35. "Hej kochanie..."

6.1K 333 19
                                    

Postanawiam w żaden sposób nie komentować jego słów. Wiem, że zacząłby wtedy dyskusje na temat seksu, mówiłby o tym, że to jest nam potrzebne do zrelaksowania się i innych niezwykle ważnych rzeczy. Resztę drogi do samochodu przebywamy w ciszy. Zayn ma głupi uśmieszek, bo oczywistym jest, że słyszało go dużo osób. Było przy nas dosyć dużo ludzi, co pewnie tylko podsyciło chęć Zayna do powiedzenia tych słów. Dwie kobiety nawet posłały nam karcące spojrzenia. Otwieram pojazd autopilotem i razem z moim towarzyszem, który swoją drogą nadal nie wiem skąd się tutaj wziął, bo argument z prezerwatywami zdecydowanie nie jest przekonujący, zaczynamy pakować zakupy do bagażnika?

- Spędziłaś cały dzień na zakupach? – pyta Zayn wskazując na torby z ciuchami, oczywiście jego pytanie jest prześmiewcze.

Jednym z jego dziwnych nawyków jest właśnie trochę lekceważąca postawa, którą stara się przybrać, co nawet mu dobrze wychodzi. Używa do tego mimiki twarzy na przykład są to ironiczne, uśmiechy, uniesione brwi. Zazwyczaj też mówi z kpiną, prycha pod nosem. I to wszystko może wydawać się bardzo prawdopodobne, wygląda wtedy tak jak chce, ale jest jedna luka, która jak dla mnie zdradza wszystkie jego czyny i zamiary. Jego oczy, co w sumie może wydawać się lekko nieprawdopodobne, ale mam zasadę patrzenia się ludziom właśnie w oczy podczas rozmowy. To właśnie z nich można przeczytać wiele. Zayna nie dość, że są niebywale piękne to jeszcze są dosyć łatwe w odczytaniu. Dla przykładu w tej chwili są bardzo wesołe i świecą się w nich jakieś ogniki.

- Prawie – odpowiadam mu zgodnie z prawdą. Szczerze jestem zmęczona, moje nogi bolą od nadmiernego ruchu dzisiaj. Wiele razy miałam ubrane przez cały dzień szpilki i to nawet po tym nie czułam takiego bólu. Zdecydowanie nie przepadam za ruszaniem się.

- Więc kupiłaś jakąś seksowną bieliznę.

Czemu nie jestem zdziwiona, słysząc to?

Przewracam oczami i kręcę głową, starając się nie zaśmiać. Ale Zayn widzi uśmiech majaczący na mojej twarzy i strzela mi spojrzenie.

- Nie kupiłam. – kłamię.

- Wiem, że kupiłaś.

- Niby skąd? – prycham i splatam ręce pod pachami, co sprawia, że Zayna wzrok ląduje na moich cyckach.

Mam ochotę przybić sobie piątkę, bo rano ubrałam luźną bluzkę z naprawdę małym dekoltem, dzięki czemu Zayn tak właściwie nie może prawie wcale patrzeć na moje piersi. Nie żeby mu to jakoś przeszkadzało w wgapianiu się w to właśnie miejsce, ale teraz przynajmniej ma ograniczoną widoczność.

- Z jednej z twoich reklamówek wystaje stanik. – mówi i wskazuje palcem. Patrzę w tamtą stronę, a gdy zauważam wskazywaną rzecz moje oczy rozszerzają się. Zayn jakby na potwierdzenie swoich słów wyciąga część bielizny i zaczyna okręcać wokół swojego palca.

W tej właśnie chwili mam ochotę go zabić. Naprawdę. Na parkingu oprócz nas stoi jeszcze dwóch facetów i jestem niemal pewna, że oni teraz mogą zobaczyć moją bieliznę, co jest dla mnie niekomfortowe i żenujące. Zayn jest całkiem czymś innym. On osobiście rozerwał mi jedne majtki. Więc fakt, że zobaczył mój biustonosz nie robi na mnie prawie wcale wrażenia. Chociaż patrząc na to, że jest to sama koronka, może być to dla mnie niezręczne. Ale biorąc ją w ręce w MIEJSCU PUBLICZNYM całkowicie przesadził. Patrzę na niego z mordem w oczach, ale na niego to jakoś nie działa, bo nadal trzyma go w ręce z uśmieszkiem.

- Przestań. – warczę w jego stronę, na szczęście moje i jego przestaje machać ręką. – To wcale nie jest zabawne.

- Masz rację, ale naprawdę mi się podoba, co powiesz na mały pokaz tylko dla mnie.

Prycham i wyszarpuję mu z ręki bieliznę, wkładam ją z powrotem do torby w bagażniku, który zaraz potem zamykam. Przez ten cały czas nawet na moment nie patrzę na Zayna, w przeciwieństwie do niego, bo jego wzrok właściwie teraz wypala dziurę we mnie.

- Hej kochanie, nie dąsaj się. - mówi Zayn podchodząc do mnie i łapiąc mnie za policzki. Patrzę na niego przez chwilę. Po czym przewracam oczami i próbuje się mu wyrwać, ale wtedy on mocniej przysuwa się do mnie i teraz praktycznie jestem bez możliwości odejścia mu. To trochę irytujące, bo naprawdę przesadził i chcę mu właśnie teraz okazać swoją złość, ale on mi to jakby trochę utrudnia, bo jest zupełnie słodki, trzymając mnie za policzki i mając te błyszczące oczy.

- Zostaw mnie, muszę odstawić wózek. - odsuwam się od niego.

Postanawiam grać twardą i udawać obrażoną, chociaż właściwie to trochę taka jestem, naprawdę chcę od niego właśnie teraz usłyszeć przepraszam, myślę, że to mogłoby mnie naprawdę rozczulić.

- Uśmiechnij się do mnie. - mówi Zayn, co w jakiś sposób jest nawet słodkie. Spełniam jego prośbę dając mu najbardziej sztuczny uśmiech na jaki mnie stać.

Zayn także się uśmiecha, co w jego przypadku akurat jest całkowicie szczere i składa na moich ustach mokry pocałunek. Najpierw jeden, potem drugi, trzeci i czwarty. Piąty jest czymś więcej niż tylko musnięciem, ponieważ wtedy postanawia to pogłębić i zaczyna mnie właściwie całować. Naprawdę staram się nie oddać mu tego i pozostać twardą, ale jego usta na moich są zupełnie cudowne.

- Naprawdę muszę iść odstawić wózek, ludzie się gapią. - mówię, odsuwając się od Zayna, na potwierdzenie swoich słów kiwam głową w stronę tych samych dwóch mężczyzn. Zayn patrzy na nich przez chwilę po czym pokazuje im środkowy palec. Upominam go, tłumacząc, że to niegrzeczne, mimo że to jest właśnie ta sama czynność, którą chciałam wykonać.

- Okej, daj mi klucze.

Daję mu je bez zająknięcia. Dopiero później uświadamiam sobie, że wypadałoby zapytać, po co są mu one.

- Po co ci one?

- Chcę prowadzić twój samochód. Nie oszukujmy się, ale tak będzie lepiej. Prowadzenie auta nie jest twoją najmocniejszą stroną. - tłumaczy Zayn. Zdecydowanie ma rację, ale i tak mu tego nie przyznam.

-Nie jestem w tym aż taka zła - odpowiadam, chociaż obydwoje znamy prawdę.

- Dosłownie postawiłaś samochód na dwóch miejscach parkingowych.

Pokazuje na sposób zaparkowania mojego samochodu, faktycznie stoi na dwóch miejscach. Ale to dlatego, że ten obok mnie także stanął źle.

- Tak, ale to nie jest jakby moja wina.

Zayn posyła mi spojrzenie typu "serio, kogo ty próbujesz oszukać?", więc się zamykam. Już mam odchodzić, aby odprowadzić wózek, ale ubiega mnie w tym czyjś głos.

- Proszę bardzo, kogo my tu mamy?

Jak myślicie kto ich zobaczył i czy oni w ogóle kiedyś pojadą do tego mieszkania? 


lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now