Nie jesteś policjantem

523 31 4
                                    

Przez całą wieczność udawałem ze nic nie może mnie pokonać. To ja zabijałem, krzywdziłem.

Ja byłem królem, to ja miałem moc decydowania o tym komu jest dane żyć a komu nie.

Jednak teraz, po raz kolejny otrzymałem cios który sprawił że zrozumiałem jedną rzecz.

Wieczność jest przekleństwem, wszyscy odchodzą a ty jesteś skazany na wieczne życie i oglądanie jak ludzie których wpuścisz do swojego  życia odchodzą jeden po drugim.

Straciłem córkę.

Straciłem miasto.

Straciłem siostrę.

Straciłem Caroline.

To było zbyt wiele, moja wilcza natura przejęła nade mną kontrole, chciałam stać się zwierzęciem. Poczuć las, świeże powietrze w płucach i zapomnieć. Ból który czułem był nie do zniesienia, byłem najsilniejszym stworzeniem na ziemi, jednak nie ma nic za darmo to wszystko czułem dwa razy mocniej. Zniknąłem nie mogłem patrzeć na zgliszcza Nowego Orlenu, na wciąż płonące ciało Bex i na truchło Caroline. One jedyne zawsze widziały we mnie dobroć po mimo murów które budowałem. Teraz nie miałem się dla kogo strać. Nie, nie wyłączyłem uczuć, musiałem to czuć. Zasłużyłem na to aby czuć ten ból który niszczy mnie od środka. To wszystko moja wina, a teraz została tylko zemsta. Zabije każdego, każdego kto pojawił się na mojej drodze. Każdego kto może mi zagrozić, pomszczę je. Każda wiedźma straci życie.

Wróciłem do domu przed wszystkim, musiałem zniknąć. Zabrałem tylko kilka rzeczy, pamiątek nic więcej, zdjęcia, rysunki, pamiętnik Caroline który codziennie uzupełniała. Naszyjnik Bex aby już zawsze była przy mnie. Kiedy znalazłem się w salonie rozejrzałem się dookoła w oczy rzucił mi się mój pędzel ubrudzony jeszcze farbą. Ująłem go w dłoń  i napisałem na ścianie.

                                        Krew została przelana, nadszedł czas aby za to zapłacić. 

Rzuciłem pędzel na podłogę i wyszedłem, gotowy na samotność i na krew.

Wybrałem się do Paryża, postanowiłem że odnajdę Caroline, choć by ciało w którym umarła. Musiałem to zrobić. Pierwsze co zrobiłem udałem się na komisariat policji. Ustałem przed pewną policjantką i użyłem perswazji.

-Potrzebuję informacji a ty mi ich udzielisz..

Zacząłem po czym przymrużyłem oczy.

-Chce poznać dane osób które umarły w przeciągu 48 godziny, kobiety. Wszystkich.

Przyznałem pewnie akcentując ostatnie słowo.

Caroline

Nie wiedziałam o co chodzi ale miałam zdecydowanie dość bycia słaba, każdy wykorzystywał to że byłam wątłej postury i miałam nie wiele siły. Pomimo tego ze było mi wszystko jedno pierwsze co zrobiłam kiedy odzyskałam świadomość krzyknęłam.

-Zabije Cie!

Jednak byłam w szoku kiedy poczułam pod sobą miękną pościel nie pewnie otworzyłam oczy i ujrzałam Chrisa który siedział na łóżku z tacą ze śniadaniem.

-Próbuj, ale jeśli to zrobisz nie sprowadzę  tutaj Mikaelsona.

Zmarszczyłam czoło nie wierząc w to co usłyszałam.

-W pierwotnym lepiej mieć sojusznika niż wroga..

Pokręciłam głową nie dowierzając. Klaus żyje? To kolejna zagrywka? Kim do jasnej cholery jest ten koleś? Gdzie jestem? Znowu jestem zakładnikiem? Serio mam dość.

To Hell with LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz