Myśl Caroline, myśl.

621 46 2
                                    

-Caroline, Caroline, Caroline....

Właśnie te słowa obudził mnie z trasu w który sama nie wiem jak i kiedy wpadła. Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jednak to nic nie dała, było ciemno. Wszędzie było ciemno. Jedna, jasna smuga świstała oświetlała stary fotel na którym siedział nie kto inny jak Andre. Próbowałam wstać jednak moje dłonie były przykute do krzesła na którym sie znajdowałam. Przełknęłam głośno ślinę i próbowałam wytężyć swój wzrok, słuch aby dostrzec cokolowiek. Jednak na marne.

-Klaus Cie zabije..

Wycharczałam zdając sobie sprawę dopiero teraz jak bardzo chce mi się pić. Odpowiedzą na moje słowa był obłąkany śmiech Mulata.

-Nie zdąży.

-Po co to wszystko?

Zapytałam mrużąc oczy i próbując wyślizgnąć swoje chude dłonie z kajdan.

-Wampiry to śmieci, mordercy, zera. Zabijemy pierwotnych a z nimi całą rase morderców.

-Jest tylko jednej pocisk.

-Wystarczy...

Rzekł pewnie po czym wstał na równe nogi.

-Czemu mnie nie zabijesz?

Zapytałam kiedy usłyszałam skrzypienie podłogi co oznaczało że Andre odchodzi.

-Zginiesz nie bój się o to, jednak jeszcze nie teraz.

Przyznał po czym odszedł zamykając drzwi na pięć zamków. Musiałam coś wymyślić. 

Musiałam dostać się do Klausa, ostrzec go, jego rodzinę. Myśl Caroline, myśl.

Zagłębiłam się w swoje wspomnienia które pomimo czasu wciąż wydawały się takie czyste i klarowne. Odlazłam w nich Bonnie, ona była wiedźmą. Często używała zaklęć. Musiałam znaleźć coś w mojej głowie co mi pomoże. Pustka, nic nie mogłam sobie przypomnieć oprócz Motus czyli zaklęcia które rzucało osobą którą zechciałam. Jednak nie działało na Andre wiec było ono zbyteczne.

Szarpałam się z kajdankami wyczulam że krzesło na którym siedzę jest drewniane. Wiele nie myśląc. Spróbowałam wraz z nim podskoczyć, unieść się. Tak się stało, upadłam jednak krzesło wciąż było całe i nic się nie zmieniło pomimo bólu który wzrósł. Przekręciłam głową próbując odgarnąć włosy z mojej twarzy. W końcu postanowiłam podpalić pokój, piwnice, pomieszczenie w którym się znajdowałam. Ryzykowałam swoją śmierć, mogłam spłonąć żywcem, ale czy miałam wybór? Raczej nie. Przełknęłam głośn śline i zaczęłam szeptać.

-Phasmatus Ignitium Dos Ex Salvo, Phasmatis Ignitium Dos On Salvo.

Powtarzałam to w ciąż coraz głośniej w końcu poczułam dym a na jednej ze drewniej ścian jak zauważyłam dopiero teraz pojawił się płomień. Nie przestawałam.

-Phasmatus Ignitium Dos Ex Salvo, Phasmatis Ignitium Dos On Salvo.

Leżałam na podłodze wciąż czarując. Kiedy płomienie stały się większe rozejrzałam się dookoła. Z całych sił próbowałam się podnieść uderzałam drewnianym krzesłem o podłogę co skutkowało bólem jednak bez skutku.Czułam magie, magie która pochłaniała moje ciało. Nie chciałam przestać, to było cudowne uczucie. Na mojej twarzy pojawi się uśmiech. Już całe pomieszczenie było skąpane  ogniu a ja czułam się tak jak gdybym była w swoim żywiole.

-Fractos!

Krzyknęłam sama nie wiedząc czemu kajdany z moich dłoni momentalnie puściły. Zaskoczona podniosłam się z podłogi. Ogień był coraz bliżej wiele nie myśląc rozejrzałam sie dookoła u góry zobaczyłam klape. Ustałam na krzesło i z całej siły próbowałam ją unieść. Metal był gorący wręcz palił. Jednak w końcu mi się udało, ogień już trawił moje ubrania a ja byłam cała osmolona. Uniosłam klape oparłam sie na dłoniach wciągnęłam się do góry.  Moje serce biło szybko, oddech był płytki a ja zanosiłam się kaszlem. Upadłam na chłodną podłogę i próbowałam zapanować nad swoim organizmem. Ujrzałam drzwi balkonowe, momentalnie wyszłam przez nie, znajdowałam się na pierwszym pietrze. Wskoczyłam na barierkę po czym najwolniej jak potrafiłam przekręciłam się tak aby bez problemu znaleźć się nad barierką nad przepaścią Wisiałam na dłoniach. Zamknełam oczy i puściłam metalowy stelaż. Wylądowałam na chodniku, obraz się rozmył  a ja poczułam ból. To był błąd. Ostanie co widziaałam to prerażenie ludzi kórzy mnie otaczali. Ktoś krzyczał ktoś inny panikował a ja czułam jak z każdą chwilą słabne. Czyżby to byl koniec?

Rozdział krótki wiem, wiem:D

Licze na wzrost waszej aktywności, wciąż zastanawiam się kiedy zakończyć tą historię:D

Wiec jeszcze nic nie jest przesądzone.

Pamiętaj komentujesz, gwiazdkujesz, motywujesz :*









To Hell with LoveWhere stories live. Discover now