Część Bez tytułu 22

484 32 5
                                    

Caroline

Zła, oszukana, zmęczona. Tak wiele czułam siedząc tuż obok Klausa  w samochodzie i milcząc.

Byłam oszukana, nie potrafiłam zrozumieć tego że Klaus mnie oszukiwał, okłamywał.

Jak mógł patrzeć mi w oczy a jednoczenie skrywać cała prawdą?

Byłam samotna, zagubiona i przestraszona co dalej  miałam zrobić z moim życiem które nie jest już wieczne. Byłam wiedźmą byłam śmiertelna, właśnie tak było czy mi się to podobało czy nie.

Moje serce było złamana a ja sama nie wiedziałam czego chce. Poznałam prawdę, sama tego chciałam. Choć teraz, kiedy wszystkie karty zostały odkryte wiedziałam że pierwotny miał racje. Prawda wcale nie sprawiła że poczułam sie lepiej, zmieniło wszystko jednak nie w taki sposób w jaki chciałam. Wpatrywałam sie w krajobraz za szybą. 

Padało, krople rozbijały się o szyby auta i to ten dźwięk przerywał cisze miedzy nami. Kilometry mijały a ja sama nie wiem kiedy przestałam płakać. Myśle że nie miałam już czym. Czy to możliwe aby moje łzy się wyczerpały?

-Czekasz aż przeproszę.

Przerwał cisze, spokojny aksamitny głos mężczyzny za którego kilka godzin temu byłam bym w stanie oddać życie.Nie odpowiedziałam.

-Nie doczekasz się.

Szepnął a ja dopiero wtedy odwróciłam wzrok i obdarzyłam wampira najzimniejszym spojrzeniem na jakie było mnie stać. Nienawiść tak bardzo chciałam aby ona odemnie emanowała tak bardzo chciałam aby Klaus zrozumiał że zranił mnie jak nikt inny i że nic tego nie zmieni.

-Nie..

Powiedziałam dość szybko unosząc brodę wysoko.

-Ja chce tylko mojego dawnego życia, mojego dawnego ciała. Wieczności. Nic więcej a na pewnie nie chce Ciebie. Już nie.

Kłamstwo, ja łatwo było kłamać. Przyszło to z taka łatwością jak nigdy.Zabolało, mina Klausa mówiła o tym doskonale, wstrzymał oddech, przełknął ślinę, zacisnął dłonie na kierownicy.

Był zły, wściekły tak samo jak ja.

Nic wiecej nie powiedziałam ani ja ani on do chwile w której wjechaliśmy do miasta.

Chociaż to już nie było to samo miasto które pamietałam. Zgliszcza były wszędzie. Wyprostowałam się i nie wierzyłam w to co widzę. 

-Ty to zrobiłeś?

Zapytałam nie wierząc w widok za szybą.

-Straciłem wszystko na czym mi zależało.

Przyznał w końcu.

-Dlatego zniszczyłeś ostatnią rzecz która Ci została? Twoje miasto? 

Spytałam opryskliwie. Chyba jednak wcale go nie znałam.

W końcu dojechaliśmy do rezydencji, ona nic się nie zmieniła. Wyróżniała się na tle z równego z zmienią miasta. Kiedy tylko Klaus zaparkował pod domem. Wysiadłam  z auta. Rozciągnęłam sie i pierwsza skierowałam się w stronę wejścia. Weszłam jak do Siebie, udawałam silną choć wcale taka nie byłam. 

-Wiec co teraz ?

Zapytał Klaus pojawiając się tuż przede mną.

-Będziesz mi pomagać? Przecież wcale Ci nie zależy ani na mnie ani na mojej rodzinie.

-Dzisiaj dowiedziałam się naprawdę wiele..

Zaczęłam chłodno.

-Poznałam prawdę i zrozumiał że można kogoś znienawidzić w sekundę. A  myślałam że to tylko mit.

To Hell with LoveWhere stories live. Discover now