P i ę ć d z i e s i ą t d w a

5.5K 238 31
                                    

Szliśmy właśnie na spotkanie z Dave'm. Louis pisał, że mężczyzna już tam na nas czeka. Razem z nim są jeszcze cztery osoby. I jak na razie brak śladów Coco.

Do spotkania tak naprawdę zostało nam około piętnastu minut. Chcieliśmy przyjść wcześniej się przygotować, ale Dave był szybszy.

W jednej dłoni ściskałem dwie torby pełne pieniędzy, a w drugiej dłoń Ami.

Zwilżyłem językiem suche usta, rozglądając się po okolicy.

- Widzę, że jesteś wcześniej, panie władzo - jako pierwszy odezwał się Dave. Mocniej złapałem za uchwyty toreb.

Mężczyzna wyszedł z mroku, przez co mogłem mu się lepiej przyjrzeć. I skądś go kojarzyłem.

- Chciałbym z tobą ponegocjować - powiedziałem, nie puszczając dłoni dziewczyny.

- Co masz mi do zaoferowania? - spytał, zaplątując swoje wytatuowane ręce na klatce piersiowej. Zauważyłem, że każdy z jego sługusów miał karabin. Woah, nie spodziewałem się tego.

- W tych torbach jest sześćdziesiąt trzy tysiące. Dostaniej je, ale beż Amethyst i oddasz mi córkę - starałem się mówić poważnym i opanowanym głosem, choć w środku miałem ochotę wszystkich pozabijać.

- Woah, woah, woah - Dave zrobił śmieszny ruch dłońmi i zrobił jeden krok do przodu. - Umawialiśmy się inaczej, prawda?

- Tak, lecz myślę, że ta propozycja ci się bardziej spodoba - wcale tak nie myślałem.

- Dajcie tu tą małą jędzę - pstryknął palcem na jednego ze swoich ludzi, który po kilku chwilach wrócił z Coco.

Dziewczynka szamotała się na wszystkie strony, aby tylko wyrwać się oprawcy. Jeszcze mnie nie zauważyła. Nieznany chłopak podszedł bliżej do Dave'a, który wyciągnął nóż z kieszeni spodni. Moje oczy zwiększyły swoje rozmiary. Spojrzałem szybko na Ami, która też miała wielkie oczy. Następnie przeniosłem swój wzrok z powrotem na Dave'a. Mężczyzna odgarnął włosy Coco z jednej strony. I kiedy przystawił jej zimny metal noża ze scyzoryka, dziewczynka mnie zauważyła. Nie mogłem się skupić na jej odczuciach czy emocjach, bo całą moją głowę zajęło ostrze przystawione do ucha mojej córki.

- Jeśli obetnę jej ucho i wymienię z tobą na te pieniądze, będzie uczciwie? - spytał.

Nie wiem, czy to pytanie było retoryczne czy nie, ale odpowiedziałem:

- Nie.

- Jak to? Przecież umówiliśmy się jasno. Dajesz mi czterdzieści patyków i dziewczynę, a w zamian dostaniesz córkę. Czy nie był taki układ? - ponownie spytał. - Jednak teraz postanawiasz dać mi więcej pieniędzy, ale bez dziewczyny. Moim zdaniem to będzie uczciwe, jeśli obetnę jej to małe uszko - przejechał ostrzem delikatnie do małżowinie usznej Coco. - Co się stało, Malik, że nie dajesz mi dziewczyny? Zakochałeś się?

Kocham Amethyst?

***

Ale się narobiło🤓

Jak będzie dużo komentarzy i gwiazdek, dodam dzisiaj kolejny rozdział ❤

True colors / Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz