51. "To gdzie jedziemy?"

5.2K 372 18
                                    

- Starczy ci pół godziny? - pyta Zayn, kiedy stoimy już pod moim mieszkaniem. Kiwam głową i wychodzę z samochodu. Malik podąża za mną.

Wspólnie wchodzimy do mojego mieszkania. Pokazuję Zaynowi drogę do salonu, gdzie od razu się udaje. Ja natomiast idę do swojej sypialni. Szybko ściągam z siebie ciuchy, po czym ubieram się tak, żeby było wygodnie. Mężczyzna sam kazał mi się tak ubrać, więc okazjonalnie go posłuchałam. Całość zajmuje mi mniej niż dziesięć minut, z czego jestem dumna.

- Jestem gotowa. - mówię do Zayna, wychodząc ze swojej sypialni. Zastaję go w salonie, oglądającego zdjęcia. Jest tym bardzo pochłonięty i uśmiecha się pod nosem. Podchodzę do niego, aby zobaczyć fotografię, której teraz się przygląda. Jestem tam ja z bratem rok temu na wigilii, stoimy przytuleni do siebie.

- Jesteście bardzo podobni do siebie.- stwierdza po dłuższym czasie.

- Tak to prawda, obydwoje jesteśmy bardziej podobni do taty z wyglądu jak i charakteru. - tłumaczę mu, chociaż pewnie go i tak to nie interesuje. Zayn odwraca się do w moją stronę i mierzy mnie wzrokiem. Przez chwilę zagapiam się w jego oczy.

Są takie piękne. Kolor to coś jakby karmel lub brąz. Do tego ma tak strasznie długie rzęsy. Przysięgam, że nigdy nie widziałam w połowie tak pięknych oczu. Mogłabym patrzeć w nie godzinami i nigdy nie znudziłoby mi się to.

- Idziemy? - pyta Zayn. Tak bardzo zagapiłam się w jego oczy, że nawet nie wiem, ile minęło czasu. Przymykam na chwilę powieki, po czym je otwieram i kiwam głową. Potrzebowałam lekkiego otrzeźwienia.

Nie wiem, co się ze mną dzieję, ale coraz ciężej jest mi myśleć racjonalnie przy Zaynie. Jestem w nim coraz bardziej zauroczona i to zaczyna mnie szczerze przerażać.

- Panie przodem. - przepuszcza mnie w drzwiach, kłaniając się przy tym. Uśmiecham się na jego gest, bo jest teraz naprawdę słodki.

Razem wchodzimy do środka jego samochodu, Zayn oczywiście otwiera mi drzwi, a ja nie mogę nic poradzić na to, że jestem zdziwiona jego zachowaniem. Zayn raczej nigdy nie był aż tak szarmancki jak dzisiaj.

- To gdzie jedziemy? - pytam go, gdy siedzimy już w aucie.

- Niech to zostanie niespodzianką. – odpowiada jedynie, na co przewracam oczami.

- Nie możesz mi tego po prostu powiedzieć?

- Okej, to może być dla ciebie wielkim szokiem, ale niespodzianki polegają na tym, że nie wiesz, co cię spotka lub co dostaniesz. Więc po prostu zamilcz i ciesz się z randki.

Postanawiam mu na to nie odpowiedzieć. Odwracam głowę w stronę okna i zaczynam przyglądać się widokom, które mijamy. Kojarzę tą drogę, prowadzi za miasto. Gdzieś daleko w mojej głowie pojawia się myśl, że może chcieć coś mi zrobić, ale to Zayn on raczej nie skrzywdziłby nawet muchy.

Na miejscu jesteśmy około pół godziny później, jak się okazało stoimy na parkingu koło jakiegoś jeziora. Rozglądam się po okolicy, jest tu naprawdę ładnie. Przed jeziorem jest mała plaża, za którą mieści się kawałek trawy, na której zapewne usiądziemy. W czasie kiedy ja podziwiam widoki, Zayn wyciąga z bagażnika koszyk i koc. Zamyka swój samochód i wspólnie idziemy bliżej wody.

- Dzisiaj jest noc spadających gwiazd, więc pomyślałem, że fajnie byłoby tutaj przyjechać i razem je pooglądać. – mówi Zayn, co wprawia mnie w lekkie osłupienie. Zawsze marzyłam o takiej randce. Tylko ja i facet mojego życia razem wpatrując się w gwiazdy nocą. Randka idealna.

- Dziękuję ci, jestem w szoku. To coś czego się nie spodziewałam. – oznajmiam mu, na co się uśmiecha i wysyła mi całusa w powietrzu.

- Nie ma sprawy kochanie. – puszcza mi oczko i siada na kocu, który przed chwilą rozłożył. Siadam obok niego i patrzę jak wyciąga jedzenie z koszyka.

- Mam jedzenie. Powiedziałbym, że sam robiłem, ale nie robiłem. Kupiłem w jakiejś restauracji. Mam nadzieję, że będzie dobre. – podaje mi jedno pudełko, za co uśmiecham się do niego.

Posiłek zjedliśmy w ciszy. Teraz leżę wtulona do jego boku, Zayn rysuje wzorki na moim ramieniu, co swoją drogą jest bardzo przyjemne. Razem szukamy spadających gwiazd, rozmawiając przy tym na różne tematy.

- Tam jest. – Zayn wskazuje ręką na spadającą gwiazdę. Patrzę w tamtym kierunku. – Szybko, pomyśl jakieś życzenie.

Żeby już zawsze było tak, jak jest teraz.

Mamy to. Bardzo wam dziękuję za to, że zgodziliście się na moją propozycję.

Do jutra i dobranoc.

lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now