Rozdział 3

9K 390 16
                                    

  Obudziło mnie straszne ciepło, jęknęłam cicho siadając na łóżku. Rozejrzałam się w oku, pokój nie jest mały, ani też nie jest duży, jest idealny. Pokój utrzymany jest w błękitnym kolorze, podłogi są zrobione z piaskowych paneli, a łóżko, jak i meble są pomalowane na biało. Na podłodze leży błękitny, puszysty dywan. Z rezygnacją wstałam z łóżka, podeszłam do okna i otwarłam go. Od razu przywitało mnie ciepłe, egzotyczne powietrze. Hmm, dawno już nie miałam okazji czuć się tak wyluzowaną. Całe moje życie ostatnimi czasy jest napięte i pełne braku czasu. Za to tutaj w końcu mogę przestać liczyć godziny, minuty, sekundy i poddać się odprężeniu. Panorama tej wyspy jest po prostu cudowna, już się w niej zakochałam. Zamknęłam oczy dla lepszego efektu odprężenia, jednak jakaś wewnętrzna część mnie chciała zrobić coś innego. Nie mogąc tej części powstrzymać, weszłam do pokoju wzięłam gitarę, kartki i długopis. Po cichu, tak by nikogo nie zbudzić, zeszłam do salonu. Podeszłam do drzwi balkonowych, dzięki którym miałam niesamowicie dobry widok na plażę, jak i morze. Otwarłam drzwi i wyszłam z domu. Skierowałam się wprost na plażę, gdzie usiadłam na wielkim kamieniu. Widok, który rozpościerał się przede mną zapierał dech w piersiach. Wschodzące słońce na tle morza wyglądało jak cud. Wchodzące słońce? Kurde musi być naprawdę wcześnie. Gdzieś w oddali zobaczyłam lecące stado mew. Uśmiechnęłam się na ten widok. Tak to, co mam przed sobą to cud natury, który nie jednego artystę zachwyca. Artystę? No właśnie. Wzięłam do ręki gitarę i zagrałam kilka tonów. Kiedy przekonałam się, że nie jest ona rozstrojona zamknęłam oczy i poddałam się magi otoczenia.

Staring at the vastness of the seas wonder where

those years of division in which we were so happy.

The clock is ticking setting another date,

time passes by so quickly Decimal in the distance.

Only we still feel that

We soar to the stars. Behind him we leave the gray days

We soar to the stars. In the distance, our sorrows disappear.

We soar to the stars. Somewhere in the distance is the twisted world.

We soar to the stars. Me and you.

Słowa same wychodziły mi z ust tworząc piosenkę. Ręce grały kolejno różne tony. Wszystko to dopełniało się i dawało cudowny efekt.

- Piękne - usłyszałam.

Odwróciłam się szybko by zobaczyć, kto to powiedział. Jak się okazało był to mój tata, uśmiechnęłam się do niego. Usiadł koło mnie, widać, że jest szczęśliwy.

- Coś innego niż ostatnie piosenki.

- Wiem, to dzięki tej wyspie.

- Coś jest na rzeczy, chodzi o Harrego?

- Tato.

- Meg, powiedz proszę - powiedział patrząc się prosto w moje oczy.

Westchnęłam cicho, chyba czas by w końcu do wiedział się prawdy.

- Bo widzisz, zanim poznałam Annie, to Harry był całkiem inny. Znałam go ze stront, w szkole wszyscy znali go jako szefa grupy zwanej papularsi i strasznego seksoholika. Kiedy po raz kolejny się na mnie wyżył, założyłam się z Liamem i Ricki, że zepsuje mu reputacje w szkole. Potem ty i Annie zaczęliście ze sobą kręcić, Harry zaczął się zmieniać. No, a po balu Aleck i Luck, którzy nie wiem skąd znali szczegóły zakładu, powiedzieli mu o nim.

- I on się obraził?

- Tak. Ale, co ciekawsze okazuje się, że nie tylko ja się o coś założyłam.

- On też?

- Tak. Nie rozumiem czemu się obraża, skoro obydwoje zrobiliśmy to samo - wyjaśniłam, cały ten bałagan.

Tata westchnął cicho. Widać było, że ten cały syf wcale mu się nie podoba. Przyznam szczerzę, że mnie też. Wolałabym by wszystko było normalne i poukładane, a nie tak jak jest teraz. Nie lubię, kiedy wszystko wali mi się na głowę (dosłownie) no, a kto to lubi. Wracając do tematu, chciałabym by wszystko rozwiązało się w najbliższym czasie. Niestety wiem, że to wcale nie będzie takie proste i przyjemne.

- Meg, jedyne, co ci mogę poradzić to, to byś z nim porozmawiała.

- To wcale nie jest takie proste.

- Wiem, ale musicie to zrobić. Dobra zbieraj się idziemy do domu - powiedział.

Zaskoczona wstałam z kamienia i spojrzałam się na niego. Jest czymś bardzo, ale to bardzo podekscytowany. Pytanie tylko, czym?

- A tobie, co?

- Niespodzianka - krzyknął.

Uśmiechnęłam się szeroko. Tak to jest mój kochany tatuś, tylko on potrafi być jednocześnie szefem wielkiej korporacji i dzieckiem. Cóż poniekąd za to go właśnie kocham, potrafi odnaleźć się w wielu rolach. Będąc w dobrym humorze skierowałam się w stronę domu.

________________________________________

Nie po prostu nie wierzę! Jak bardzo kocham mojego ojca, tak w tej chwili go nienawidzę. Nie mogę pojąć czemu mi to zrobił? Przecież jestem grzeczna, uczę się dobrze i ani razu nie miałam odsiadki na komendzie. Więc czemu mi się to przytrafiło?

Patrzyłam się jak tata i Annie odpływają. Po prostu cudownie. Gdy tylko wróciliśmy do domu tata uświadczył, że wyjeżdża z Annie na dwa tygodnie do jakiegoś centrum odnowy. Podsumowując szybko, jestem skazana na towarzystwo Harrego przez całe dwa tygodnie. W dodatku sam na sam. No dobra nie tak całkiem, niby jesteśmy w kurorcie wypoczynkowym. Niestety nie daje mi to stuprocentowej pewności na brak jakich kol wiek relacji z zielonookim. Ujmując to jednym słowem, wychodzi nam CHOLERA. Tak wiem, że mam z nim po rozmawiać, ale tata mógł wybrać łagodniejszą wersję parafazji. Jestem pewna, iż wtedy bym się zgodziła.

Z wielkim wyrzutem skierowałam się w stronę kuchni. Muszę się jakoś odstresować stwierdziłam. Wyjęłam z szafki miskę, mąkę, jajka i mleko, oraz mikser. Wszystkie składniki wsypałam do miski i zaczęłam ubijać. W międzyczasie postawiłam na ogień patelnię. Kiedy wszystko było gotowe, wylałam na nią trochę ciasta, które od razu zaczęło się przypiekać. Po kilku chwilach w domu pachniało już naleśnikami. Mniam, pomyślałam.

Jak sobie przypomnę, że ostatni raz jadłam naleśniki przygotowane przez Harrego, to aż chce mi się śmiać. Dziwne było to tak dawno temu, a ja nadal pamiętam jak spierał się ze mną o to, co jest lepsze nutella czy dżem morelowy. Oczywiście wygrała nutella (czyli ja). Ehh, to jest niesamowite, człowiek tak szybko się zmienia, ale wspomnienia zostają. Chciałabym, żeby zostawały te dobre wspomnienia, a nie złe. Niestety tak być nie może, a szkodo, bo żyłoby mi się wtedy o wiele lepiej.

- Meg, czy to są naleśniki - usłyszałam za sobą chrapliwy głos bruneta.

Zaskoczona jego pytaniem, obróciłam się.



Autorka: Kolejny rozdział za nami :)

Jak widać historia zaczyna nam się rozwijać. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba =)

Dziękuje za komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. Jesteście po prostu cudowni.

Buziaczki  

Love Of Princess ( book two )Where stories live. Discover now