41."[... ] Biedactwo się zakochało."

5.3K 352 48
                                    

Stoję pod aresztem, próbując unormować swój oddech. Nigdy tak się nie denerwowałam na myśl, że zaraz będę w tym miejscu. Ale sam fakt, że Zayn tam jest i nie wiem, jak zareaguje na mój widok, sprawia, że jestem podwójnie zestresowana.

Mijam ochroniarza, który nawet nie próbuje mnie zatrzymać i się wylegitymować. Wchodzę do środka i od razu kieruję się do biura Woods'a. Chociaż nie mam najmniejszej ochoty na spotkanie z nim, muszę to zrobić. Niestety. Pukam w powłokę drzwi, ale nie czekam na pozwolenie wejścia. Po prostu to robię.

- Spodziewałem się ciebie trochę wcześniej, nie spieszyło ci się do swojego kochanka. - mówi Woods, gdy tylko wchodzę. Przewracam oczami na niego i muszę zagryźć wnętrze policzka, aby nie powiedzieć mu czegoś niemiłego.

- Miałam ważną sprawę do załatwienia. - odpowiadam spokojnie i siadam na przeciwko niego. Patrzę przez  chwilę na niego, ale ironiczny uśmiech na jego twarzy prawie doprowadza mnie do wymiotów.

- Nie sądziłem, że coś może być ważniejszego od Malika.

- Jaką masz pewność, że nie załatwiałam sprawy związanej z nim?

Przed przyjazdem do aresztu faktycznie byłam w prokuraturze, aby złożyć oficjalne pismo o oddalenie Woods'a od sprawy. Co jak się okazało, jest bardzo możliwe.

- Nic już nie możesz zrobić. On jest winny.

- Jakiś dowód, oprócz tego, który ewidentnie wskazuje na jego niewinność?

- Narzędzie zbrodni. - odpowiada pewny siebie. Patrzę na niego, z wysoko podniesionymi brwiami. Chcę, żeby miał wrażenie, że jest idiotą, bo nim jest.

- Mogę je zobaczyć? - pytam. W międzyczasie siadam wygodniej na fotelu i przybliżam do niego. 

- Jeszcze go nie znaleźliśmy.

-  Czyli masz nieistniejący dowód. Twoja głupota chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, jakim cudem jesteś tak wysoko postawionym policjantem?

Nie odpowiada mi. Jest zdenerwowany, cała jego twarz jest czerwona, a ręce zaciskają się w pięści.

- Nie umiesz dopuścić do siebie myśli, że to właśnie Malik ją zabił. Biedactwo się zakochało. - kpi ze mnie.

Naprawdę staram się ignorować jego słowa. Wiem, że nie mówi prawdy i nie mam siły się z nim o to kłócić. Jedyne co tak naprawdę mi pozostaje to nadzieja na to, że jak najszybciej oddalą go od całej tej sprawy. Nie mam siły na użeranie się z nim. Każdy ma swoje granice, a on ewidentnie przekracza moje.

- Więc powiedz mi jak twój synek, myślisz, że długo dasz radę utrzymać go na wolności? - pytam.

- Niby czemu miałbym go nie utrzymać na wolności? - uśmiecham się lekko do niego i nachylam w jego stronę.

- Bo jest zabójcą. - Mówię, patrząc mu prosto w oczy. Woods stara się nie przerywać kontaktu wzrokowego, ale jest zbyt zdenerwowany.

- Nie jest.

- Obydwoje wiemy, że jest. - stwierdzam, po czym gwałtownie się od niego odsuwam. - No, a teraz załatw mi widzenie z Zaynem.

Wychodzę z biura, upewniam się przy tym, że drzwi mocno trzasną. To taki mały dodatek na zdenerwowanie Woods'a. Wchodząc na salę widzeń, mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to podekscytowanie, ale jestem też trochę poddenerwowana.

Zayn siedzi przy jednym ze stolików. Ma głowę spuszczoną na dół, włosy w nieładzie i strasznie podkrążone oczy. Gdy unosi swój wzrok  i teraz patrzy idealnie na mnie, jest zdziwiony.

-  Dzień dobry. - mówię w jego stronę, siadając na przeciwko niego na krześle.

- Cześć. - odpowiada. - myślałem, że już nigdy więcej się nie spotkamy.

- Cóż ja też tak myślałam, ale niestety nie udało mi się oddać sprawy innemu prawnikowi, ale jeśli chcesz zawsze możesz zrezygnować z usług mojej kancelarii. Ale na tym spotkaniu muszę być jeszcze ja.

- Przemyśle twoją propozycje. Jaka jest szansa, że stąd wyjdę?

- Na razie nie ma żadnej, musisz być cierpliwy.

- Łatwo ci powiedzieć, bo to nie ty musisz siedzieć za coś, czego nie zrobiłaś.

- Tak, wiem, ale ty też nie możesz być zbyt nerwowy. Stwierdzą ci jakieś problemy z głową i będziesz z góry uznany za winnego, ale nie będziesz siedział w więzieniu, tylko w psychiatryku.

- Martwisz się o mnie?

- Nie wymyślaj sobie. Jesteś moim klientem. Zależy mi tylko na pracy i na wygranej sprawie. To dosyć dobra wizytówka dla mnie. Sam ty mnie nie obchodzisz.

Tak wiem słaby rozdział. W ostatniej chwili zmieniłam trochę jego treść, więc nie zdążyłam dodać nic przed północą. Miałam dzień pełen dobrych wrażeń i poznawałam się z moją nową klasą, więc musicie mi wybaczyć.

To co kiedy chcecie następny?

lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now