- Coco! Obiad! - Amethyst krzyknęła z jadalni do salonu.
Właśnie dziewczyna kładła zapiekankę na stół, a ja rozstawiałem talerze i sztućce, kończąc papierosa. Zaciągnąłem się ostatni raz szlugiem i zgasiłem go w popielniczce. Coco weszła do kuchni i usiadła na swoim stałym miejscu. Ja usiadłem obok córki, a Amethyst obok mnie.
- Ile ci nałożyć? - spytałem Coco. Oparła głowę na dłoni i spojrzała na mnie.
- Mało - przeciągnęła ostatnią literę.
Nałożyłem jej tyle ile może zjeść, a póżniej sobie.
- Nałożyć ci? - spytałem Amethyst, na co kiwnęła ochoczo głową. - Ile?
- Trochę mniej niż sobie nałożyłeś - posłała mi uśmiech.
Nałożyłem jej trochę mniej niż sobie i zacząłem jeść, tak jak Coco i Amethyst, życząc wszystkim smacznego.
- Co dzisiaj robiłyście? - spytałem, a Coco nagle się ożywiła.
- Byłyśmy w parku. A później poszłyśmy do sklepu się przejść na zakupy i wróciłyśmy do domu. Fajnie było.
- Cieszę się - spojrzałem na Amethyst, która grzebała widelcem w zapiekance.
***
Koło dwudziestej drugiej, Coco zasypiała między mną, a Amethyst na kanapie przed telewizorem.
- Zaniosę ją do łóżka - powiedziałem, kiedy oddech mojej córki stał się równomierny.
Wziąłem ją w stylu panny młodej i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem na łóżku, przykryłem szczelnie kołdrą (aby nie było jej zimno w nocy) i pocałowałem w czoło, mówiąc ciche 'dobranoc'. Następnie wyszedłem z pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Zszedłem powoli ze schodów i udałem się do salonu.
Kiedy do niego wszedłem, jak na zawołanie, Amethyst wstała z kanapy.
- Będę się już zbierać - uderzyła dłońmi o swoje uda i zrobiła jeden krok, a później kolejny w stronę drzwi.
- Nigdzie nie idziesz - złapałem ją za łokieć i pociągnąłem w swoją stronę tak, że nasze klatki się ze sobą stykały. - Jest już późno i myślisz, że cię wypuszczę?
- Jestem już dużą dziewczynką - przygryzła dolną wargę, co wyglądało seksownie.
Wiem, że teraz to o czym pomyślałem nigdy nie powinno mieć miejsca, ale taka jest prawda. To było seksowne. Cała ona jest seksowna.
- Ale i tak cię nigdzie nie puszczę - złapałem za jej dolną wargę i lekko za nią pociągnąłem. - Nie rób tak.
- Dlaczego? - spytała i ponownie przygryzła wargę.
- Dlatego.
I nie wiem co we mnie wstąpiło, ale pocałowałem ją. Z własnej woli.
![](https://img.wattpad.com/cover/94190117-288-k45048.jpg)
YOU ARE READING
True colors / Zayn Malik
FanfictionSiedziała przykuta do ławki i wpatrywała się w moje oczy. Już wtedy wiedziałem, że wpadłem po uszy. 2017