Rozdział 57

580 41 4
                                    

Przede mną stała jakaś kobieta, której nigdy na oczy nie widziałam. Była ruda i miała zielone oczy...

-Wypuść mnie!

-Niby z jakiej to okazji? Trafisz do Czarnego Pana!

To mówiąc kopnęła mnie z całej siły w brzuch. Ból, który poczułam był bardzo silny ale nie dałam jej tej satysfakcji i nawet się nie poruszyłam.

-A teraz żegnam.

To mówiąc zatrzasnęła drzwi zostawiajac mnie w ciemnościach.
Żałuje tego, że się oddaliłam od Hagrida... Żałuje, że nie zostałam z nim tylko skręciłam w tą ścieżkę... A teraz jestem tu sama... W tej dziurze. Marznę i nikt mi już nie pomoże...

-Panie... Ona mówi, że pan ją zna...

Spojrzałam na Czarnego Pana, który patrzył na mnie z niedowierzaniem.

-Lestrange?

To fakt... Pare razy dostałam pięścią w twarz... Więc mogłam trochę się zmienić.

-Zna ją pan?

-Wy durnie! Idioci! Pożałujecie tego.

Jego krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu.

~~~~

Co się dalej wydarzy? 😉 Jak sądzicie? 😊

Piszcie komentarze! ❤️

~Black~

Panna Lestrange Where stories live. Discover now