23." To popierdolone."

7K 364 15
                                    

Gdy kończę pracę, jest już dosyć długo po osiemnstej. Na całe szczęście mogę już wrócić do domu, bo jestem naprawdę zmęczona. Rozprawy sądowe są zdecydowanie najgorszą rzeczą w całej pracy prawnika. Wchodząc do mojego mieszkania, czuję zapach kurczaka, co bardzo zaczyna działać na moje zmysły i mój brzuch się zaczyna domagać jedzenia.

- Co masz dobrego?- Pytam brata, wchodząc do kuchni. Chłopak chyba nie słyszał mojego wejścia i teraz po tym jak upuścił łyżkę, patrzy na mnie z wyrzutem.

- Naprawdę musiałaś?- pyta, na co wzruszam ramionami. Nie wiem, o co mu chodzi. Przecież weszłam jedynie do mojego domu.

- Co?

- Wystraszyłaś mnie.- mówi. Przewracam oczami na jego pretensjonalny ton. Powinien przestać zachowywać się jak dziecko, jest nie wiele młodszy ode mnie. Nie żebym w jego wieku była jakoś bardzo dojrzała.

- To co zrobiłeś do jedzenia?

- Kurczak z ryżem.- Odpowiada i w tym momencie kładzie na stół danie. Uśmiecham się lekko i siadam, aby zacząć jeść.

Po skończonym posiłku, jestem tak najedzona, że mam wrażenie, że guzik w moich spodniach zaraz wystrzeli.

- Kiedy nauczyłeś się gotować?- Pytam, zabierając nasze talerze i wkładając je do zmywarki.

- Od zawsze umiałem- Prycha.

- Jasne- mówię. Przypominam sobie, jak raz prawie spalił kuchnię.

- Twierdzisz, że to nieprawda?- Pyta, a ja mimo że nie widzę jego, mogę się założyć, że ma uniesione brwi i ręce na biodrach. Znam go na tyle dobrze, w końcu jakby nie było, jesteśmy rodzeństwem.

- Tak- Odpowiadam, a on wzrusza ramionami.

- Kupiłem w pobliskiej knajpie.

- Oczywiście, że kupiłeś- przewracam oczami. To jest tak bardzo w jego stylu. Zawieszam na chwile na nim swój wzrok, wygląda na zmęczonego. Cóż na tym etapie studiów, co on teraz jest, byłam w stanie wypić więcej kawy niż to normalne.

- Ale przyznaj, że ci smakowało. - Mówi, siadając na jednym z krzeseł.

- Ujdzie. - Stwierdzam i powtarzam jego ruch. Szykuje się rozmowa i dobrze o tym wiemy.- Mów wszystko.

Josh wzdycha ciężko. Siada prosto na krześle, bierze kilka wdechów, a wszystko to pod moim czujnym spojrzeniem. Nie mam zamiaru odpuścić mu tej rozmowy. Przyjechał do Seattle, co kazał mi pozostawić w tajemnicy przed rodzicami. To z całą pewnością nie jest normalne, nie w jego stylu. Jako dzieci bardzo byliśmy z nimi związani, myślę, że w pewien sposób nadal tak jest. Zawsze wiedziałam, że mogę mamie powiedzieć wszystko. Cóż mój kontakt z nimi bardzo się pogorszył w czasie studiów, zrobiłam wtedy kilka złych rzeczy, czego szczerze się wstydzę i nie mam zamiaru do tego wracać.

- Okej, ale postaraj się mi nie przerywać i nie krzyczeć.

-Nie ma sprawy - Mówię i czekam aż on coś zacznie mówić, jaki jest jego cel wizyty tutaj.

- Myślę, żeby rzucić studia.- W końcu udaje się mu coś powiedzieć, co sprawia, że prawie spadam z krzesła. Bo nie ma mowy, żeby rzucił studia miesiąc przed końcem.

- Został ci dokładnie miesiąc. Za dwa tygodnie się bronisz. To naprawdę nie ma sensu.

- Wiem, ale nie chcę być prawnikiem. To nie jest to, co mnie kręci.

-I nie zauważyłeś tego wcześniej.

- Nie chciałem zawieść taty. Na razie mam w planach nie robić aplikacji. Nie wiem może pójdę na inny kierunek.

- Na jaki?

- Nie wiem- Wzrusza ramionami.

-Czekaj jedyne, co wiesz to, że nie chcesz być prawnikiem. Nie wiesz, kim chcesz być, ale rzucasz studia i będziesz nadal żył na utrzymaniu rodziców.

- Coś w tym stylu.

- To popierdolone. - Stwierdzam, a on wzrusza ramionami.

-Nie wiem, czy rzucę studia.

- Cóż mam nadzieję, że dobrze wybierzesz.

Rozmawiam z Joshem jeszcze przez chwilę. Opowiada mi o życiu i o jakiejś dziewczynie, która podobno jest na maksa ładna i fajna. W końcu mój brat stwierdza, że idzie obejrzeć jakiś film, a ja siadam do papierów. Mam do nadrobienia trochę rzeczy.

Mój telefon wyrywa mnie z kart jednej ze spraw. Marszczę brwi na nieznany numer, ale i tak odbieram.

- Cześć- Mówi ktoś. Od razu poznaje głos. Jest dosyć charekterystyczny i od paru dni przyprawia mnie o ciarki na całym ciele.

- Hej Zayn.

- Dzwonie, aby zaprosić Cię na kawę jutro.

- Nie wiem, czy mam czas. - Odpowiadam, co w sumie jest prawdą, bo mam dużo pracy

-Jasne, że masz. Będę o 17 pod twoją kancelarią.

Moje ferie się kończą i jestem załamana.
Nie udało wam się z komentarzami, ale i tak postaram się zrobić jakiś maraton (nic nie obiecuje)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Następny w piątek albo sobotę.






lawyer 》Zayn MalikWhere stories live. Discover now