Caroline Forbes w blondzie wyglądasz lepiej.

574 41 5
                                    

Zbyt wiele pytań padało w moim kierunku, czas jak gdyby zwolnił  a ja nie mogłam sobie z tym poradzić. Hałas, tłum, krzyk a ja widziałam tylko jego, Andre . Uśmiechał sie szyderczo kiedy to policjanci wyprowadzali go z pomieszczenia w którym miałam zginąć. Prężniej wszystko potoczyło się szybko, szpital, założenie opatrunku, policja. Po mimo wielu próbą zatrzymania mnie w placówce leczniczej nie zgodziłam się na to chciałam zostać sama. Jednak nie było mi to dane, czekałam na przesłuchanie, na komisariacie . Szukali kogoś kto zna angielski, nie wiedziałam jak miałam wyjaśnić to że Maya która mieszkała w Paryżu od urodzenia nie zapomniała jak się mówi po Francusku.  Co miałam powiedzieć? Nie miałam hipnozy, nie mogłam użyć perswazji a nigdy nie byłam dobrą kłamczucha. Po za tym czy jakiekolwiek kłamstwo zabrzmiałoby wiarygodnie w tej sytuacji, sądziłam ze nie. Jednak miałam nadzieje że trawi mi się jakiś przygłupi policjant który łyknie wszystko jak pelikan.

Siedziałam w pokoju na metalowym krześle, miałam na sobie za dużą ciepła bluzę z kapturem i zwykłe jeansy. Tak dostałam czyste ubranie. Pokój był mały szary, metalowy stół i dwa krzesła które stały na wprost siebie ja zajmowałam jedno z nich. Znajdowały się jeszcze drzwi, i weneckie lustro na jednej ze ścian. W końcu drzwi się otworzyły a do środka wszedł młody chłopak, właśnie chłopaka  nie mężczyzna wyglądał bardzo młodo.

-Maya  Marin?

Zapytał a ja momentalnie uniosłam się na chwile z krzesła, nie znałam nazwiska ale domyśliłam się ze chodzi o mnie.

-Tak..

Chłopak uśmiechnął sie delikatnie, zamknął za sobą drzwi i teczkę położył na metalowym stole usiadł na krześle, zrobiłam to samo.

-Jestem Chris Wood i to ja zajmę sie Pani sprawą. 

Przyznał a ja jedynie skinęłam głową  co ja miałam mu powiedzieć nie wiedziałam nic o życiu Mayi.

-Co się stało?

Pytanie które musiało paść padło, a ja chciałam jedynie aby to się skończyło. Chciałam wyjść z tego komisariatu i skończyć ze sobą. Ten pomysł wydawał mi się świetny. Klaus nie żył, wiec po co ja miałabym żyć. Ból który czułam rozrywał mnie od środka, wariowałam to było pewne. Łzy płynęły z moich oczu ale ja już nie zwracałam na to uwagi. W końcu przełknęłam głośno ślinę wracając do rzeczywistości. Oczy ciemnowłosego tajniaka wpatrywały się we mnie wyczekująco.

-Spokojnie mamy czas...

Przyznał spokojnie jakgdby wyczuwał co czuję, choć Chris zapewne sądził że to trauma po porwaniu i przetrzymywaniu a wcale tak nie było. Zwilżyłam skrzepnięte usta. Zamrugałam kilka razy aby odzyskać ostrość widzenia.

-Andre mnie bił, maltretował...

Zaczęłam lecz na moment przerwałam. Mina Wooda przedstawiało jedno zaciekawienie.

-Pewnego dnia miałam dość, postanowiłam uciec, bez bagażu, bez planu to było spontaniczne.

Miałam nadzieje że tym razem moja bujna wyobraźnia pomoże, musiało tak być. 

-Jednak on mnie przyłapał, krzyczałam płakałam, prosiłam. Jednak on...

Przerwała mi fala łez które napłynęły mi do oczu. Klaus odszedł. Umarł, już nigdy go nie zobaczę. Nie wychodziłam z roli.

-Zamknął mnie w pomieszczeniu którego nigdy wcześniej nie widziałam zupełnie jak by się spodziewał tego, podejrzewał ze spróbuję uciec. 

-Spokojnie już po wszystkim.

Wood wciąż coś notował, tak z pewnością moje zeznania a ja nie przerywałam.

-Przywiązał do krzesła i podpalił, cały pokój płonął, cudem udało mi się uciec. Upadłam na chodnik wszędzie byli ludzie ale on...

Przełknęłam ślinę i nie przestawałam wpatrywać się w funkcjonariusza pustym wzrokiem.

-On znowu mnie zabrał, nie wiem gdzie. Trzymał w zamknięciu w końcu chciał ze mną skończyć. Stwierdził ze jestem wiedźmą że mnie spali..

Wyszeptałam i już nic więcej nie powiedziałam sądziłam że to wystarczy. Jednak tak nie było Wood pytał i pytał. A ja brnęłam w kłamstwa. W końcu po kilku godzinach sam Chris postanowił odwieść mnie do hotelu. Siedziałam w ciszy czekając na moment w którym zostanę całkowicie sama  z złamanym sercem. W końcu radiowóz się zatrzymał. Nie znałam Paryża jednak nie byłam głupia, byliśmy na lotnisku. W końcu każde lotnisko wyglądało tak samo.

-Gdzie mnie zabrałeś?

Krzyknełam na całe gardło.

-Andre należał do mafii teraz calem jej całej. Uciekasz a  ja razem z tobą.

Przyznał jak gdyby nigdy nic, nie płakałam, nie miałam czym. 

Momentalnie opuściłam samochód.

-Nie ma mowy...

Chris opuścił radiowóz wyciągnął z bagażnika dwie walizki po czym zbliżył się do mnie.

-Jesteś świadkiem koronnym twoje życie jest najważniejsze. Wiec wyjeżdżamy. 

-Gdzie?

-Albo zaczniesz współpracować albo wsadzę Cie do tego samolotu siłą Caroline.

-Na pewno nie...

Zamilkłam na chwile zdając sobie sprawę z tego co usłyszałam.

-Jak mnie nazwałeś?

Zapytałam z niedowierzaniem w głosie. Chris uśmiechnął się a ja daje słowo poczułam jak moje serce na moment staje.

-Caroline Forbes w blondzie wyglądasz lepiej...

Szepnął jedynie po czym przyciągnął mnie do Siebie, moje plecy dotknęły jego klatki. Poczułam smród chemikalia i po mimo szarpań w końcu ujrzałam tylko ciemność. 


Komentujcie, gwiadkujcie kochani :* 
Piszcie co myślicie kocham was:* 

To Hell with LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz