Potrzebuję Cię.

469 29 4
                                    

Caroline zrozumiała co Klaus miał na myśli. Przecież ciało wampirzycy zostało spalone. Wiele nie myśląc dziewczyna ruszyła przodem, szła szybko. Klaus nie miał zamiaru jej gonić. Nie wiedział co takiego się stało że, Caroline przyspieszyła. Jednak zdawał sobie sprawę ze zaraz  się tego dowie. Dziewczyna wpadła do rezydencji jak do Siebie. Nie odwracała się, była pewna siebie,  chociaż można była dostrzec że jej zdenerwowana.  Pierwotny wiedziała że zaraz z jej ust poleci  potok słów. Kiedy tylko dziewczyna zastała w salonie Elijahy i Freye nad stosem starych ksiąg. Nie dając dojść nikomu do słowa, nie zwracając uwagi na ich zaskoczone miny zaczęła.

-Proszę powiedziecie że moja prochy nie leża na dnie w rzece, że nie wysypaliście ich w ogródku. Albo nie mówcie że znaleźliście mój pamiętnik i rozsypaliście mojej seksowne ciało na grobie mojej matki abym zawsze była z nią. Nie chce też słyszeć że stał się wypadek i przypadkiem, nie celowo moje prochy pływają sobie w kałuży albo wylądowały miedzy deskami tego salonu.  Albo że..

Mogła by mówić godzinami, była przejęta, mówiła szybko. A to dopiero był początek, zaczynał się rozkręcać, wszystko doskonale o tym wiedzieli. Jej niepokój był zrozumiały. Jednak  w końcu przerwał jej Elijha.

--Tak to naprawdę ty!

Przerwała  jej monolog podekscytowanaFreya, od razu zamknęła drobnę ciało dziewczyny w swoich ramionach. 

Caroline również się  cieszyła, w końcuzawsze ją lubiła. Jednak nie odała uścisku. Odsuneła sięnieznacznie, miała zniknąć wiec chciałam ochłodzić stosunkinie tylko z Klausem ale i z wszystkimi Miakelsonami. Freyi uśmiech znikł od razu. Wiedźma nie miała pojęcia o co chodzi.

-Poznała prawdę.

Odpowiedzi Klaus tłumacząc zachowanie dziewczyny. Freya uniosła brwi jak gdyby czekając na wiecej szczegółów.

-Cała prawdę. 

Caroline przerwał rozmowę rodzeństwa.

-Czy w końcu dowiem się gdzie sąmoje prochy?

Zapytała wprost.

-Caroline twoje ciało...

Zaczął Elijah, jednak mu przerwałam.

-Tak wiem spłonęło, został proch nicwięcej,  zostałam już o tym uświadomiona.

Od razy można było zauważyć zaciętąminę starszego Mikaelson, nie był zadowolony.

-NIE!

Powiedział głośniej tym samym tracącna moment swój stoicki spokój. Wszyscy od razu zamilkli zaskoczeniwłaśnie takim zachowaniem.

-Twoje ciało spłonęło, jednak niedoszczętnie. Ugasiliśmy je, zwęglona skóra, kości. Nie chcesztego widzieć.

-Gdzie ono jest?

Zapytała całkowicie poważnie jak gdyby tomiało jakiekolwiek znaczenie. Bo miało, dla  niej.

Nie ważne jak wyglądało jej ciało, chciała je zobaczyć choć była pewna że będzie tego żałować.

-Nie ważne.

Oznajmił straszy brat, Elijah zniknąłtotalnie ją  ignorując. 

-Freya.

Zwróciłam się do dziewczyny.

-A jak myślisz gdzie jest?

Zapytał chociaż nie było toodpowiedzią na którą liczyła. Po co były te wszystkie gierki?

To Hell with LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz