57. "Wyglądasz pięknie."

5.1K 306 19
                                    

Dzień wielkiego bankietu nastąpił szybko, powiedziałabym nawet, że za szybko. Nie jestem na to gotowa. Świadomość, że mam przejąć całą kancelarię w swoje ręce mnie dobija. Dojdzie mi o wiele więcej obowiązków, z czego w ogóle nie jestem osobiście zadowolona. Oznacza to dla mnie wiele niekorzyści na przykład więcej pracy, co niesie za sobą o wiele mniej życia prywatnego. Jedynym aspektem, który wydaje się względnie dobry, jest to, że obowiązki będę mieć podzielone z bratem. Chociaż nawet wspólne utrzymanie tak wielkiej kancelarii prawie graniczy z cudem.

Wczoraj udało mi się wysłać pozew do sądu w imieniu Zayna. Odpowiedź na szczęście przyszła jeszcze tego samego dnia, oficjalnie został wyznaczony termin rozprawy. Za niecałe dwa tygodnie w poniedziałek Zayn musi się stawić w sądzie, gdzie złoży swoje zeznania i zostanie przesłuchany w sprawie przeciwko Woods'owi. Oczywiście w tym wszystkim będę mu towarzyszyć ja, co jak sam twierdzi jest jedynym powodem, dla którego zdecydował się pozwać Woodsa. Obiecałam mu, że go nie zostawię i tej obietnicy dokonam. Doprowadzę tę sprawę do końca, choćby miałaby być ostatnim, co zrobię w życiu.

Swoje przygotowania do bankietu zaczynam ponad trzy godziny wcześniej, co wcale nie jest dziwne, zważając na to, że to ważna okazja i wypada mi wyglądać idealnie. Wchodząc pod prysznic, dokładnie planuje, co muszę jeszcze zrobić i ile czasu powinno mi to zająć.

Równo pięćdziesiąt minut przed bankietem jestem gotowa. Moje włosy są zakręcone i ułożone tak, aby jakoś wyglądały. Mam na sobie czarną suknię do ziemi z wycięciem na nodze, dosyć dużym dekoltem i wyciętymi plecami. Dobrałam do tego czarne szpilki z czerwoną podeszwą i srebrną biżuterię. Jestem zadowolona z efektu końcowego. Wyglądam naprawdę dobrze, nawet mój makijaż wyszedł prawie idealnie. Ostatnie poprawki przerywa mi dźwięk dzwonka. Krzyczę jedynie, że jest otwarte i ma wejść, gdyż wiem, że zapewne jest to Zayn.

- Hej. – słyszę jego głos. Odwracam się w jego stronę, aby zobaczyć jak wygląda, bo jestem tego naprawdę ciekawa. Ma na sobie idealnie dopasowany czarny garnitur, w którym wygląda co najmniej pięknie. – Wow, wyglądasz pięknie.

- Dziękuję, ty także. – mówię, co jest całkowitą prawdą. Mogłabym teraz patrzeć na niego cały czas.

- Jesteś już gotowa?- pyta, na co kiwam głową i mówię, że jedynie pójdę jeszcze po torebkę. Razem wychodzimy z mieszkania. Taksówka, którą zamówiłam kilka minut temu już stoi i na nas czeka. Zayn przepuszcza mnie w drzwiach, co jest całkowicie urocze.

Całą drogę spędzamy na rozmawianiu o tym, jak zapewne ten bankiet będzie drętwy. Cóż obydwoje nie mamy zbytniej ochoty tam być. Więc gdy taksówka staje przed hotelem, wzdychamy ciężko, a potem w zwolnionym tempie opuszczamy taksówkę. Gdy tylko znajdujemy się na chodniku, taksówka odjeżdża, a Zayn łapie mnie za rękę i uśmiecha się do mnie z góry. W jednej chwili stwierdzam, że nie może być aż tak źle dopóki Zayn będzie przy mnie.

- Idziemy? - pyta mnie. Ma teraz na twarzy ten ironiczny uśmiech, który oznacza, że przyłapał mnie na gapieniu się. Po prostu świetnie.

- Chyba nie mamy wyboru. - odpowiadam mu, z czym się zajmujesz zgadza, kiwając głową.

Powolnym krokiem idziemy do środka. Do rozpoczęcia bankietu zostało nam jeszcze około dwudziestu minut, co oznacza, że wcale nie musimy się spieszyć. Chociaż znając życie, moja mama zapewne teraz przeżywa to, że się spóźnię, bo według niej wszędzie powinnam przychodzić przed czasem, dzięki czemu będę bardziej przygotowana.

Wchodząc do środka, pierwsze co zauważam to kelner trzymający tackę z lampkami szampana. Zarówno ja jak i Zayn bierzemy po jednej. Jest to prawdopodobnie jedyna ilość alkoholu, jaką dzisiaj wypiję.

lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now