Rozdział 22

5.7K 233 2
                                    

  POV. Luke


Przez wielkość czasu nic nie mówiła, siedziała na kanapie i płakała. Nie wiem jak mam jej pomóc, mówienie "Wszystko będzie dobrze" nie jest w moim stylu, poza tym nie śmiałbym tak powiedzieć. Obydwoje wiemy, że wcale nie będzie dobrze, ten kto to zrobił jest dobrze do informowany. I w tym jest właśnie problem, kompletnie nie mam pojęcia jak t niego uderzyć. Chcę jej pomóc, ale nie wiem jak. Jej cierpienie mnie dobija, wiem, iż ten chłopak jest dla niej ważny, a te po gruszki odbierają jej możliwość spędzenia z nim czasu. Choć z drugiej strony to też wina Meg, gdyby Harry znał prawdę to pewnie razem by coś wymyślili albo uciekli. A tak ona jest tu zraniona, a on tam też zraniony. Cholery obłęd, gdzie ją tu mam włożyć ręce? Jak pomóc?

- Jak tam - spytałem się Meg wchodząc do kuchni, spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach.

- Pomijając mój stan stały, to jest dobrze.

- Wiem, sorry.

- Nie spoko, wiem, iż się martwisz.

- A kto by się nie martwił o kumpla.
Usiadłam na stołku obok niej i złapałem ją za rękę.

- Masz jakieś podejrzenia?

- Kilka, ale nie jak mają się do listu.

- A kogo typowałaś?

- Asthona, Maxa, Susan i Emmeta.

- Tego pierwszego też typowałem, ale nie resztę.

- A kogo ty.

- Poza Asthonem to Codiego i Amande.

- Amande, a czemu?

- Gdy ostatni raz się widzieliśmy to o mało sobie do gardeł nie skoczyłyście. A poza tym skrót A. B pasuje do jej inicjałów.

- Może i masz rację, ale jaki miałaby w tym cel?

- Zniszczenie ciebie?

- Możliwe. Kontaktowałeś się z kimś z nich?

- Nie, ale chyba czas to zrobić - stwierdziłem.

- Też tak uważam.

- Zrobię to wieczorem, na razie musimy coś z tobą zrobić?

- Ze mną?

- Tak - mruknąłem i złapałam ją za rękę. Wstała z krzesła i skierowała się za mną. Wiedziałem, że to, co przygotowałem spodoba jej się. To, że ktoś jej grozi nie znaczy, iż będzie zaniedbywać siebie i swoje obowiązki. Przeszliśmy przez podwórko, potem przez trawnik aż doszliśmy do dwóch wierzb. Odsunąłem przed nią łodygi zasłaniające wejście, dziewczyna Uśmiechnęłam się i weszła do środka. Wszedłem za nią i z uśmiechem na twarzy patrzyłam na jej zaskoczoną minę. W środku zrobiłem oazę, rozłożyłem koc i poduszki, a z lewej strony postawiłem dwie gitary.

- Myślę, że pomimo tego, co się stało, nadal powinnaś tworzyć.

- Luke Jesteś kochany - krzyknęła i przytuliła się do mnie. Po chwili złapała za gitarę i usiadła na kocu, zrobiłem to samo. Meg zaczęła grać, a słowa same wypływały z jej ust.

I lost all sense routine got me. Where there is an obligation to look there, I lose myself in it. I want to come a moment when to stand and remember the moment when we sat together in a meadow.

Ma kurewski talent. Nie rozumiem jak ktoś może być taki podły i szantażować ją by zrezygnowała z tego, co kocha. Kretyn tylko by nie widział, że ona kocha to robić, a odbieranie jej tego to jakiś idiotyzm.


POV. Harry


Tokio miasto, które od zawsze mnie zadziwiało. Oglądanie go w telewizji to nie to samo, co widzenie go na żywo. Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem z lotniska, skierowałem się na przystanek taksówek. Stanąłem tam i próbowałem złapać taksówkę, ale jakoś mi to nie wychodziło.

- Pomóc ci przystojniaku?
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się wysoka, szczupła rudowłosa laska, ubrana w różową spódniczkę ledwo zakrywającą jej tyłek i coś w rodzaju koszulki tylko, że przypominało mi to biały, koronkowy stanik. Na większości mężczyzn robiła pewnie wrażenie, ale dla mnie była to działa. Oj, uwierzcie wiem, co mówię znam takie jak ona. Dają dupy każdemu, kiedyś sam lubiłem panienki lekkich obyczajów, ale go się zmieniło, gdy poznałem Meg i nie wyobrażam sobie bym mógł być jeszcze kiedyś taki.

- Dzięki, ale sam dam radę.

- Oj, mogę ci pomóc - podeszła do mnie i złapała mnie za krocze.

- Pani wybaczy, ale ją mam dziewczynę - powiedziałem odpychając jej ręce.

- Ale jej tu niema i nie dowie się o tym - mówiła niezrażona.

- W przeciwieństwie do takiej pizdy jak ty, ją jestem wierny i nie zdradę jej dla chwilowej przyjemności - powiedziałem zdenerwowany, w tym samym momencie pojechała taksówką, zapakowałem do niej bagaż, jak i siebie. Zanim zamknąłem drzwi usłyszałem jeszcze krzyk rudej.

- Zapłacisz mi za to!!
Szofer ruszył, a ja wypuściłem powietrze. Co za pizda myślała, że się z nią prześpię, o nie nie po to tyle walczyłem o Meg, by teraz to zjebać. Nie zrobię nic, co by ją zraniło. Kocham ją i pomimo przeciwności losu, po zostanę jej wierny i ją odnajdę.
Po dwudziestu minutach taksówką zaparkowała pod hotelem (mnie też przyda się chwilą odpoczynku) zapłaciłem i wysiadłem z auta. Od razu skierowałam się do wejścia, gdy tylko przekroczyłem próg moim oczom ukazała się recepcja. Skierowałam się tam. Po długiej i wyczerpującej rozmowie dostałem w końcu klucz i udałem się do swojego pokoju.
Postawiłem walizkę na podłodze i od razu rzuciłem się na łóżko. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz w nim spałem, te poszukiwania wykańczają mnie psychicznie, jak i fizycznie. Czasem mam ochotę zrezygnować, ale wtedy przypominam sobie, że Meg nie ma przy mnie. Odpychania te wątpliwości, pokusy i dalej robię to, co robię.
Odzyskam ją, nawet jeśli będę musiał szukać długo, jestem pewien, iż ją znajdę. Ja i Meg niepoddany się, pomimo przeciwności losu. Skoro pokonaliśmy pierwszą przeszkodę to i z kolejnymi damy sobie radę. Z niechęcią podniosłem się z łóżka i po chwili przekonywania walizki udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałam się w czarne bokserki. Wychodząc z łazienki rozwiesiłem na oparciu krzesła ręcznik. Usłyszałem pukanie do drzwi, z westchnieniem udałem się w ich stronę. Gdy tylko je otworzył em zostałem przydzielony do ściany przez czyjeś usta. Wyrwałem się i spojrzałam na sprawcę tego zdarzenia.



Autorka: Macie urywek tego, co się dzieje z Meg :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba ;)
Macie jakieś przypuszczenia, co do tej osoby?
Jak myślicieli kim jest ruda i czego chce?

Całuski ♥

Love Of Princess ( book two )Where stories live. Discover now