2. "Nie wygrasz tej sprawy... "

11.3K 591 223
                                    

- Przejmujesz sprawę zabójstwa - mówi Jasmine, gdy tylko mnie zauważa - masz być za półtora godziny w areszcie śledczym, komisarz będzie na ciebie czekać. Na maila wysłałam ci wszystkie potrzebne informacje i dokumenty - mówi, a ja kiwam głową. Jej profesjonalizm nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, robi wszystko zawsze na czas plus wykonuje o wiele więcej rzeczy niż jest w jej obowiązkach. Jasmine jest strasznie ambitna, niestety z przyczyn mi nieznanych nie udało się jej skończyć studiów prawniczych i pracuje teraz jako moja asystentka, co mi całkowicie pasuje, bo mam mniej obowiązków.

Gdy wchodzę do biura, zrzucam swoją torebkę i marynarkę. Idę do biurka i po włączeniu laptopa siadam na fotelu. Od razu, gdy urządzenie jest gotowe do działania, włączam pocztę. Akt oskarżenia od Jasmine jest na samej górze.

Oskarżam:

Imię i nazwisko : Zayn Jawadd Malik

Data i miejsce urodzenia: 12.01.1989 Bradford, Anglia

Miejsce zamieszkania: Seattle 24th street*

Zawód: nieznany

Powód oskarżenia:
zabójstwo Blair Parker

Dowody: Skazany widział się z pokrzywdzoną kilka godzin przed jej śmiercią. Byli przyjaciółmi.

Czytam wszystko ostrożnie kilka razy, po czym robię szybkie notatki na komputerze i je drukuję, muszę wiedzieć, o co mam go pytać. Siedzę nad nimi jeszcze chwilę, ale potem wstaję z miejsca i idę do Jasmine. Sprawa wydaje się nie być wybitnie trudna, na pewno nie będzie łatwo, ale wyzwania są fajne.

- Czy była już przeprowadzona sekcja zwłok tej kobiety? - pytam się jej.

- Nie wiem, nikt tego nie podaje. A przynajmniej ja nie dostałam takiej wiadomości - tłumaczy powoli - trzymam za ciebie kciuki - dodaje, gdy już mam odchodzić

- Dziękuję - odpowiadam i lekko się uśmiecham. Wchodzę do biura tylko po to, aby wziąć marynarkę oraz torebkę i wychodzę. Żegnam się jeszcze krótkim uśmiechem z Jasmine i mówię jej, żeby poszła do domu. Obie dobrze wiemy, że już tutaj nie wrócę. Rozmowa z moim klientem zajmie minimalnie godzinę, a ja będę miała dosyć, bo te rozmowy nigdy nie są łatwe.

- Przyszłam na rozmowę z Zaynem Malikiem - mówię jednemu z policjantów, kiedy docieram pod areszt - Jestem jego prawnikiem - dodaję, gdy ten zaczyna się na mnie patrzeć, jakbym była z kosmosu.

- Proszę wejść - odpowiada i grzecznie otwiera mi drzwi. Kiwam głową, w geście podziękowania i idę dalej. Korytarz jest mi bardzo dobrze znany, byłam tu wiele razy. Skręcam w boczny korytarz i podchodzę do biurka, za którym siedzi starsza kobieta, widziałam ją tutaj tak wiele razy, że spokojnie rozpoznałabym ją na ulicy.

- Potrzebuję porozmawiać z osobą, która zajmuje się sprawą morderstwa - mówię do niej z lekkim uśmiechem, bo jest naprawdę bardzo sympatyczną osobą.

- To znowu ty - uśmiecha się do mnie w taki sposób, że jej zmarszczki stają się jeszcze bardziej widoczne - trzecie drzwi po lewo - dodaje i wskazuje palcem na korytarz po jej prawej. Uśmiechem się do niej z wdzięczności i idę tam, gdzie mnie pokierowała. Uśmiech to podstawa, wtedy ludzie myślą, że jesteś miła i łatwiej ich podejść.

Podchodzę do odpowiednich drzwi i czytam nazwisko na plakietce

O. Woods

Będzie na pewno ciekawie.

Pukam w drzwi dokładnie trzy razy, a po usłyszeniu zaproszenia wchodzę do środka. Lekko siwy mężczyzna siedzi za biurkiem i przegląda dokumenty.

- Jestem tu w sprawie Zayna, mam być jego prawnikiem - mówię w jego stronę, znam go na tyle dobrze, że wiem o tym, że najbardziej ceni sobie bezpośredniość. Cóż po za tym jest starym zboczeńcem, którego szczerze nienawidzę

- Wiedziałem, że to ty tutaj przyjdziesz - mówi, ignorując moje słowa. Wkurza mnie, bo mnie się nie ignoruje. - Jesteś najlepsza, masz to po tacie - kontynuuje.

- Możemy przejść do konkretów? - pytam, bo naprawdę nie mam ochoty na zbędne dyskusje z nim, a wywlekanie tematu mojego ojca, zdecydowanie nie jest najlepszym pomysłem. Owszem wiele mu zawdzięczam, ale nie mam zamiaru teraz o nim rozmawiać,

- Oczywiście, siadaj - wykonuję jego polecenie i czekam aż zacznie mówić dalej. Specjalnie przeciąga tę chwilę, zawsze to robi - Co chcesz wiedzieć?

- Kiedy i jak zginęła ta dziewczyna? - pytam go.

- Zgon nastąpił wczoraj między 20, a 21. - tłumaczy, ale po tym przerywa. Wyjmuje teczkę i wyciąga z niej kartkę - Ktoś ją zadźgał nożem.

- Są jakieś dowody na to, że to był mój klient?- pytam odbierając od niego kartkę, przeglądam ją uważnie, nie ma tam nic ciekawego, nic czego bym nie wiedziała

- Byli przyjaciółmi, kiedyś parą. Znalazła nowego mężczyznę, mógł być zazdrosny - mówi, ale wiem, że sam nie jest pewny swoich słów. Miałam Woodsa za większego profesjonalistę.

- Dowody rzeczowe. - mówię tym samym zimnym tonem, co zawsze. Nie znoszę, gdy ktoś od razu nie daje mi konkretów, to pieprzona podstawa.

- Nie ma ich na razie. - odpowiada, jest prawie tak samo zirytowany jak ja.

- To może bardziej się postarajcie. - proponuje mu, mimo że dokładnie wiem o tym, że zirytuje go to.

- Robimy co w naszej mocy - zaczyna się bronić, prawda jest inna i obydwoje o tym wiemy, znaleźli kogoś i nie mają zamiaru dalej szukać, ale ja nie mam zamiaru odpuścić.

- Nieważne, co jeszcze wiesz?

- Była ubrana w sukienkę, mogła iść na randkę, ale Malik się o tym dowiedział i rozkazał jej nie iść, ona się nie zgodziła i ją zabił.

- I to wszystko na co wpadłeś? - unoszę brwi, bo podobno jest najlepszy w swoim fachu, a jedyne co teraz zrobił to snucie jakiś podejrzeń.

- Czekamy na sekcje zwłok - tłumaczy się po raz kolejny dzisiaj.

- Macie jakichś świadków? - pytam.

- Kilku, ale jeszcze nie są przesłuchani. - mówi.

- Mozolnie wam to idzie. Wiesz, że nie możesz go trzymać w areszcie, póki nie masz dowodów. - mówię, gdy wstaję.

- Mam dowody - broni się chociaż dokładnie wie, że nie jest to prawdą i próbuje udawać, że wszystko jest w porządku.

- To są tylko przypuszczenia - przewracam oczami, bo naprawdę nie musi mnie okłamywać. - A teraz chcę porozmawiać z moim klientem.

- Jasne - uśmiecha się szyderczo, a potem sięga po mikrofon - Steve, przygotuj Malika. Przyszedł jego prawnik.

- Dziękuję i na przyszłość radzę lepiej działać. - już mam wychodzić, kiedy zatrzymuję mnie jego głos.

- Nie wygrasz tej sprawy Williams, nie dasz rady. - mówi pewnie.

- Wiem, co mam robić i jak działać. W przeciwieństwie do ciebie - odpowiadam i wychodzę. Specjalnie trzaskam drzwiami, bo facet jest naprawdę irytujący.

* nie jestem pewna, czy istnieje ta ulica w Seattle, wymyśliłam ją

lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now