Naprawdę wolną, od tego całego zgiełku i zabiegania.

Tata jakby czytając mi w myślach, uśmiechnął się i z jednej lodówki wyjął szampana, a z drugiej kieliszki. Otworzył go i po równo nalał każdemu, potem dał nam kieliszki.

- Wznieśmy toast za Wolne Wakacje - powiedział.

- Za Wolne Wakacje.





Autorka: Witam was w kolejnym rozdziale :)

Jest on taki dość dziwny, tak wiem to. Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się podoba.

Zapraszam na moje opowiadania.

Przesyłam całuski ;)  

Love Of Princess ( book two )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz