18. "Świętuję wolność."

7.4K 414 13
                                    

Klub w którym jesteśmy, z pewnością nie należy do tych drogich, bez obrazy ma swój klimat i wszystko tu wydaje się być naprawdę fajne, ale w Seattle na pewno są bardziej ekskluzywne kluby.

- Chodźmy zamówić coś do picia.- Nagle przy mnie pojawia się William, uśmiecham się do niego ciepło i kiwam głową. Wszystko tutaj jest mniej słyszalne przez głośną muzykę, ale nie jest źle.

- Co chesz?-Pyta mnie po chwili, a ja patrzę na menu. Wybór wszystkich drinków jest co najmniej ogromny i zdecydowanie się na jeden jest trudne.

- Indian summer- czytam nazwę, która jakoś najbardziej mi wpadła w oko.

- Okej.- uśmiecha się do mnie, a następnie zamawia to, o co poprosiłam. Barman stawia przed nami zamówione napoje po krótkiej chwili. Biorę do ręki drinka i wypijam ponad połowę.

-Chodź zatańczyć!- William krzyczy na moje ucho, co jest odrobinę zbyt głośne, ale postanawiam tego nie skomentować w żaden sposób, bo on i tak tego nie zrozumie.

- Prowadź.- mówię w jego stronę. Jeszcze nim zdąży wziąć mnie za rękę, wypijam resztę mojego drinka. Podaje moją rękę chłopakowi, a on mnie ciągnie na sam środek parkietu. Zaczynamy ze sobą tańczyć, zupełnie tak jak za dawnych czasów: spontanicznie, pojebanie, nienormalnie, w pewnym momencie nawet erotycznie. Zupełnie jak w czasie studiów.

- Jakaś laska od kilku minut obczaja mój tyłek, sprawdź, czy jest ładna- krzyczy do mojego ucha, ja kiwam głową i obracam się tak, żeby mieć widok na dziewczynę, którą wskazał mi palcem. Przyglądam jej się przez dobrą chwilę, co nie jest wcale subtelne i myślę, że domyśliła, bo nagle przestaje się przyglądać Willowi.

- Ujdzie, możesz lecieć na podryw- odpowiadam mu, a on kiwa głową, po czym dosyć mocno klepie mnie w tyłek i odchodzi w jej stronę. Mój wzrok rejestruje jedynie jak do niej podchodzi i uśmiecha się w ten flircisarski sposób. Prycham dosyć głośno i kręcę głową. Postanawiam odejść w stronę baru, aby wypić jeszcze jednego drinka. Wdrapuję się na stołek barowy i uśmiecham do barmana, który także to robi. Po tym jak mówię mu, co chcę on zapewnia, że zaraz to zrobi i odchodzi.

- Proszę bardzo, kogo my tu mamy.- Mówi ktoś, a ja wiem, że doskonale zdaję sobie sprawę, że znam ten głos, ale jakoś nie mam ochoty, żeby stanąć z nim twarzą w twarz i dlatego siedzę niewzruszona. W między czasie barman przynosi mojego drinka i puszcza mi oczko, a ja uśmiecham się lekko w jego stronę. Jest słodki. Nie do końca w moim typie, ale nadal słodki. Jest blondynem o niebieskich oczach. Osobiście preferuję facetów takich jak Zayn, który właśnie teraz przygląda mi się z tym cwaniackim usnieszkiem, który jest dla niego bardzo charakterystyczny. Nawet nie muszę na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że właśnie teraz to robi.

-Co tam Zayn?-Pytam, bo w końcu i tak bym musiała się do niego odezwać.

- Świętuję wolność - odpowiada i siada blisko mnie. Odrobinę za blisko, ale kto by zwrócił na to uwagę. Ja na pewno, ale nie teraz i nie w tym stanie.

- Nie wiadomo, ile ci jej zostało- stwierdzam i wzruszam ramionami, pozostaję obojętna, podczas gdy on marszczy brwi i patrzy na mnie wyczekująco.

-Co masz na myśli?- pyta.

- Nie ważne- odpowiadam mu, zdając sobie sprawę, że to nie jest rozmowa na teraz i nie mogę mu tego powiedzieć tutaj.

- Właśnie, że ważne.

- Jutro ci powiem.

- Czyli zapraszasz mnie jutro na randkę?

- Właśnie to robię.- mówię w jego stronę, barman w tym czasie zdążył przynieść mi drugiego drinka, którego także wypiłam- Chyba

- Okej zgadzam się, jestem cały twój. A teraz wypijmy za wszystko- I to właśnie robimy, pijemy, potem tańczymy, co jest bardziej jak seks w ubraniach. Cóż ta noc z pewnością jest dziwna. Przeczucie, że to dopiero początek i wydarzy się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała, jest zbyt silne.

Przeciągam akcję. Kolejny dodam chyba jutro albo w weekend i cóż mam nadzieje, że mi to wyjdzie.

Piszcie czy wam się podoba i co sądzicie. Jakieś teorie?

lawyer 》Zayn MalikDonde viven las historias. Descúbrelo ahora