C z t e r y

12K 455 84
                                    

Kiedy odwiozłem małą do szkoły, wróciłem do domu. Mandy siedziała w salonie i oglądała telewizję.

- Nie masz co robić? - spytałem opierając się o framugę drzwi.

- Yup.

- I dlatego siedzisz u mnie. Nadal w mojej koszulce. Ciekawie - kiwnąłem głową. - Ja idę spać.

Przytaknęła i zaciągnęła się papierosem. Ulotniłem się szybko do sypialni. Ściągnąłem tylko koszulkę i rzuciłem się na łóżko.

***

Obudziłem się ponownie w pół do dwunastej. Wstałem, przeciągając się. Przetarłem twarz dłońmi i udałem się do łazienki. Odpaliłem papierosa, a następnie odlałem.

Wróciłem do sypialni, założyłem koszulkę i udałem się do kuchni.

- Nadal tu jesteś? - spytałem, widząc z kuchni Mandy.

- Yup.

- To chociaż jak tu prawie mieszkasz mogłabyś ogarnąć trochę dom.

Pokazała mi środkowy palec, kiedy zalewałem kawę do kubka.

- Bardzo śmieszne, ale pamiętaj kto ci płaci - napiłem się gorzkiej kawy. Może chociaż ona postawi mnie na nogi.

- Dobra - krzyknęła z salonu i udała się do kuchni.

- Mogłabyś zająć się Colette w piątek wieczorem? Koledzy chcą mnie wyciągnąć na piwo - zaciągnąłem się papierosem i spojrzałem na nią.

- Trzydzieści dolców - wystawiła rękę przed siebie.

- Dwadzieścia - odpowiedziałem.

- Dwadzieścia siedem - zaczęła się ze mną licytować.

- Dwadzieścia - nadal stałem przy swoim.

- Dwadzieścia pięć? - spytała, na co przewróciłem oczami.

- Zgoda - przybiłem jej piątkę.

- Super - podeszła do mnie. Stanęła na palcach i mnie pocałowała w policzek. Skrzywiłem się.

- Co ja ci mówiłem o całowaniu, Mandy? - napiłem się kawy, a następnie zaciągnąłem papierosem. Wypuściłem dym przed siebie.

- Och no dalej. To był tylko mały całus w policzek. Poza tym wiem, że chcesz mnie przelecieć.

- Nie chcę cię przelecieć. Gdybym chciał dawno bym już to zrobił - przewróciłem oczami.  Zgasiłem papierosa i udałem się do przedpokoju. Mandy szła za mną jak piesek.

- To jak? - usiadła na szafce, zakładając nogę na nogę przez co bluzka, którą miała na sobie, podwinęła się i mogłem zobaczyć jej majtki.

- Przekaż Coco, że będę po ósmej - założyłem kurtkę zlewając Mandy. - Ubierz się - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.

***

- Malik, równo z zegarkiem! - szef przywitał mnie na wejściu.

- Taa, miło. Wolałbym pospać - powiedziałem pod nosem.

- No popatrz. Ja też - klepnął mnie w plecy.

- Panie komisarzu! - usłyszałem głos Amethyst zza krat. Przystanąłem i spojrzałem na szefa. Odwróciłem się i podszedłem do krat.

- Ty jeszcze tutaj? - spytałem dziewczyny.

- Nie chcą mnie wypuścić.

- Kiepsko - powiedziałem. - Zobaczę co da się załatwić.

- Naprawdę?

- Nie - odszedłem w stronę szefa.

- Dzisiaj posiedzisz sobie chyba w biurze. Nie ma na razie nic ciekawego w terenie - mam ochotę go udusić. Po chuj w takim razie tu przyłaziłem?!

Szef poszedł do swojego gabinetu, a zaraz za nim weszła Etel. Udałem się do swojego biurka i usiadłem na krześle.

- Znalazłeś niańkę na piątek czy Lou ma ci pomóc? - Niall podszedł do mojego biurka.

- Mandy zostanie z Coco - kiwnął głową. - Długo tu jesteś?

- Przyszedłem kilka chwil temu.

***

Komentujcie i gwiazdkujcie misie ❤

True colors / Zayn MalikWhere stories live. Discover now