Rozdział 9

8.8K 340 9
                                    

  Wbiegłam jak szalona do sypialni zamykając drzwi na klucz. Nie chciałamby Harry tu wszedł, gdy będę się przebierać. Podeszłam do szafki strój kąpielowy, szybko skierowałam się do łazienki i przebrałam się w niego. Wzięłam dwa głębokie wdechy i zeszłam do salonu. Tak jak się spodziewałam Harry już tam na mnie czekał.

— Wyglądasz szałowo — powiedział, a w jego oczach widziałam ten błysk, który uwielbiam.

— Dzięki. Ty też wyglądasz, całkiem dobrze.

— Oj, mała.

Przytulił mnie, po czym chwycił mnie za rękę i skierował nas w stronę plaży. Śmialiśmy się przy tym, jak dzieci, już dawno tak się nie czułam. Coś mi się zdaje, że tylko przy Harrym będę umieć tak czuć, co wcale nie jest takie fajne. Boję się, że jak mu się znudzę i będę musiała leczyć swoje zranione serce. Nie możesz tak myśleć! Musisz zaufać Harremu! Wiem, że zrobił głupotę (nie tylko on), ale właśnie dzięki temu się uczymy.
Wbiegliśmy na plaże, od razu wylądowaliśmy w wodzie. Tak to właśnie kocham. Ostatnim razem pamiętam, że Harry chciał ze mną rozmawiać. Teraz jesteśmy pogodzeni i miło spędzimy czas w tej wodzie. Jestem pewna, że będziemy wspominać ten dzień, w którym razem po raz pierwszy tutaj siedzieliśmy. Nie wiem, jaka będzie przyszłość, ale wiem jedno! Nie chcę po raz kolejny stracić tego chłopaka! Kocham go za mocno by móc przeżyć bez niego choć by kilka dni, a co dopiero dłuższy odstęp czasu. To powinno się nazywać uzależnieniem, tak Harry jest moim własnym narkotykiem. Nie wiem czemu, ale właśnie tak jest. Nigdy nie sądziłam, że znajdę osobę, która wywrze na mnie taki wpływ. Jak widać los chciał postawić na mojej drodze właśnie Harrego. Z tego idioty, imbecyla, palanta i lalusia stał się kimś całkiem innym, moją własną mieszanką narkotyku. Chcę go zażywać codziennie. Mam tylko nadzieję, że będzie mi to dane.

— Nie myśl tyle, bo się utopisz.

Usłyszałam głos za sobą, a po chwili poszłam na dno. Zaczęłam machać rękami i nogami chcąc jak najszybciej wypłynąć na powierzchnię. Po chwili udało mi się w końcu znaleźć na powierzchni. Wzięłam dwa głębokie oddechy i spojrzałam się na sprawcę tej tragedii.

— Zgłupiałeś!

— Oj, już spokojnie skarbie.

— Spokojnie! Mogłeś mnie utopić! Idioto.

— Nigdy bym tego nie zrobił. Kretynko.

— Imbecyl.

— Suka.

— Nie wpuszczę cię go domu — zagroziłam.

— Ohh, umieram – powiedział teatralnie łapiąc się za serce i wpadając tyłem do wody. Po chwili chłopak się wywróżył. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, no bo kto by się nie uśmiechnął, jakby zobaczył Harrego w samych kąpielówkach udającego skruchę i to jeszcze w morzu.

— Kocham cię idioto.

— Ja ciebie też kretynko — odparł łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie. Po chwili jego usta naparły na moje, oddałam mu pocałunek pozwalając mu tym samym go pogłębić. Gdy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się przebiegle. Szybko zanurzyłam się w wodzi, by po chwili z niej wypłynąć i krzyknąć w stronę chłopaka.

— Kto ostatni w domu ten robi obiad i kolację przez cztery dni!

Usłyszałam jego jęk zawodu, a po chwili plusk wody. Płynęliśmy ścigając się na brzeg. Oczywiście byłam szybsza od Harrego, pędem puściłam się do domu.

— To jest nie fair kotku — powiedział Harry, łapiąc mnie za biodra i wywracając na trawę. Nie chcąc się wywrócić chwyciłam go za kąpielówki. Efekt był taki, że obydwoje wylądowaliśmy na trawie. Śmialiśmy się przy tym, jak dzieci.

— To jak widać też — mruknęłam.

Harry spojrzał się prosto w moje oczy, a po chwili wpił się w moje wargi. Jęknęłam cicho i oddałam mu pocałunek, chłopak zaczął pieścić swoim językiem moje podniebienie. Moje ręce momentalnie powędrowały do jego loków, które chwilę potem pociągnęłam. Usłyszałam jak Harry wydaje cichy gardłowy jęk. Z uśmiechem na twarzy, obróciłam się tak, że siedziałam na chłopaku. Patrząc się mu prosto w oczy wstałam z niego i puściłam się w stronę domu.

*********************

— To było strasznie nie fair — jęknął Harry, robiąc obiad.

Wiem, że go oszukałam, ale tak właśnie trzeba. Poza tym nie ustalaliśmy żadnych reguł, więc chłopak nie może mi nic wypominać.

— Nie było żadnych reguł.

— A powinniśmy.

— W miłości i na wojnie nie ma reguł — powiedziałam.

Harry odłożył nóż na bok i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach zaskoczenie i jednocześnie szczęście. Chłopak obszedł blat i stanął przede mną, podniosłam głowę wyżej. Siedząc na stołku i tak byłam niższa od niego.

— Gdzie usłyszałaś to powiedzenie?

— Tata mówi, że mama często go powtarzała.

— Twoja mama była mądrą kobietą — mruknął składają na moich ustach krótki, ale słodki pocałunek.

— Mogłabym się do tego przyzwyczaić – powiedziałam z lekkim jękiem.

— Wiem mała — odparł i powrócił do siekania warzyw.

— Co planujesz robić po skończeniu szkoły?

— Chyba faktycznie pójdę na Prawo. A ty?

— Razem z Liamem, Ricki i Niallem planujemy otworzyć własną firm – wyznałam.

— Wow, wysoko stawiacie sobie poprzeczkę.

— Wiem — powiedziałam cicho.

Patrzyłam się jak Harry sieka warzywa, robił to tak precyzyjnie i idealnie. Tak on wszystko robił idealnie, a ja za to musiałam niektóre rzeczy ukrywać pod kłamstwem, które wcale nie było idealne. To jest śmieszne, ale można by rzec, iż on jest słońcem, a ja burzą. Widać tak już musi być! Nie tak nie musi być wystarczy kilka prostych słów i to wszystko się skończy. Jednak może też się skończyć coś całkiem innego, miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Więc, co zrobić? Wiem! Otworzyłam już usta, by się odezwać, jednak przerwał mi to mój telefon. Jęknęłam cicho i chwyciłam za urządzenie.

— Tak?

— Princess mamy problem – powiedziała Conny.

— Co jest? — spytałam się przechodząc do salonu. Nie chciałamby przypadkiem Harry usłyszał coś z naszej rozmowy.

— Simon Cowell, chciałby podpisać z tobą umowę na kolejne dwie płyty.

— Czemu nie zadzwonisz z tym do taty?

— Dzwoniłam, ale nie odbiera. Co ty na to?

— Jasne, że jestem na tak.

— Więc widzimy się pojutrze w studiu – powiedziała.

— Co!!!!

— Wybacz mi Princess, ale to nie może czekać.

— Dobra rozumiem.

— No to pa.

— Pa — rozłączyłam się.

Spojrzałam się za okno, akurat słońce było w zenicie. Kurde mogę się porównać do słońca, ono cały czas jest w centrum, ja teraz też jestem w centrum. Tylko że czasem to pieprzone centrum zaczyna mnie męczyć. Sama ostatnio mam uczucie, że nie chcę dalej tego robić. Jednak nie zawiodę fanów, to dla nich jestem i dla nich będę śpiewać.

— Meg, co się stało?



Autorka: No mamy kolejny rozdział :)

Jest raczej słodki, wiem o tym. Ale tak musi być :)

Ktoś się pytał o Princess, jak widać wszystko nam się wyklarowało. Troszkę!

Wybaczcie, że dodaje rozdział tak późno, ale cały dzień byłam rozbiegana. Mam nadzieję, że mimo to wam się podoba.

Całuski :)

Love Of Princess ( book two )Where stories live. Discover now