P i ę ć d z i e s i ą t s i e d e m

5.9K 228 2
                                    

Tydzień w szpitalu minął mi naprawdę bardzo szybko.

Ami ciągle przesiadywała u mnie w sali i starała się zorganizować czas, abym nie patrzył się tępo w ścianę i rozmyślał o wszystkim. Chciała abym zapomniał o całym wydarzeniu z porwaniem, ale było mi ciężko.

Rany były zbyt głębokie, aby po tygodniu o tym zapomnieć. Ale kochałem uśmiech Ami, dlatego udawałem, że o tym już zapomniałem.

Niall przyjeżdżał codziennie do szpitala razem z Coco, która u niego pomieszkiwała przez ostatni tydzień. Nikt inny nie mógł zająć się moją córką, bo Ami ciągle siedziała ze mną w szpitalu, a siostrze Niall'a zbliżała się sesja i nie miała czasu.

Coco co trzeci dzień chodzi do psychologa w Chicago, aby zrozumieć to co się ostatnio działo.

Dowiedziałem się też, że udało mi się postrzelić Dave, przez co jego ucieczka nie powiodła się i został złapany. Dwoje jego ludzi nie żyje, a dwóch jest trochę poobijanych.

Z naszych ucierpiałem ja, Steve (dobry kolega z pracy), który ma złamaną rękę. Reszta była dobrze ukryta, więc nie oberwali tak jak ja i Steve.

- Jak się czujesz? - Ami przejechała opuszkami palców po moim ramieniu. Niedawno się obudziliśmy. Łóżka szpitalne nie są wygodne dla dwóch osób, ale szczerze: wyspałem się.

- Dobrze, a ty? - spojrzałem na nią. Była skupiona na rysowaniu różnych wzorków na mojej ręce, ale mnie słuchała.

- Z tobą najlepiej - uśmiechnęła się lekko, dalej na mnie nie patrzą. - Dzisiaj zostajesz wypisany - przygryzła dolną wargę w skupieniu obrysowując wytatuowane usta i skrzydła na mojej klatce piersiowej.

- Wiem. Mówisz mi to od wczoraj, kochanie - pocałowałem jej czoło i potarłem dłonią jej odkryte ramię.

- Niall i Coco mają po nas przyjechać. Musimy dać im tylko znać półgodziny przed wypisem - kiwnąłem głową.

Ami usiadła na łóżku i rozciągnęła się. Miała na sobie stanik i czarne leginsy. Przysunęła się na skraj łóżka i założyła buty. Następnie wstała i podeszła do stolika na którym była jej torba z ciuchami.

Cóż, mogę powiedzieć, że od tygodnia mieszkamy sobie z Amethyst w tej sali. W sumie nie narzekam.

Wyciągnęła z torby czystą bluzkę i kosmetyczkę. Obok torby znajdowało się opakowanie z czekoladkami, które Niall ostatnio mi kupił. Podkradła jedną czekoladkę i związała włosy w koka.

- Wracam za piętnaście minut - podeszła do mojego łóżka i pocałowała mnie przelotnie w usta. A wychodząc z sali, spojrzała na mnie. Posłałem jej krótki uśmiech, który szybko odwzajemniła.

Ogólnie Ami nie powinno tu być z powodu jakiegoś głupiego regulaminu tego szpitala, ale udało nam się ugadać lekarza i przymyka na to oko.

***
Komentujcie i gwiazdkujcie ❤

True colors / Zayn MalikWhere stories live. Discover now