KONIEC

560 38 26
                                    

Po każdej burz wchodzi słońce.

Noc przyniosła wiele wrażeń. Caroline odzyskała swoje ciało a co za tym idzie również życie. Tym razem Klaus dotrzymał słowa. Dziewczyna nie żałowała pocałunku który zainicjowała. Nie żałowała też tego że tuż po nim uciekła, szukając samotności z nadzieja że ona pozwoli jej podjąć decyzje. Klaus chciał wyjechać niemal od razu, nie żegnając się nawet z blondynką. Sądził że tak będzie lepiej. Jednak nie potrafił, nie potrafił jej zostawić. Chciał poznać jej decyzje nie ważne jaka ona by nie była.

W końcu w samo południe blond wampirzyca zawitała do posiadłości. Bez problemu odnalazła Klausa który jak zwykle siedział w swojej pracowni próbując pozbyć się choć trochę swoich emocji, wylewając jej na płótno. Ubrudzony od farby z pędzlem w dłoni prezentował się niezwykle seksownie. Pomyślała blondynka.

-Nie mogę.

Szepnęła w końcu wampirzyca zwracając tym samym uwagę Mikaelsona który zbliżył się do niej o krok, odłożył pędzel na bok. Jego wzrok odnalazł jej teńczówki chcąc nacieszyć się ich kolorem.

-Kochanie..

Zaczął spokojnym i delikatnym tonem. Obawiał się, najsilniejsze stworzenie na świecie odczuwało strach. Strach przed słowami które zaraz usłyszy. Strach przed tym co one zmienią.

-Przepraszam nie potrafię Cie wybaczyć. Przez pięć lat żyłam w kłamstwie. Byłam niczym córka prezydenta, ciągłe pod obserwacja. Amber, ty, twoja rodzima.

Westchnęła ciężko mówiąc szybko.

- Wszyscy znaliście prawdę. Kłamaliście jak z nut. Ale czego ja mogłam się spodziewać po rodzinie potworów.

Caroline zdawała sobie sprawe z tego że rani Klausa. Ale miała dość udawania że nic się nie stało. Bo się stało. Klaus zranił ją jak nigdy wcześniej. Jak mógł ją kontrolować? Wciąż obserwować? Zainicjować ich spotkanie.

-Caroline taki jestem. Nie mogłem Cie zostawić. Oszalałbym gdybyś stała tutaj bez ochrony. Nie potrafił bym się skupić na niczym innym wciąż tworzyłbym scen...

-Przestań! To na mnie nie działa. Twoje oczy, te wszystkie słowa.

Pierwotny poczuł wściekłość, był zły na nia, na siebie. Nie potrafił kochać, robił to nad wyraz nie udolnie. Jednak nic nie mógł z tym zrobić. Blondynka nerwowa zaczesała włosy do góry.

-Daj mi w końcu powiedzieć wszystko na co mam ochotę, daj mi w końcu choc raz zdecydować samej.

Warknęła tracąc kontrole, tylko blondyn potrafił tak łatwo wyprowadzić ja z równowagi. Klaus się podał, nie miał zamiaru dalej jej do siebie przekonywać. Nie miał zamiaru jej przerywać. Chciał poznać jej decyzje, nieważne jaka ona by nie była, chciał mieć to za sobą

-Już?

Zapytała wampirzyca chcąc upewnić się czy może zacząć, Klaus jedynie skinął głową.

-Nic nie bolało mnie tak jak twoja zdrada, jak twoje kłamstwo. Ból jaki czułam kiedy moja skóra płoneła żywcem był przyjemniejszy.

Przerwała na moment nabierając głośno powietrza. Oczy Klausa mówiły jej wiele, ból, smutek, żal.

-Przez pięć lat tęskniłam za Toba, dzieliłam życie z twoja siostrą, mówiłam jej o wszystkim, o Tobie o Tylerze czy nawet o tym że mam ochotę znaleźć przyjaciela z korzyściami. Mówiłam o wszystkim. A ty wiedziałeś wszystko, udawałeś, grałeś przede mna od samego początku. Byłeś kimś innym. Zmieniłeś się a ja nie znam tego Klausa, Klausa który sprawia że czuje się tak źle. Klausa który nie daje mi wyboru. Który podejmuje decyzje za mnie. Nie znam go i nie chce poznać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

To Hell with LoveWhere stories live. Discover now