Rozdział 7

8.4K 367 11
                                    

  Obudził mnie cudowny zapach wpadający do mojego pokoju. Niechętnie otwarłam oczy i usiadłam na łóżku. Leniwie skierowałam się do łazienki, biorąc po drodze bieliznę, lekko przedarte jensowe spodenki i biały top crop. Po szybkim prysznicu ubrałam się w przygotowane rzeczy i skierowałam się do kuchni. Tak jak się spodziewałam zastałam tam Harrego, w samych bokserkach. Nie powiem, wiem, że jest seksowny i ma tam niezły sprzęt, no ale proszę was, mógłby się ubrać. Westchnęłam cicho. Czego ty żądasz laska? Wiesz, że to Harry więc czemu tak myślisz? Sama nie wiem czemu!

Lekko odsunęłam krzesło przy ladzie kuchennej i usiadłam na nim. Wiedziałam, że zrobiłam to na tyle cicho, by chłopak tego nie usłyszał. Dzięki temu teraz mogę oglądać, go pochłoniętego pracą. Jest to strasznie intensywne doznanie, szczególnie że Harry wykonuje wszystkie ruchy tak płynnie i pewnie. Przyznaj się szczerze, Harry cię kręci koniec kropka! Tak on mnie kręci, ale nie mogę znowu pozwolić by mnie zranił. Nie chcę po raz kolejny przechodzić przez to wszystko. Z drugiej strony, jeśli nie pozwolę mu na zbliżenie się, to mogę go stracić. Czyli tak jak zawsze balansuje na krawędzi i weź tu człowieku normalnie żyj.

— Jak tak dalej będziesz się na mnie patrzeć to wypalisz mi dziurę – usłyszałam nagle jego głos.

Zaskoczona spojrzałam się wprost i zobaczyłam, że chłopak patrzy się na mnie. Onieśmielona spuściłam wzrok i spojrzałam się na swoje paznokcie, usłyszałam cichy śmiech Harrego. Momentalnie zapiekły mnie policzki, o nie tylko nie rumieńce.

— Zawstydziłem cię — spytał zszokowany.

— Wcale nie, po prostu wyrwałeś nie z zamyślenia.

— Kłamczucha! Zawstydziłaś się!

— Tak zawstydziłam się. Lepiej ci?!

— Tak. A teraz mała wstydliwa panno śniadanie – powiedział.

Spojrzałam się na niego wściekle, po czym przeniosłam wzrok na talerz. Leżały na nim omlety i lekko przysmażony bekon, dokładnie tak jak lubiłam.

— Dzięki — powiedziałam dając mu buziaka w policzek.

— Zawsze do usług — odparł skłaniając się lekko.

Zaśmiałam się, wiedziałam, że on do nie dołączył. Po chwili siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie. Jeśli ktoś by nam powiedział tydzień temu, że będziemy tak razem spokojnie spędzać czas, to pewnie obydwoje byśmy go wyśmiali. Teraz jednak wiem, iż ta osoba mówiłaby prawdę. Po raz pierwszy od kilku tygodni jestem naprawdę szczęśliwą. Kątem oka spojrzałam się na Harrego, na pierwszy rzut oka widać, że on też. Nie chcę by to wszystko zostało zepsute przez któreś z nas. Raz jest nam dobrze, a to chyba się liczy?
Skończyliśmy jeść i włożyliśmy talerze do zmywarki.

— To, co robimy?

— Idziemy na miasto. Zapomniałeś?

— Faktycznie. Już lecę się ubrać – krzyknął i zniknął w głębi domu.

Po dziesięciu minutach zszedł do salonu.

— Jesteś gorszy niż kobieta.

— No wiesz. Ja też muszę jakoś wyglądać – jęknął.

Zaśmiałam się. Wyszliśmy z domu, Harry od razu złapał mnie za rękę łącząc ją ze swoją. Nie protestowałam, bo nie widziałam żadnej potrzeby, by to robić. Szliśmy tak przez miasto patrząc się na kolorowe budynki i ozdoby. To miasto całe jest takie, chodząc ulicami masz wrażenie, że miasto żyje, a ty razem z nim. Jest to tak niesamowite i cudowne uczucie, że aż chce ci się tańczyć ze szczęścia.

*******

Zestresowana przekopałam całą walizkę po raz trzeci. Totalnie nie miałam pomysłu, co mam na siebie włożyć. Po dziesięciu minutach zdecydowałam się w końcu na niebieską, zwiewną sukienkę na cieniutkich ramiączkach i kończącą się sporo przed kolanem. Sukienka była wszędzie pokryta kwiatkami, a na wysokości bioder miała pasek. Szybko założyłam ją na siebie, rozpuściłam i rozczesałam włosy. Zrobiłam sobie lekki makijaż, by dopełnić całość wyjęłam z walizki sandałki na obcasach. Włożyłam je na nogi i przyjrzałam się sobie w lustrze. No może być!
Lekko zestresowana zeszłam powoli do salonu. Harry siedział na kanapie ubrany w czarne rurki na kolanach z dziurami, do tego miał na sobie koszulę w kratkę, której dwa pierwsze guziki były rozpięte. Dzięki temu każdy mógł widzieć jego dwie wytatuowane sójki, na nogach miał conversy. Całość wyglądała obłędnie i strasznie podniecająco.

— To idziemy czy nie?

— Jasne — powiedział wstając z miejsca i biorąc mnie za rękę.

Tak jak poprzednio tego dnia wyszliśmy z domu.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu skierowaliśmy się na plażę.

— Mogę wiedzieć, czemu tam idziemy?

— Niespodzianka — mruknął zagadkowo.

Postanowiłam dłużej nie rozwlekać tego tematu, bo wiem, że Harry i tak mi nic nie po wie. Doszliśmy do plaży, gdzie chłopak pociągnął mnie za sobą. Po chwili doszliśmy do tego samego kawałka plaży, gdzie ostatnio się kąpałam. Teraz ten kawałek był ładnie ustrojony. Pośrodku plaży leżał koc, a na nim koszyk. W oku koca stały cztery lampy, a odległość między lampami została zastąpiona płatkami róż. Obróciłam się w stronę chłopaka i przytuliłam go.

— Podoba ci się?

— Jest idealnie — odparłam, a Harry poprowadził mnie na koc, gdzie rozsiedliśmy się wygodnie.

— Starałem się.

— I ci wyszło — mruknęłam.

Chłopak wyjął z koszyka przygotowane jedzenie, kieliszki i wino, które nalał do nich. Podnieśliśmy je do góry.

— Za nowy początek — powiedział.

— Za nowy początek.

Stuknęliśmy się kieliszkami, by po chwili postawić je opróżnione na kocu. Zaczęliśmy jeść, rozmawiając przy okazji o różnych rzeczach. Oczywiście każdy z nas unikał drażliwego tematu zakładów, z czego jestem zadowolona. Taki czas spędzony z nim bardzo mi się podoba. Oczywiście Harry powiedział, że ma dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. Po skończeniu pikniku pozbieraliśmy rzeczy i ruszyłam za Harrym. Jak się później okazało, szliśmy w przeciwną stronę plaży. Ciekawiło mnie jak cholera czemu Harry mnie tu prowadzi? W końcu gdzieś z daleka usłyszałam muzykę, a po chwili zobaczyłam światła. Podeszliśmy bliżej i już wiedziałam. Harry zabrał mnie na koncert plażowy.

— Kocham cię — krzyknęłam wtulając się w niego.

Usłyszałam jego cichy śmiech, a jego ręce mocno mnie objęły obracając mnie ku scenie.

— To jeszcze nie koniec — szepnął mi do ucha.

Zaskoczona patrzyłam się na scenę, na której pojawił się Jason Derulo, mocniej ścisnęłam chłopaka za rękę.

— Moi drodzy ta piosenka dedykowana jest Megan Parker, od pewnego słodkiego, loka tego chłopaka – krzyknął Jason.

Po chwili zaczął śpiewać "Want To Want Me" moją ulubioną piosenkę. Z moich oczu popłynęły łzy. Jeszcze nikt nigdy nie dał mi takiego cudownego prezentu. Obróciłam się przodem do Harrego i nie czekając złączyłam nasze usta w pocałunku.



Autorka: Mamy kolejny rozdział ;)

Przepraszam, że nie pojawił się on wczoraj, ale po prostu byłam w domu przelotem (prawie wcale ).

Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Jak wam się podoba rozdział?

Przesyłam całuski ;)

Love Of Princess ( book two )Onde histórias criam vida. Descubra agora