Wampirzyca nie czuła nic więcej oprócz bólu który wciąż się nasilał i do którego pomimo wielu prób nie potrafiła przywyknąć. Była tylko ciemność która ją otaczała, nie mogła się poruszyć. Wydać z Siebie żadnego dźwięku, była w pustce i nic nie mogła zrobić. Zupełnie tak jakby stała się pyłkiem kurzy który unosi się na wietrze i nic nie może z tym zrobić. Właśnie tak się czuła, pochłaniała ją całkowita niecoś. Nie czuła swojego ciała, nie czuła nic.Była niczym.
Walczyła choć nie wiedziała z czym, próbowała zrobić cokolwiek, krzyknąć poruszyć się. Jednak na marne, otaczała ją ciszą, nie słyszała nawet bicia swojego serca, oddechu. A jej wyostrzone zmysły w tym momencie jak by nie działały. Tylko ból uświadamiał ją w każdej sekundzie ze wciąż żyje. Walczyła, walczyła aż w końcu poczuła ciało, poruszyła nogą i wtedy wszystko do niej dotarło, promienie słońce które pojawiły się jakby znikąd. Gwar dochodzący z zatłoczonej ulicy, zapach naleśników. Nie myślała długo momentalnie wymacała dłonią nogę od krzesła. Wstała do pozycji siedzącej, uniosła stołek i uderzyła nieznanego mężczyznę.
-May co się dzieje?
Zapytał oszołomiony mulat próbując podnieść się z starej drewnianej podłogi wciąż unosząc dłonie w geście podania.
-Maya?
Zapytała nie wierząc w to co usłyszała.
-Nie ruszaj się ! Bo Cie zabije!
Krzyknęła na całe gardło i rozejrzała się dookoła, nie była na cmentarzu, była w mieszkaniu, elegiackim mieszkaniu. Panowała tam ład i porządek.Ciemne meble, białe ściany. Taki styl nie podobał się wampirzycy jednak nie było teraz na to czasu.
-Gdzie jestem?
Warknęła nie poznając miejsca w którym się znajduję. Mulat niepewnie podniósł się i wciąż z dłońmi w górze powoli zbliżał się.
-Ani kroku dalej.
Krzyknęła i spróbowała ukazać swoja wampirzą twarz jednak mi się to nie udało.
-Maya to ja Adre twój narzeczony nie pamiętasz?
Zapytał łagodnie a Caroline wyszczerzyłam oczy.
-Zaprowadź mnie do Klausa.
Zażądała odsuwając się do wielkich drzwi jak sądziłam wyjściowych.
-Klausa?
Zapytał jakby nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Klaus Mikaelson,pierwotny.
Wyjaśniłam.
-Na pewno znasz!
Krzyknął blondynka zdesperowana.
-Kochanie opanuj się i spójrz.
Powiedział łagodnie i wskazał dłonią na lustro. Blondynka uniosła brwi w geście pytającym jednak Andre zachęcił ją do ruchu gestem dłoni.
-Spojrzę ale później zaprowadzisz mnie do Klausa.
Przyznała pewnie. Jednak kiedy zbliżyła się do wielkiego lustra zamilkła momentalnie.Widziała swoje odbicie jednak ono nie było jej. Nie była już blondynką o nieskazitelnej cerze i zniewalającym uśmiechu. Była czarnowłosą wysoką młoda dziewczyną o błękitnych oczach. Nie wierząc w to co widzi dłońmi przejechała po swojej twarzy,słyszała bicie swojego serca. Jak by w amoku uderzyła dłonią w zwierciadło tym samym sprawiając sobie ból i liczne nacięcia na dłoni z których sączyła się krew.
-Nie goją się, ona się nie goją.
Mówiła jak w amoku próbując zrozumieć to co właśnie się stało. Patrzyła na swoje dłonie i poczuła jak do jej oczy napływają łzy.
-Gójcie się, gójcie się!
Krzyczała chwytając w dłoń odłamek szkła i ponownie się nim raniąc.
-Maya przestań.
Krzyknął mulat chwytając jej drobne i wątłe ciało w dłonie.
-Opanuj się.
-Jestem człowiekiem.
Wyszlochała zanosząc się płaczem.
-Oczywiście.
Szepnął unosząc jej obolałe i zakrwawione ciało kładąc na skórzaną sofę.
-Umrę.
Stwierdziła zalana łzami,Caroline zdawała sobie sprawę z tego że wiedźmy przeniosły jej duszę do ludzkiego ciała. A co się z tym wiązało zostały jej zaledwie 24 godziny za nim umrze na zawszę. Dusza wampira nie przetrwa w ludzkim ciele. Caroline doskonale o tym wiedziała.
W tym samym czasie Klaus siedział przy ciele swojej ukochanej, które leżało na jego łóżku.Niestety musiał skrepować dłonie i nogi dziewczyny. Wiedział że to jedynie skorupa. Dusza jego ukochanej była nie wiadomo gdzie. A on był tego świadomy, cała rodzina Mikalesonów działa, szukała sposobu. Ciała w którym w tym momencie znajdowała się Caroline Klausa. Jednak na marne. Do tego było potrzeba wiele magi a no cóż Freya była sama, pomimo mocy którą posiadała było to za mało.Szczególnie że po wielu próbach sama opadła z sił.
-Klaus..
Zaczęła rozmowę Amber która została w mieście i pomagało odszukać duszę blondynki.
W pokoju w którym znajdowało się ciało Caroline panował półmrok pomimo tego że za oknem już dawno świeciło słońce. A to wszystko przez stare,grube zasłony które blokowały dostęp światła. Klaus siedział na starym fotelu, pochylony do przodu zastanawiał się co ma zrobić.Kiedy cisze, martwą cisze przerwała Amber i wdarła się do jakby do skąpanego mrokiem pokoju Klaus przeklął pod nosem.
-Jeśli nie wiecie gdzie jest Caroline to lepiej nie przechodź przez próg.
Warknął chłodnym głosem blondyn. Jednak brunetka jakby nie zwracając uwagi na jego słowa weszła do środka i ustała tuż przed nim.
-Freya jest zbyt słaba..
Zaczęła ale Klaus momentalnie wstał.
-Za słaba? Mam dość macie ją znaleźć i nie interesuję mnie nic innego Caroline ma wrócić!
-To nie takie prost..
-Zamilcz!
-Nie jesteśmy twoją służbą.
Warknęła zła Amber.
-Wiem o tym.
-Wiec przestać i nam pomóż siedzenie tutaj nic nie da!
Klaus zamilkł pokręcił z dezaprobatą głową
-Dobrze wiem po co Cie tutaj przysłali. Uważają ze Ciebie jako ostatnią bym zabił.
-Klaus to nie ta..
-Pokaże im że się mylą.
Przyznał chłodno po czym w mgnieniu oka znalazł się przy brunetce i zanurzył dłoń w jej klatce piersiowej chwytając w dłoń wciąż bijące serce
-Caroline jest w Paryżu!.
Chyba wszyscy usłyszeli krzyk Freya który chodź słaby zmienił wszystko Klaus odpuścił wyjął zakrwawiona dłoń z piersi dziewczyny i niczym piorun pogadał do salonu gdzie znajdowała się resztę jego rodziny.
-W Paryżu?
Zapytał zbiegając po schodach.
-Wiem tylko tyle.
Oznajmiła ocierając krew która spływała z jej nosa bezwładnie opadła na sofę.
-Lecimy do Paryża.
Cześć :) Zaczęła pisać drugą cześć bo tego chcieliście jednak teraz widzę że chyba tak nie jest. Aktywność w porównaniu z pierwszą częścią jest żadna. A ja nie widzę sensu pisania skoro nie mam dla kogo dlatego też jeśli w przeciągu kilku rozdziałów nic się nie zmieni zakończę to zdecydowanie szybciej niż planowałam. Pozdrawiam :*
YOU ARE READING
To Hell with Love
FanfictionCzy szczęście wampirzycy i pierwotnej hybrydy może trwać wiecznie, tak jak ich życie? Co jeśli demony przeszłości pojawią się znikąd? Czy będą miały wpływ na przyszłość? Co takiego skrywa Klaus? Paranoja strach, śmierć. Ile można stracić w ciągu k...